"Byłego agenta FSB polecił otruć Kreml"
Były pułkownik rosyjskiej Federalnej Służby Bezpieczeństwa (FSB, przedtem KGB) Aleksander Litwinienko został otruty na bezpośrednie polecenie Kremla - powiedział dziennikowi "The Times" inny były sowiecki szpieg mieszkający obecnie w Wielkiej Brytanii.
Władze zdecydowały się na taki krok, ponieważ Liwinienko ostro i zjadliwie krytykował prezydenta Władimira Putina - uważa były agent KGB Oleg Gordijewski, który współpracował z brytyjskim wywiadem MI6 i przyjaźnił się z ofiarą.
W niedzielę brytyjskie media poinformowały, że 44-letni Litwinienko walczy o życie w londyńskim szpitalu. Nieoficjalne doniesienia sugerują, że mógł on zostać otruty talem - wysoce trującym pierwiastkiem chemicznym, bezbarwnym i bezwonnym, niegdyś stosowanym do trutek na szczury i mrówki.
Według prasowych doniesień, próbowano go otruć w barze specjalizującym się w daniach sushi. Ustalono, że 1 listopada Litwinienko spotkał się w barze "Itsu" z poznanym we Włoszech mężczyzną imieniem Mario, który miał mu przekazać dokumenty w sprawie zamachu na życie dziennikarki Anny Politkowskiej.
"To jasne, że stoi za tym państwo. On (Litwinienko) był tak oczywistym wrogiem. Tylko KGB było w stanie to zrobić" - powiedział "Timesowi" Gordijewski, który nadal używa określenia KGB na rosyjskie służby specjalne. "Trucizna była bardzo wyrafinowana. Ale oni robili to już wcześniej - w zeszłym roku truli Annę Politkowską w samolocie. (...) Prawdopodobnie to właśnie KGB też ją zastrzeliło" w październiku tego roku - kontynuuje Gordijewski.
"Są trzy osoby, których nienawidzą: Borys Bieriezowski (skłócony z Kremlem rosyjski miliarder), Achmed Zakajew (były czeczeński minister spraw zagranicznych)
i Sasza Litwinienko" - oświadczył Oleg Gordijewski. Dodał, że on sam przesunął się na liście Kremla z pozycji czwartej na trzecią.
Według niego, jedną z przyczyn próby otrucia Litwinienki było to, że "pisywał do czeczeńskich gazet jeden artykuł za drugim, w których wyśmiewał Putina".
Jednak, wbrew doniesieniom mediów, Włoch Mario nie ma z otruciem nic wspólnego - uważa Gordijewski. Jego zdaniem zrobił to Rosjanin, który jeszcze przed wizytą w barze sushi widział się z Litwinienką w hotelu i umieścił truciznę w herbacie - pisze "Times". Według Gordijewskiego, już po spotkaniu z Rosjaninem Litwinienko skarżył sie na dolegliwości.
Litwinienko twierdzi, że zna mroczne tajemnice rosyjskich tajnych służb. W 1998 r. oświadczył publicznie, że władze FSB zleciły mu zamach na życie Borysa Bierezowskiego. W 2000 roku zbiegł do Anglii, zaś w ubiegłym miesiącu uzyskał brytyjskie obywatelstwo.
Jak poinformowali przyjaciele Litwinienki, szanse jego przeżycia oceniane są na 50 proc.
Dochodzenie w sprawie zatrucia byłego rosyjskiego oficera tajnych służb prowadzi Scotland Yard.