Była więziona i gwałcona przez księdza. Gdy o tym opowiada, grożą jej napaścią seksualną
Gdy była dziewczynką, ksiądz Roman B. więził ją, gwałcił i głodził. Po latach kobieta postanowiła opowiedzieć innym o swoich krzywdach. Gdy zaczęła opisywać, co zrobił jej duchowny, ludzie zaczęli ją atakować. – Grożą mi napaścią seksualną – zdradza ofiara księdza.
11.10.2019 | aktual.: 11.10.2019 21:49
Katarzyna (imię zmienione – przyp. red.) zgłosiła już sprawę gróźb na policję. Sytuacja była dla niej bardzo trudna, ponieważ w dzieciństwie była gwałcona przez księdza i do tej pory zmaga się z ogromną traumą. - Zablokowałam tę osobę i dostałam kolejną taką samą wiadomość, i znowu zablokowałam, i kolejną, i tak w kółko z siedmiu różnych kont. Nie dałam sobie rady. Wyprowadziło mnie to z równowagi i doprowadziło do szału, kiedy dostałam wiadomość, w której grożono mi napaścią seksualną – ujawnia Katarzyna.
Kobieta musi mierzyć się z hejtem odkąd uruchomiła na Facebooku bloga, na którym opisuje, co zrobił jej ks. Roman B. - Dziwię się, że ja dałam radę tak długo znosić te ataki. Ale zaczyna to niestety mieć swoje konsekwencje i wychodzić chociażby w takiej postaci, że jestem w bardzo złym stanie psychicznym – mówi Katarzyna.
I dodaje: - Czytałam, że jestem pasożytem, oszustką, patologią, jak również, że moja rodzina to patologia. Piszą, że powinnam spiąć dupę i iść do pracy, że zadośćuczynienie mi się nie należy, że znalazłam sobie łatwy sposób na kasę, że byłam świadoma tego, co mi robił. Pisano, że powinnam wybić okno, wyrwać mu się na dworze, krzyczeć do ludzi, a że tego nie zrobiłam, to widocznie mi się podobało, i wiele innych potwornie raniących słów.
To nie pierwsze zawiadomienie, jakie złożyła Katarzyna. Jej adwokat zajmuje się sprawą dwóch osób, które ją obrażały. Mimo zapowiedzi pozwu nie ustają w hejcie i atakują Katarzynę.
Historię Katarzyny opisała w reportażu w "Dużym Formacie" Justyna Kopińska. W 2008 r. ksiądz Roman B. wykorzystał trudną sytuację rodzinną pokrzywdzonej i namówił ją do opuszczenia rodzinnego domu. 13-letnia wówczas Katarzyna zamieszkała w internacie w innym mieście. Wtedy rozpoczął się jej dramat.
– Był silny, ważył sto kilogramów. Krzyczałam, błagałam, by przestał. (...) Zaczął zmuszać mnie do brania leków. (...) Byłam otępiała, senna. (...) W kolejnych dniach zaczął mnie bić, poniżać, groził, że mnie zabije. (...) Często zabierał mnie na plebanię w Stargardzie. Jedliśmy obiad z księżmi, a potem brał mnie do swojego pokoju. (...) Księża się nie dziwili, że śpię u niego - mówiła podczas procesu.
Duchowny został prawomocnie skazany na cztery lata więzienia i otrzymał czteroletni zakaz wykonywania zawodów związanych z nauczaniem dzieci. Nie jest już księdzem. Sąd przyznał Katarzynie milion złotych odszkodowania i dożywotnią rentę od Towarzystwa Chrystusowego, któremu podlegał jej oprawca. Duchowni złożyli kasację do Sądu Najwyższego. Na razie nie ma terminu rozprawy.
Masz newsa, zdjęcie lub film? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl