Była oferta i na tym się skończyło
Polska zaoferowała, że zorganizuje międzynarodową konferencję o pomocy niepełnosprawnym w Iraku. Zamiast konferencji może być kompromitacja, bo na ofercie się skończyło - pisze "Gazeta Wyborcza".
Konferencja miała się odbyć w kwietniu. Polską ofertę zgłosił jesienią w Waszyngtonie ówczesny minister polityki społecznej Krzysztof Pater. W listopadzie Pater odszedł z rządu i wszystko się zmieniło. Amerykańscy współorganizatorzy konferencji z zakłopotaniem ślą do Warszawy kolejne listy i czekają na odpowiedź. A odpowiedzi nie ma.
- Polska miała szanse zdobyć wdzięczność ludzi nie tylko w Iraku, ale na całym Bliskim Wschodzie. Mogliśmy pokazać, że nie tylko wysyłamy żołnierzy, lecz także potrafimy pomagać potrzebującym - mówi jeden z rozżalonych polskich działaczy zajmujących się niepełnosprawnymi.
W Iraku - po rządach Saddama i po wojnie - przynajmniej 20% ludności to niepełnosprawni. W ubiegłym roku rząd i Kongres ustaliły, że amerykańska pomoc na odbudowę musi być wydawana z uwzględnieniem wymagań niepełnosprawnych. Na pomysł konferencji wpadli szefowie federacji USICD skupiającej większość amerykańskich organizacji pomagających niepełnosprawnym, w tym agencje rządowe.
- Na odbudowę Iraku czy Afganistanu Ameryka oraz inne kraje przeznaczyły dziesiątki miliardów dolarów. Nam chodzi o to, by pamiętano o windach, szerokich drzwiach, podjazdach, specjalnych oznaczeniach. Bo jak już cement się wyleje, to będzie stał 50 lat - mówi "Gazecie" John Kemp, przewodniczący USICD i jeden z najbardziej znanych w Ameryce działaczy zajmujących się pomocą niepełnosprawnym (Kemp ma protezy wszystkich kończyn, mimo to jest cenionym waszyngtońskim adwokatem).
Na konferencję w Warszawie mieli przyjechać delegaci z kilkudziesięciu krajów, amerykańscy kongresmani, przedstawiciele waszyngtońskiej administracji, oficjele Banku Światowego, ONZ i innych międzynarodowych organizacji. Mieli ustalić "standardy odbudowy Iraku", które by spełniały wymogi niepełnosprawnych. Jeszcze nigdy nie odbudowywano z takim planem żadnego kraju - podkreśla "GW". (PAP)