Byli ministranci założyli zakon molestowanych
Trzej byli ministranci, którzy twierdzą, że byli molestowani przez księży, założyli w Łodzi Zgromadzenie Pustelników Najświętszego Serca Jezusa. Deklarują, że chcą pomóc wszystkim, którzy doświadczyli lub doświadczają złego dotyku duchownych - informuje "Polska".
04.02.2009 | aktual.: 04.02.2009 07:18
Zgromadzenie jest nielegalne, bo na prośbę o usankcjonowanie działalności zgromadzenia metropolita łódzki abp Władysław Ziółek odpowiedział negatywnie. Bracia nie składają broni - napisali listy z prośbą o wsparcie do Watykanu, do kardynała Stanisława Dziwisza i abp. Józefa Michalika.
Bracia ze Zgromadzenia Pustelników Najświętszego Serca Jezusa noszą śnieżnobiałe habity z czerwonym sercem i krzyżem. Zamieszkali w wynajętej willi na łódzkim osiedlu sypialni Radogoszcz. Gospodyni, praktykująca katoliczka, mówi o nich: - Zstąpili aniołowie i zamieszkali pod moim dachem.
28-letni Gabriel, prefekt Zgromadzenia, mówi, że chce znaleźć ukojenie po złym dotyku księży. To stało się na obozie dla ministrantów. Według relacji mężczyzny kapłan dwukrotnie go zgwałcił. Wcześniej okazywał mu pełne serdeczności gesty .
Przez internet poznał innych, którzy twierdzą, że są ofiarami molestowania księży. Doszli do wniosku, że nie będą powiadamiać o swoich doświadczeniach prokuratury. Bracia nie ufają jednak organom ścigania.
Gabriel dodaje, że "w swoich sercach przebaczyli prześladowcom". Wolą skupić się na pomocy tym, którzy doznali podobnych krzywd. - Mamy pod opieką chłopców w wieku 15-18 lat. Reszta to mężczyźni około trzydziestki. Większość to byli ministranci. Kontaktujemy ich z psychologami i psychiatrami. Wspólnie modlimy się, by nie utracili wiary. Jak władze kościelne nas nie uznają, zarejestrujemy świeckie stowarzyszenie - tłumaczy brat Gabriel. I zapowiada, że podobne zgromadzenia lada dzień zaczną działać w Krakowie, Warszawie i Częstochowie.