Był liderem partyzantki, teraz prowadzi w wyborach
Były lider lewicowej partyzantki Jose Mujica znalazł się na czele wyścigu o fotel prezydenta Urugwaju - wynikało z ogłoszonych po zamknięciu lokali wyborczych sondaży exit polls.
26.10.2009 | aktual.: 26.10.2009 01:49
Prawdopodobne jest jednak, że dojdzie do drugiej tury głosowania, gdyż Mujica zdobył według szacunków od 47% do 49% głosów, a jego główny rywal, były prezydent kraju Luis Alberto LaCalle od 29% do 31% zwolenników.
Kandydat, aby zdobyć zwycięstwo w pierwszej turze, potrzebuje poparcia ponad 50% elektoratu. Zwycięzca zajmie miejsce popularnego prezydenta Tabare Vasqueza, opuszczającego urząd po pięciu latach dynamicznego rozwoju niewielkiego państwa, położonego między Brazylią a Argentyną.
Ewentualna dogrywka wyborów odbędzie się 29 listopada.
74-letni senator Mujica ubiega się o prezydenturę z ramienia rządzącego Szerokiego Frontu - koalicji partii socjalistycznych, które doszły do władzy przed czterema laty na fali zwycięstw lewicy w niemal całej Ameryce Południowej. Niektórzy urugwajscy biznesmeni wyrażają obawy, że po wygranej Mujica poprowadzi kraj w kierunku lewicowych reform, nawet jeśli zobowiązał się do utrzymania wolnego rynku.
Dawny lider partyzantki, który w latach 60. XX wieku walczył w czerpiącym inspirację z rewolucji kubańskiej ruchu Tupamaros, starał się łagodzić ten strach; "wszyscy jedziemy na tym samym wózku" - mówił po niedzielnych wyborach.
Jego rywal LaCalle próbował zbić kapitał polityczny na przeszłości Mujiki, skazanego w 1971 roku na karę 15 lat więzienia za zabójstwo policjanta. Sam LaCalle wzywa do zniesienia podatku dochodowego, ograniczenia biurokracji i zdystansowania się od lewicowej polityki pozostałych krajów Ameryki Południowej.