Były fałszywe dowody przeciwko mecenasowi Widackiemu?
Klub LiD zawiadomił ministra sprawiedliwości
o popełnieniu przestępstwa przez funkcjonariuszy publicznych,
którzy podżegali do składania fałszywych zeznań przeciwko Janowi
Widackiemu - poinformował w Sejmie szef LiD Wojciech
Olejniczak.
07.02.2008 | aktual.: 07.02.2008 19:02
Akt oskarżenia ws. Widackiego trafił do Sądu Rejonowego w Białymstoku, a stamtąd do Sądu Rejonowego Praga-Południe. Ostatecznie sprawa będzie rozpoznana przez Sąd Okręgowy Warszawa-Praga, gdzie będą wysłane akta procesu.
Pierwszy z zarzutów dotyczy świadka w sprawie apelacyjnej o zabójstwo Pershinga, w której mecenas Widacki był obrońcą jednego z szefów "Pruszkowa" Mirosława D., pseudonim Malizna.
Prokuratura zarzuciła prawnikowi, że jesienią 2004 r. nakłaniał świadka Sławomira R., który odsiaduje wyrok wieloletniego więzienia m.in. za zabójstwo, do złożenia nieprawdziwych zeznań, korzystnych dla jego klienta, a dyskredytujących Mirosława D. Widacki miał, według prokuratury, obiecać świadkowi za takie zeznania pomoc materialną i zapewnienie mu bezpieczeństwa osobistego.
Kolejny zarzut dotyczy zeznań lobbysty Marka Dochnala przed sejmową komisją śledczą ds. Orlenu, przed którą Widacki reprezentował jako pełnomocnik biznesmena Jana Kulczyka. Dochnal podczas swych zeznań miał powiedzieć, że pełnomocnik Kulczyka naciskał na niego, by ten nie oczerniał biznesmena. Widackiemu miało zależeć na zatajeniu informacji o powiązaniach biznesmena z rosyjskim Łukoilem. Za milczenie Widacki miał obiecać lobbyście wyjście z aresztu.
Trzeci zarzut dotyczy przekazywania grypsów przez Widackiego osobom powiązanym z gangiem Krzysztofa F., "Bandziora", który był oskarżany o serię zabójstw na południu Polski w latach 1996-2000. Widacki był w jego procesie jednym z obrońców; przez przekazywane informacje przestępcy chcieli namawiać świadków do zmiany zeznań.
Razem z mecenasem Widackim oskarżono jeszcze pięć osób, które miały współpracować z adwokatem (członków rodzin jego wcześniejszych klientów). Świadkami w procesie będą m.in. Zbigniew Wassermann, Marek Dochnal, Jan Kulczyk oraz świadek koronny zeznający w procesie o zabójstwo Preshinga.
Śledztwo, w ramach którego postawiono zarzuty Widackiemu, Prokuratura Apelacyjna w Białymstoku prowadziła od jesieni 2005 roku, na zlecenie Prokuratury Krajowej.
Olejniczak powiedział, że "ma informacje przedstawione przez media, że Sławomir R. (który miał być nakłaniany do składania fałszywych zeznań) był często odwiedzany przez zastępcę prokuratora generalnego Jerzego Engelkinga".
Publikacją, na którą powołuje się LiD w piśmie skierowanym do ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ćwiąkalskiego jest czwartkowy artykuł "Schadzki wiceziobry" w tygodniku "Nie".
Jak czytamy w piśmie LiD, autorom publikacji udało się ustalić, że do Sławomira R. wielokrotnie przychodzili prokuratorzy. Dowody tego znajdują się w dokumentacji białostockiego aresztu - napisał tygodnik.
LiD podkreśla w piśmie, że jeżeli informacje te potwierdziłyby się, mielibyśmy do czynienia "z niebywałym skandalem", bo organy państwa powołane w celu ścigania przestępstw, preparują fałszywe dowody w celu obciążenia nimi osób postrzeganych jako polityczni przeciwnicy aktualnie rządzących.
Chcielibyśmy w tej sprawie dochodzenia i aby opinia publiczna poznała prawdę - podkreślił Olejniczak. Zdaniem szefa LiD, "ta sprawa była nadużywana i komentowana głównie przez polityków PiS, co miało postawić Widackiego w złym świetle zarówno przed wyborami, jak i w ostatnich tygodniach".
W ocenie lidera LiD sprawa wydaje się bardzo prosta i prokurator powinien zbadać wszelkie okoliczności.