"Byliśmy mocno zaskoczeni". Burmistrz zarzuca brak informacji
Poniedziałek to kolejny dzień walki z żywiołem na południowym zachodzie Polski. Do ewakuacji wezwano mieszkańców Nysy. Po uszkodzeniu zapory zbiornika Topola na Nysie Kłodzkiej także burmistrz Paczkowa wzywa do natychmiastowej ewakuacji mieszkańców części miasta. Przyznaje, że był mocno zaskoczony sytuacją. Twierdzi, że nie uzyskał odpowiednich informacji.
Burmistrz gminy Paczków powiedział w Polsat News, że "do tej pory udawało się mieć sytuację opanowaną". - Zaskoczeni byliśmy mocno, kiedy dziś rano na zbiorniku Kozielno pojawił się bardzo mocny przypływ wody. Od razu pojechałem sprawdzić, jak szybko rośnie woda na zbiorniku Paczkowskim i przypuszczałem, że to może być drugi niekontrolowany zrzut wody, czyli jakaś przerwa w wałach. Okazało się później, dostałem informację sms-em od zarządcy zbiornika z Wrocławia, że jest przelew powodziowy na Topoli zniszczony, w związku z tym przybrała tak woda na Kozielnie - powiedział.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zbiorniki retencyjne rozwiążą problem? Ekspert: nie można tworzyć iluzji
- W sobotę dostaliśmy informację od Wód Polskich, że punkt krytyczny to może być 1450 m, wczoraj informowano nas, że to jest 1650 m, czyli pięciokrotny poziom, który już zalewa nam miasto. Na chwilę obecną trudno mi powiedzieć, nie mogę uzyskać informacji od Wód Polskich z Wrocławia - mówił.
Stwierdził, że nie dostawał informacji na czas.
"Drodzy Mieszkańcy, o godz. 20.30 zaczynamy akcję wzmacniania wałów rzeki przy moście Kościuszki. Mamy potwierdzenie, że zrzut wody nie zostanie zwiększony. W związku z powyższym wszelkimi siłami ratujemy wał rzeki. Prosimy o ostrożność i zachowanie odległości" - brzmi komunikat władz Nysy.
Źródło: Polsat News