Był świadkiem śmierci Szymona. "Nagle wyciągnął scyzoryk"
Błahy powód, bezsensowna śmierć jeszcze przecież dziecka. Taki rysuje się obraz tragedii w Tarnowie. W piątek 16-letni Szymon postawił się swojemu rówieśnikowi, który w wulgarnych słowach mówił o jego ojcu. - Szymek chciał przeprosin i odepchnął go. Wtedy tamten wyciągnął taki rozkładany scyzoryk i przerwał mu tętnicę - zdradza przebieg napaści przyjaciel zabitego Szymona.
We wtorkowy poranek do lasku Lipie w Tarnowie, gdzie doszło do sprzeczki między 16-latkami, mieszkańcy nadal przynoszą znicze i kwiaty, zostawiają białe róże. Na miejscu spotykamy się z jednym z przyjaciół Szymona. Na prośbę mamy chłopca, jego dane zostaną w tekście ukryte.
- Szymek trenował sporty walki. W ogóle sport był jego zajawką. Chodziliśmy razem na siłkę. Często potem kręciliśmy się po okolicy. W piątek chcieliśmy się pokręcić, było jakoś około godz. 19. Byliśmy na terenie przy siłce i zobaczyliśmy grupę chłopaków - wspomina.
Jak dodaje, w pewnym momencie ktoś z drugiej grupy chłopaków kazał im "wyp***dalać". Napastnicy zaczęli napierać na grupę, sypały się wyzwiska. - W pewnym momencie jeden z nich zaczął w niecenzuralnych słowach mówić o "jego starym". Szymek postawił się, chciał przeprosin i odepchnął go. Wtedy tamten nagle wyciągnął taki rozkładany scyzoryk - wspomina przyjaciel Szymka. Jednym ruchem wsadził ostrze w szyję, uszkadzając tętnicę. - Rozdarł mu tętnicę i zrobił to z zimą krwią i uśmiechem - dodaje nastolatek.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
WP News wydanie 07.04
"Szymek jeszcze żył, ale krew lała się okropnie"
- Szymek nie znał tego gościa. Nie sądzę też, żeby napastnik znał jego ojca. Jak zorientował się, że go zamordował, to uciekł. Reszta ekipy poleciała za nim. To my wzywaliśmy pogotowie. Szymek jeszcze żył, ale krew lała się okropnie - wspomina.
16-latek bardzo szybko stracił przytomność. Niedaleko altany, w pobliżu której doszło do tragedii, przechodził mieszkaniec, pan Maciej. To on uciskał ranę na szyi 16-latka aż do przyjazdu na miejsce pogotowia. Z jego relacji wynika, że napastnik i jego koledzy bez refleksji uciekli z miejsca zdarzenia.
- Niektórzy nasi znajomi kojarzyli tych z drugiej ekipy, ale nie wiem nawet, jak zabójca Szymka się nazywał. Chłopaki coś do niego wołali, ale to był taki szok, że nie pamiętam nic szczegółowo - podsumowuje w rozmowie z WP kolega Szymka.
Zraniony nastolatek w stanie ciężkim trafił do szpitala. Niestety pomimo starań lekarzy zmarł w sobotę nad ranem. Pogrzeb Szymona odbędzie się 10 kwietnia o godz. 14.30 w kościele Najświętszego Serca Pana Jezusa w Tarnowie.
Decyzję w sprawie sprawcy podejmie Sąd Rodzinny.
Zatrzymany 16-latek został umieszczony w Policyjnej Izbie Dziecka w Krakowie. W sobotę został przez funkcjonariuszy doprowadzony do Wydziału Rodzinnego i Nieletnich Sądu Rejonowego w Tarnowie, które prowadzi postępowanie w sprawie zabójstwa w Lasku Lipie.
Sąd Rodzinny zdecydował o umieszczeniu 16-latka w ośrodku wychowawczym na trzy miesiące. Prokurator Mieczysław Sienicki wyjaśnił w rozmowie z WP, że sprawa jest w rękach Sądu Rodzinnego, ponieważ podejrzany nie ma jeszcze 17 lat. Choć nieletni może odpowiadać za poważne przestępstwa, w tym zabójstwo, zależy to od jego rozwoju i wcześniejszych środków wychowawczych. Sąd rozważy, czy w tym przypadku 16-latek może zostać sądzony jak dorosły.
- Jeśli Sąd Rodzinny uzna to za stosowne, przekaże sprawę do prokuratora, który przejmie postępowanie przeciwko nieletniemu. Wówczas śledztwo będzie prowadzone zgodnie z przepisami prawa karnego. Jednak sąd nie będzie mógł wymierzyć najcięższej kary, czyli dożywotniego pozbawienia wolności. W takim przypadku, maksymalna kara to 25 lat więzienia - tłumaczy prok. Mieczysław Sienicki.
Tarnów w szoku po śmierci Szymona. "Dzieci mordują dzieci"
W Tarnowie mieszkańcy osiedla przy Lasku Lipie nie mogą otrząsnąć się po tragicznych wydarzeniach. - Zatrzymuję się tu jak przechodzę i nie mogę się pogodzić z taką niepotrzebną śmiercią. Młody chłopak, miał przed sobą całe życie - mówi pani Karina Brzęczek.
- Dożyliśmy czasów, w których dzieci mordują dzieci. Nie wiem, czy ten morderca sprawiał wcześniej jakieś problemy, ale ktoś, kto jest jego opiekunem, powinien zauważyć, że jest zdolny do takich ruchów, do agresji - podkreśla. - Jestem matką nastolatka i problemy z przemocą i agresją są teraz obecne praktycznie w każdej klasie. Wychowaliśmy pokolenie mocne ciałem, a słabe duchem, nie pamiętam czasów, w których młodzi mieliby tak zdewastowaną psychikę - podsumowuje.
Śmierć 16-latka nie pozostała także bez echa w II Liceum Ogólnokształcącym w Tarnowie, do którego uczęszczał. Szkoła opublikowała na swoim profilu facebookowym wpis poświęcony pamięci Szymona. Jak ustaliliśmy, napastnik nie był uczniem tego liceum.
"Szymon był uczniem, który swoją obecnością wzbogacał naszą szkołę. Zawsze pełen energii, uśmiechu, gotów do pomocy. Jego pasja, radość życia i oddanie w relacjach sprawiały, że stawał się dla nas wszystkich kimś wyjątkowym. Jego pozytywne podejście do życia oraz oddanie dla innych będą w naszych sercach na zawsze. Choć Szymon opuścił nas fizycznie, jego duch, wspomnienia i to, co po sobie zostawił, będą trwać w naszej pamięci" - czytamy.
- Nie znałem dobrze Szymona, ale wiem, że był lubiany. Nigdy nie szukał i nie robił sobie problemów - dodaje Kacper. Jak podkreślają nastolatkowie, reakcją na śmierć młodego człowieka miałby być marsz przeciw przemocy w Tarnowie. Do tego pomysłu odniósł się prezydent miasta.
"Wydarzenia z piątku są dla nas wszystkich niezwykle wstrząsające i wymagają od nas refleksji. Przede wszystkim chcielibyśmy złożyć najszczersze kondolencje Rodzinie i Bliskim tragicznie zmarłego młodego Człowieka. W obliczu tego dramatu słowa nie oddają bólu, jaki towarzyszy tej stracie. W przestrzeni publicznej pojawił się pomysł 'Marszu przeciw agresji', jednak ta decyzja musi należeć do młodych ludzi z Tarnowa" - napisał na swoim profilu prezydent Jakub Kwaśny.
Joanna Zajchowska, dziennikarka Wirtualnej Polski