PolitykaByła "miss" sejmu. Zgadnij, skąd wystartuje

Była "miss" sejmu. Zgadnij, skąd wystartuje

Czasami tak sobie myślę, że przyjdzie na mnie czas i będę liderem, a może i politycznym autorytetem? - zastanawia się w rozmowie z Wirtualną Polską Sandra Lewandowska. Była posłanka Samoobrony zapowiada start w jesiennych wyborach parlamentarnych. Opowiada, kto jest jej politycznym guru, czy dostała propozycję od SLD i tłumaczy dlaczego Grzegorz Napieralski ma inną twarz, niż ta, którą pokazują media.

18.07.2011 | aktual.: 26.07.2011 13:05

WP: Agnieszka Niesłuchowska: Podobno wybiera się pani znów na Wiejską?

Sandra Lewandowska: Planuję start z Samoobrony.

WP: A nie z SLD?

- Skąd te sugestie?

WP: Z obserwacji. W ostatnim czasie chwaliła pani na jednym z serwisów społecznościowych wielu polityków lewicy. Trudno uwierzyć, że to ze zwykłej sympatii.

- Nie chwaliłam polityków za to, że są z SLD, ale za ich konkretne poglądy. W SLD dojrzewałam, rozwijałam się politycznie. Łączą mnie z nimi wspólne wartości, pomysły. Nie jest tajemnicą, że śp. Jerzy Szmajdziński był moim najlepszym przyjacielem, inspiratorem, guru. Pod jego patronatem młodzieżówka, której przewodniczyłam, organizowała wiele inicjatyw społecznych w Jeleniej Górze. Mam wrażliwość lewicową i chciałabym, aby program lewicowy był realizowany. Niestety, dziś nie ma prawdziwej lewicy, jest SLD, a to nie lewica. SLD utraciło wartości lewicowe i idzie w kierunku liberalnym. Nie rozumiem dlaczego uzurpują sobie prawo do wołania na siebie „Lewica”.

WP: Nigdy nie myślała pani o ponownym związaniu się z SLD?

- Był taki moment, ale Samoobrona lepiej realizuje postulaty lewicowe niż SLD. Samoobrona musi być, żeby mówić prawdę. Cztery partie w Sejmie zawarły tzw. „domniemane porozumienie”, żeby „zabetonować” scenę polityczną. Pozostawmy sentymenty i popatrzmy w przyszłość: jaką ofertę dla wyborców ma dzisiaj SLD ? Z czym SLD chce iść do ludzi?

WP: Samoobronie wyborcy powiedzieli: tej partii już dziękujemy.

- Po prostu jej liderzy zostali skompromitowani, wciągnięci w afery, jak choćby afera gruntowa. Mieliśmy bardzo dobry program, którego część postulatów została wykorzystywana na czas kampanii przez inne partie. Dzisiaj ludzie już wiedzą, że afera gruntowa to wymysł chorych na władzę umysłów, a seksafera jest mocno dęta. Sąd Apelacyjny wypowiedział się w tej sprawie.

WP: Które pomysły wam skradziono?

- Na przykład PiS przywłaszczyło nasze hasła związane z ochroną środowiska i rolnictwem – postulaty: wyrównania dopłat dla rolników, opłacalności w rolnictwie, płacy minimalnej, waloryzacji rent i emerytur.

WP: Mówi pani, że dziś nie ma prawdziwej lewicy, ale byli tacy, którzy próbowali tworzyć coś innego po lewej stronie sceny politycznej – jak choćby Leszek Miller. Nic z tego nie wyszło i dziś znów jest w SLD.

- Miał szansę, ale wszystko upadło, bo najwyraźniej nie znalazło się miejsce na scenie politycznej, nie było czołowych polityków, którzy firmowaliby jego projekt swoim nazwiskiem. To samo działo się z małymi, prawicowymi ruchami politycznymi. Leszek Miller, jako mądry i wytrawny polityk szybko zorientował się, że biologia ma swoje prawa i wrócił do SLD, bo z nową partią przy „zabetonowanej” dzisiaj scenie politycznej nie miałby czasu.

WP: Wam też nie wyszło.

- Bo podcinano nam nogi. Zresztą proszę spojrzeć na to co działo się z aferą gruntową (Afera doprowadziła do rozpadu rządzącej wówczas koalicji PiS, LPR i Samoobrony RP – przyp. red.). Dziwne, że nikt nie powołał w tej sprawie komisji śledczej. Gdyby Ziobro i Kaczyński byli politykami SLD, Ryszard Kalisz miałby tyle samo argumentów, że Trybunał Stanu dla tych panów się nie należy. Ryszard Kalisz jako polityk wszedł w skórę adwokata. Jego klientem jest SLD i walcząc o elektorat dla SLD, przygotował wniosek do Trybunału Stanu dla Ziobro i Kaczyńskiego. Uważam, że powinien z takim samym zaangażowaniem wyjaśniać sprawę przestępstwa, jakie miało miejsce w aferze gruntowej, jak sprawę posłanki Blidy.

WP: A wracając do pani. Były jakieś propozycje wyborcze od SLD?

- Zaproszenie zawsze miałam i mam. Z wielką ochotą wystartuję jednak z Samoobrony.

WP: Z pierwszego miejsca?

- To będzie zależało od struktur terenowych.

WP: Z tego, co mówi jeden z anonimowych działaczy SLD, gdyby to pani wyszła z propozycją, mogliby ją rozważyć, ale takiego ruchu nie było. Ten sam człowiek twierdzi, że nie ma szans, aby SLD do pani wyciągnęło rękę, bo to nie ta „półka”, co np. prof. Magdalena Środa.

- A dlaczego ten działacz tak chroni swoją anonimowość? Niech sięgają po kogo chcą, ja ich prosić nie będę, bo co oni mogą mi dać? Drugie miejsce, a może i pierwsze, aby przeciągnąć jak najwięcej wyborców Samoobrony do SLD? Pamiętam, jak w 2005 roku do Andrzeja Leppera stali w kolejce politycy, ministrowie z SLD (nazwisk nie będę wymieniać), żeby Samoobrona ich wystawiła na listy do sejmu. Rządy 2001-2005 głęboko utkwiły w pamięci Polaków i kojarzyły się bardzo pejoratywnie. SLD był wtedy „trędowaty”.

WP: A może musi upłynąć trochę czasu, nim SLD zapomni pani mariaż z Samoobroną?

- Chyba pani żartuje. Prezydent Aleksander Kwaśniewski wielokrotnie powtarzał publicznie, że SLD już częściowo odpokutowało za błędy, ale moim zdaniem ta pokuta jeszcze trwa i będzie trwała latami, bo Polacy nie zapomną tego, co działo się za rządów SLD w kadencji 2001-2005.

WP: Na razie są trzecią siłą w polityce, sondaże dają im coraz wyższe poparcie.

- Bo ludzie jeszcze nie wiedzą, że Samoobrona będzie miała swoje listy i że jest alternatywa. Grzegorz Napieralski w rzeczywistości jest inny, niż ten wykreowany przez media.

WP: Skąd pani wie?

- Bo znam opinię ludzi z SLD. W partii mówią, że jest apodyktyczny, a wizualnie to "brat łata".

WP: Ale widać, że w tym, co robi, jest skuteczny.

- Pod fabrykę poszedł raz, o czym w mediach mówiło się sto razy, a Andrzej Lepper chodził na rynki sto razy i media zauważyły to raz, albo wcale.

WP: Teraz pani przesadza, Andrzej Lepper miał swoje pięć minut i brylował w mediach. Żartowało się nawet, że strach otworzyć lodówkę, bo zaraz z niej wyskoczy przewodniczący Samoobrony.

- Gdy był wicepremierem, często zwoływał konferencje w Sejmie, więc go pokazywano, ale gdy był w terenie, np. w kampanii w 2007 roku, nawet gdy dziennikarze przyjeżdżali z kamerą, telewizja i tak nie emitowała tego materiału. Tak jest do dziś.

WP: A czego się pani spodziewała? By media cały czas przedstawiały człowieka, który ma na swoim koncie wiele prawomocnych wyroków? Jak sam się kiedyś chwalił, miał do tej pory ponad 130 procesów.

- Ale w wielu udowodnił swoją niewinność. Andrzej Lepper nie został skazany za pospolite przestępstwo. Wszystkie jego procesy wiązały się z jego działalnością związkową i polityczną. Można powiedzieć: trochę Białorusi w Polsce.

WP: Ale mam wrażenie, że z jednej strony chwali pani Samoobronę, z drugiej puszcza oko do SLD. W tym szaleństwie jest metoda?

- Jest, bo jestem osobą, która do Samoobrony chce przyciągnąć elektorat wierzący dzisiaj w SLD. A oka nie puszczam, tylko mówię wprost i chwalę, jeżeli ktoś z SLD ma czasami rację.

WP: A może pani się tak droczy, bo jest rozczarowana, że SLD wystawia na swoich listach osoby pokroju modelki z „Top Model”, a pani nie.

- Ja się mogę tylko cieszyć, że SLD wystawia modelki, aktorki itp. Tak jak powiedziałam, tej partii nikt, kto ciężko pracuje tak jak ja, nie będzie firmować swoim nazwiskiem. Ja w 2005 r. kandydowałam z 3 miejsca i zdobyłam mandat, bez żadnego udziału i pomocy mediów, więc proszę do mnie nie porównywać kandydatek, które są rozreklamowane w mediach, bo to nie ta „półka”. Zresztą z tego co widać, SLD to partia, która ma najmniej kobiet w Sejmie.

WP: PSL ma mniej.

- Równamy do lepszych, a nie do gorszych. Samoobrona miała więcej. WP: Z kolei SLD chce, by kobiet na listach wyborczych było nie 35%, jak rok temu uchwalił parlament, ale 50%. To nie jest ukłon w stronę kobiet?

- Popieram, ale co to da kobietom, jak większość będzie na dalekich miejscach?

WP: A co pani sądzi o projekcie ustawy autorstwa SLD dającym kobiecie prawo do aborcji do 12 tygodnia ciąży?

- Jestem przeciwna aborcji, ale w sytuacji, gdy życie matki jest zagrożone, powinna być taka możliwość.

WP: Podpisałaby się pani pod pomysłem całkowitego zakazu aborcji, za którym opowiada się część polityków PO i PiS?

- Moralnie się z tym pomysłem zgadzam, ale jestem w stanie zrozumieć, że są jednak wyjątki, np. gdy zagrożone jest życie matki. Jeśli chodzi o dzieci niepełnosprawne lub pochodzące z gwałtu, powinny mieć prawo żyć. Państwo powinno robić wszystko, by zachęcić polskie matki do urodzenia jak najwięcej dzieci, które są przyszłością naszego kraju i wspierać kobiety, które urodziłypsychologicznie i finansowo. Takie myślenie skierowane na człowieka powinno być cechą nowoczesnego, odpowiedzialnego polityka XXI wieku.

WP: Stoi pani zatem w rozkroku między prawicą a lewicą.

- A może mam wyważone poglądy?

WP: Mówiła pani, że SLD nie promuje kobiet, a jak jest w Samoobronie? Dlaczego wśród członków rady krajowej wybranej podczas majowego zjazdu partii, nie ma pani nazwiska?

- Bo nie byłam na zjeździe, nie było mnie w Polsce.

WP: Kiepski argument.

- Prawdziwy argument, bo regulamin zakładał, że do władz kandydują tylko uczestniczący w kongresie członkowie.

WP: Zastanawiające. Z pani wypowiedzi widać, że ma pani zakusy na coś więcej, niż bycie szeregowym członkiem partii.

- To prawda, mam cechy lidera. Dziwię się pani Kluzik-Rostkowskiej, że nie poszła dalej z projektem PJN, bo przecież jak nie teraz, to za cztery lata szanse na wejście do parlamentu by wzrosły. Szkoda. Trzeba walczyć i mieć wizję. Polityka potrzebuje odważnych ludzi, którzy umieją wygrywać i z godnością przyjmują porażki. No, ale każdy ma prawo robić, co chce.

WP: A pani miałaby siłę pociągnąć partię z 1-2% poparciem?

- Czuję, że tak, ale wszystko zależy od wielu czynników. Czasami tak sobie myślę, że przyjdzie na mnie czas i będę takim liderem, a może i politycznym autorytetem?

WP: Co zaproponujecie w kampanii? Na kogo postawicie?

- Na ludzi dobrych, nie celebrytów, jak inne partie. Na pewno będziemy mówić o uczciwości w polityce. Będziemy się spotykali z wyborcami w terenie, idziemy na całego. Nasze hasło jest wciąż aktualne: człowiek, rodzina, praca, godne życie. Liczę, że przekroczymy próg.

WP: Pani żartuje?

- Nie, kiedyś też nie dawano szans Samoobronie, ale społeczeństwo nie uwierzyło w sondaże.

WP: A nie obawia się pani, że wyborcy pewnie nadal mają w głowie seksaferę?

- Nie chcę się wypowiadać na ten temat, bo mam na względzie dobro dziecka Anety K., które jest już na tyle duże, że wiele rozumie. To była jej osobista porażka, nie Samoobrony.

WP: Będą asy z rękawa?

- Będą.

WP: Z czego będzie pani żyć w przypadku przegranej?

- Mam konkretne plany, ale stawiam na wygraną i nie chcę zapeszać.

WP: Gdyby mogła pani cofnąć czas, to...? Jest coś czego pani politycznie żałuje?

- Nie.

WP: Nawet tej wycieczki do Egiptu z posłem Maksymiukiem?

- Z posłem Maksymiukiem, jego rodziną i przyjaciółmi pojechałabym jeszcze raz. Nie tylko ja, ale i wiele moich znajomych nie neguje opalania się topless na plaży, więc nie uważam, abym pana Maksymiuka miała traktować na plaży inaczej, niż moich przyjaciół, z którymi wypoczywam na wakacjach. Dlaczego miałabym się przy innych opalać, a przed nim chować?

Rozmawiała: Agnieszka Niesłuchowska, Wirtualna Polska

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (112)