Były obozowy strażnik Jakob Palij przekazany Niemcom. "Nie uchylamy się"
Wydalony z USA były strażnik z obozu w Trawnikach wylądował nad ranem w Duesseldorfie. Waszyngton od lat naciskał na Berlin, aby zajął się mężczyzną. Jego proces jest jednak mało prawdopodobny.
21.08.2018 | aktual.: 21.08.2018 15:39
Po wielu latach dyplomatycznych nacisków ze strony USA Niemcy przyjęły byłego strażnika z obozu SS w Trawnikach Jakoba Palija. Jak podaje gazeta "Frankfurter Allgemeine Zeitung", samolot wojskowy z 95-letnim mężczyzną na pokładzie wylądował we wtorek rano na lotnisku w Duesseldorfie. Ma on trafić do jednego z domów opieki w Nadrenii Północnej-Westfalii.
Stany Zjednoczone od dawna próbowały pozbyć się żyjącego w Nowym Jorku Palija, któremu w 2003 r. odebrano amerykańskie obywatelstwo. Wcześniej wyszło na jaw, że Palij, emigrując do USA w 1949 r., sfałszował swój życiorys i zataił fakt współpracy z SS. Ani Niemcy, ani, jak informuje gazeta "Bild" Polska i Ukraina, nie chciały jednak przyjąć bezpaństwowca. Teraz Berlin ugiął się pod naciskiem Waszyngtonu. Jak podają niemieckie media, administracja Donalda Trumpa wywierała w tej sprawie bardzo dużą presję na Niemcy.
Pomocnik esesmanów
Jakob Palij urodził się w 1923 r. w Piadykach w należącym wówczas do Polski województwie stanisławowskim. Większość jego mieszkańców stanowili Ukraińcy. W 1943 r. Palij służył jako strażnik w obozie SS w Trawnikach niedaleko Lublina. W tym samym roku obóz został zlikwidowany, a jego więźniowie zgładzeni. Zginęło wówczas około 6 tys. osób. Palij znajduje się na liście najbardziej poszukiwanych zbrodniarzy nazistowskich Centrum Szymona Wiesenthala.
Jakob Palij utrzymuje, że służył w Trawnikach pod przymusem i był odpowiedzialny jedynie za patrolowanie okolicy. Mężczyzna przekonuje, że nie miał udziału w żadnych zbrodniach wojennych. - Wzięli mnie kiedy miałem 18 lat, wiedziałem, że zabiją mnie i moją rodzinę jeśli odmówię. Nigdy nie miałem na sobie nawet nazistowskiego munduru – mówił w 2003 r. gazecie "New York Times".
Dyrektor specjalnej grupy śledczej amerykańskiego Departamentu Sprawiedliwości Eli M. Rosenbaum oskarżał jednak Palija o bycie gorliwym pomocnikiem Niemców. - Był bardzo lojalny i służył do samego końca wojny, podczas gdy inni żołnierze dezerterowali na lewo i prawo – mówił Rosenbaum.
Jest mało prawdopodobne, aby Jakob Palij musiał spodziewać się w Niemczech procesu. Jak podaje "Frankfurter Allgemeine Zeitung", materiał dowodowy przeciwko niemu praktycznie nie istnieje. Inaczej niż w głośnej sprawie sądzonego w Niemczech Johna Demianiuka, w przypadku Palija nie zachowały się dokumenty takie jak obozowa legitymacja czy akta personalne. Także w USA Palijowi nie dało się wytoczyć procesu, bo zarzucane mu czyny nie zostały popełnione na terytorium Stanów Zjednoczonych.
MSZ: moralna odpowiedzialność
Po ujawnieniu przeszłości Jakoba Palija przed jego domem w nowojorskiej dzielnicy Queens organizowano protesty. Środowiska żydowskie domagały się deportacji mężczyzny, ale żaden kraj nie chciał go przyjąć. Tłumacząc zmianę niemieckiego stanowiska w tej sprawie szef MSZ Niemiec Heiko Maas powiedział, że to moralny obowiązek jego kraju. - Nie uchylamy się od moralnych zobowiązań Niemiec, w których imieniu, pod rządami nazistów, wyrządzono najgorsze zbrodnie – powiedział gazecie "Frankfurter Allgemeine Zeitung".