"Był niedopuszczalny nacisk na komisję Millera"
- Tego rodzaju prac się nie wykonuje pod naciskiem, nie wykonuje się przy ustalanych jakiś krótkich terminach, te prace powinny trwać tak długo jak potrzeba. Gdyby komisja pracowała o pół roku dłużej, to by miała ekspertyzę krakowską - powiedział w audycji "Gość Radia ZET" prof. Marek Żylicz, członek komisji Jerzego Millera. Odniósł się tak do pytania o odczucia żony gen. Błasika, która czuje się urażona tym, co działo się wokół jej męża m.in. za sprawą komisji Jerzego Millera. - Główna wina polega na tych, co wywierali nacisk, tak kolosalny nacisk, niedopuszczalny nacisk na komisję - zaznacza profesor.
17.01.2012 | aktual.: 18.01.2012 14:05
: A gościem Radia ZET jest prof. Marek Żylicz, członek komisji Jerzego Millera, wita Monika Olejnik, dzień dobry. : Dzień dobry pani redaktor. : Panie profesorze, czy w związku z ustaleniami prokuratury według pana należy zmienić raport Jerzego Millera? : Może nie tyle zmienić, ile może uzupełnić. Uzupełnić w tym sensie, że tam w załączniku raportu było podane, że generał Błasik został zidentyfikowany w kabinie, a nie ma na to, okazuje się, dowodów. Więc ponieważ raport był oparty na danych ówczesnych, a był niesłychany nacisk na termin, więc oparto się na takich materiałach, jakie były. Ale, ponieważ nie ma to istotnego znaczenia dla przyczyn wypadku, bo one zostały właściwie określone przez, w raporcie Millera, więc czy to będzie uzupełnione, czy nie dla porządku należałoby może jakiś mały zespół przygotować. : A skąd państwo mieli dowody na to, że generał Błasik był w kokpicie. : Wynikało to z pierwszych odczytów, w których, o ile dobrze pamiętam to rozpoznawano głos na podstawie oceny ze strony
znajomych, osób znających generała. A lepiej przeprowadzone, według naukowych metod badania wykazały, że to się nie potwierdza. : No tak, ale ta część raportu jest po prostu, część raportu, pod którym pan profesor się podpisał jest nieprawdziwa, bo państwo dokładnie opisują godzinę, w którym momencie generał Błasik wszedł do kokpitu, przypisują mu słowa, których nie wypowiedział i, no ten raport został przetłumaczony na język rosyjski, na język angielski i okazuje się, że zawiera nieprawdziwe rzeczy. : Zawiera takie rzeczy, jakie wynikały z ustaleń ekspertów, nie samego zespołu Millera, ale innych ekspertów i ponieważ tamte ustalenia były nieprawdziwe, więc wydaje się, że jakaś korekta w tej części, niemającej istotnego znaczenia dla przyczyn wypadku i dla wyników prac komisji, należałaby się. : No tak, ale mówiło się o tym, że nie było bezpośredniej presji generała, ale była pośrednia presja generała na załogę, właśnie przez to, że generał był w kokpicie. : O tej pośredniej presji mówiono, chyba nie w
odniesieniu do generała, tylko że w ogóle była pośrednia presja. : Ale o generale też mówiono... : O generale mówiono oddzielnie, a o tej pośredniej presji... : No, ale ja pamiętam, jak przewodniczący komisji Jerzy Miller mówił mi, jak pani by się czuła, gdyby nad panią stał cały czas szef? : No tak, takie było rozeznanie wynikające z tych pierwszych ustaleń specjalistów nie należących do komisji tylko tych, tych, którzy dokonywali odczytu jeszcze w Moskwie, a później chyba było to korygowane jeszcze w Polsce, przez polskich ekspertów. : No tak przez polskich ekspertów. : I policyjnych, tak. : I przez policyjnych ekspertów. : Tak, więc na tym oparł się raport Millera. Oczywiście, gdyby działo się tak, jak w świecie, że komisja ma tyle czasu ile potrzeba na pracę, to by doczekała do ekspertyzy krakowskiej i nie byłoby nieporozumienia. Ale ponieważ był ten niebywały nacisk i ze strony polityków, i mediów, że należy już skończyć, że nie wolno ukrywać, co ta komisja wyrabia, że jeszcze nie skończyła pracy, więc
skończyła pracę w oparciu o niepełne i okazało się, że niezupełnie ścisłe materiały. : No tak, ale też okazuje się, że te wysokości, które odczytywał nie generał Błasik, tylko pułkownik Grzywna były właściwe. : Były właściwe do pewnego momentu i odczytywane bodajże przez drugiego pilota, a później powinien odczytywać nawigator. Co do tych kwestii powinni by się wypowiedzieć technicy. : Bo pan profesor uważa, że to wszystko nie zmienia przyczyn katastrofy i tych wniosków komisji Jerzego Millera? : No więc wszyscy eksperci, z którymi rozmawiałem twierdzą, że to nie zmienia zupełnie. : Antoni Macierewicz, który jak pan wie prowadzi zespół parlamentarny twierdzi, że moment katastrofy został poprzedzony przez dwa silne wstrząsy, a na wysokości 15, 17 metrów nastąpiło załamanie zasilania elektrycznego i upadek samolotu na ziemię. Na pewno nie było tak zwanej beczki, czyli obrotu samolotu. : No więc to są dosyć fantastyczne, zdaniem ekspertów są to fantastyczne tezy, ale moim zdaniem, powiedzmy może to jest taki,
deformacja jajogłowych, ja uważam, że należałoby się do tego ustosunkować, że należałoby powołać, oczywiście nie na nowo komisję, ale paru może ekspertów, którzy by rozpatrzyli zarówno te kwestie związane z podawaniem wysokości przez nie tę osobę, która poprzednio była wskazana, jak również te wszystkie rewelacje, które ci uczeni polscy z Ameryki podali. Jeżeli oni przedstawią jakieś wyliczenia, czy uzasadnienie swoich tez, uważam, że nic by nie szkodziło gdyby rząd powołał, już nie komisję, ale zespół, paru ekspertów, którzy by to zweryfikowali, ustosunkowali się i wykazali bzdurność tych pomysłów. : A czy bzdurnością jest to, co mówi Antoni Macierewicz i prezes Jarosław Kaczyński, że jest niemożliwe żeby brzoza przecięła metalowe skrzydło. : No więc technicy twierdzą, że brzoza spowodowała uszkodzenie skrzydła i zmianę toru lotu samolotu. Ja nie jestem, jestem prawnikiem, trudno mi się ustosunkować do tego. : Tak, a jak się mają te ustalenia, wczorajsze prokuratury, że generała Błasika nie było w kokpicie
do raportu Anodiny, gdzie twierdzono, że to właśnie generał Błasik bezpośrednio wpływał na załogę, że był pod wpływem alkoholu, i że to właściwie, obarczono jego winą. : No więc jest to jeden z błędów, czy też może świadomych, świadomie przedstawionych pomysłów, twierdzeń Anodiny, to wymaga sprostowania oczywiście, nie wiem jeszcze w jakim trybie, ale być może sama Anodina uzna, że wypada to sprostować, jeżeli nie, to będą inne sposoby na wyjaśnienie tej sprawy. : A jakie? : No, czy to komunikat naszej, naszych jakiś organów, prawda, naszej komisji, no nie wiem, trudno mi powiedzieć w jakiej postaci można te rzeczy sprostować. : Żona generała Błasika czuje się urażona tym wszystkim, co się działo wokół jej męża, to się działo niestety też i dzięki komisji Jerzego Millera. : Nie dzięki komisji Jerzego Millera, tylko dzięki tym, którzy źle odczytali, źle odczytali głos, prawda, tych osób w kabinie, a poza tym powiedziałbym, że główna wina polega na tych, co wywierali nacisk, tak kolosalny nacisk,
niedopuszczalny nacisk na komisję. Tego rodzaju prac się nie wykonuje pod naciskiem, nie wykonuje się przy ustalanych jakiś krótkich terminach, te prace powinny trwać tak długo, jak potrzeba. Gdyby komisja pracowała o pół roku dłużej, to by miała ekspertyzę krakowską. : No to może nie trzeba było ulegać naciskom panie profesorze. : Proszę pani... : Ale to już nie pan, tylko szef komisji. : Ale to już, nie, trudno powiedzieć, jeżeli jest nacisk i ze strony opozycji, i ze strony własnego rządu, i ze strony mediów, bo nie społeczeństwa, społeczeństwo by poczekało, ludzie są rozsądni, poczekaliby tych parę lat na wyjaśnienie przyczyn. : Dziękuję bardzo, profesor Marek Żylicz był dzisiaj gościem Radia ZET, dziękuje Monika Olejnik. : Dziękuję pani redaktor.