Były prezydent Gruzji przeszedł pod parlament. Chce obalenia Poroszenki
Micheil Saakaszwili został uwolniony przez swoich zwolenników. Były prezydent Gruzji przemaszerował pod ukraiński parlament i żąda obalenia Petra Poroszenki. - Nie mamy się czego bać, niech oni boją się nas - mówił przed kościołem rzymskokatolickim pw. św. Aleksandra.
05.12.2017 | aktual.: 30.03.2022 10:08
- Idziemy do Rady, gdzie będziemy domagać się impeachmentu prezydenta - powiedział Saakaszwili po uwolnieniu z rąk policji. Następnie razem ze zwolennikami przeszedł pod ukraiński parlament, gdzie wezwał obywateli kraju do przyjścia na Majdan Niepodległości i "rozpoczęcia procesu uwolnienia kraju od Poroszenki i jego bandy". - Nie mamy się czego obawiać, to niech oni boją się nas - powiedział.
- Udokumentowaliśmy otrzymanie przez Saakaszwilego od strony rosyjskiej około pół miliona dolarów - powiedział podczas konferencji prokurator generalny Jurij Łuczenko. Saakaszwili zaprzeczył jednak współpracy swojego środowiska z otoczeniem Wiktora Janukowycza.
Były prezydent Gruzji został zatrzymany we wtorek rano. "W domu Micheila Saakaszwilego wyważane są drzwi! Ulica Kostiolna. Zbieramy się!" - napisał na Facebooku były zastępca prokuratora generalnego Ukrainy Dawid Sakwarelidze.
W trakcie szturmu drzwi jego mieszkania Saakaszwili miał krzyczeć, że "Poroszenko jest złodziejem i zdrajcą ukraińskiego narodu". Wzywał też do demonstracji ulicznych oraz protestów. Powodem zatrzymania polityka było prowadzenie przez niego działań zmierzających do obalenia władz państwowych.
Zobacz także
Rzeczniczka SBU Ołena Hitlanska powiedziała, że wydarzenia w mieszkaniu Saakaszwilego to "działania śledcze" prowadzone przez Prokuraturę Generalną Ukrainy w ramach postępowania karnego.
W środę o godz. 14 w gruzińskim Tbilisi przy stacji metra Rustaveli odbędzie się wiec poparcia dla Saakaszwilego.
Źródło: interfax.com, rp.pl