Być jak Marilyn Monroe
Grażyna z mężem mają oddzielne pokoje, z Małgosi drwi brat, Ewie nie wystarcza bycie ładną i bogatą, a Aleksandra zamierza zaszokować całą Polskę. Chcą stać się piękne. Takie plany ma też 99 996 kobiet. Zmiana dokona się na oczach milionów widzów.
13.01.2006 | aktual.: 13.01.2006 08:22
Czego pani tu szuka, przecież jest pani ładna - zwracam uwagę na roześmianą blondynkę z numerem 159, która nie może się doczekać, by opowiedzieć swoją historię. - Ojej, tak pan uważa? - Ewa Sitarz zmartwiła się komplementem. - Fakt, nie jestem szpetna, ani biedna. Ale może mi to nie zaszkodzi? Chcę być piękna, żeby zrobić ze swego życia show - 46-letnia właścicielka hotelu z Bytomia długo czekała na polską edycję programu. Twierdzi, że przygotowywała się do niej od lat. Ogląda wszystkie wersje holenderskiego reality show. - I czuję, że teraz przyszedł mój czas. Mam koleżanki, o wiele młodsze, które urodziły dzieci, ustabilizowały się i siadły. A przecież od życia coś się nam należy.
Trzeba się trzymać. Ja oddam się w ręce tych chirurgów, bo na pewno w programie będą najlepsi z najlepszych. Żona 6 lat młodszego funkcjonariusza służb mundurowych twierdzi, że ma swoje mankamenty, ale dobrze je ukrywa. Funkcjonariusz jest trochę zazdrosny i nie bardzo podoba mu się, że ciało Ewy oglądałaby cała Polska. Ale kocha i chce, żeby była szczęśliwa. Dlatego w dzień castingu ją obudził, żeby się nie spóźniła. - Gdyby to był program „Chcę być ładna“, to bym się nie zgłosiła - Ewa nawiązuje do mojego faux pas. I pyta, gdzie jest knajpa, w której kręcili „Bar“. Po castingu przejdą się tam z koleżanką.
Podróż po urodę
Marta Libner z wrocławskiego ATM, który ma licencję na rodzimą wersję programu, wylicza, kto nie ma szans: - Kandydatki, które chcą przypodobać się facetowi i osoby depresyjne, które płaczą nad swoim losem. Małe szanse mają też panie, które uważają, że im troszkę odstaje nosek. Przecież każda z nas znalazłaby w sobie coś do poprawienia. To prawda. Na casting przyjechały dziewczyny i kobiety z wiosek, miasteczek i metropolii. Ze wszystkich zakątków Polski. Niektóre, jak Małgosia Jaźwińska z Tczewa, jechały 8 godzin, a potem siedziały w samochodzie jeszcze trzy. Byle tylko nie przegapić swojej szansy na to, by stać się jak Marilyn Monroe albo Monica Belucci.
Nie ma tylko kochanek
- Najmłodsza kandydatka miała trochę ponad 18 lat, najstarsza 58, ale większość to trzydziesto-, czterdziestolatki - mówi Marta Libner. - Najwięcej jest gospodyń domowych i kobiet, które po urodzeniu dziecka nie czują się ze swoim ciałem najlepiej. Wiele jest też pań z natury obdarzonych mniejszą urodą. Piszą, że włosy mają za rzadkie, zęby i zgryz nieszczególne. A w Polsce usługi kosmetyczek, wizażystek czy stylistek są jeszcze za drogie. Nie do końca zgadza się z tym reżyser programu Krzysztof Landsberg. - Wiele kobiet nie wie, jak o siebie zadbać, jak się czesać, malować, korzystać z usług upiększających. Realizatorzy programu odebrali 100 tysięcy SMS-ów, przeczytali tysiące listów od kandydatek i zaprosili na przesłuchania kilkaset pań.
Są wśród nich „matki, żony i... - ... kochanki“? Nie, z tymi jest właśnie problem, bo najwięcej jest kobiet, które nie akceptują siebie i swego ciała, nawet jeśli partnerzy nie mają zastrzeżeń. Czują się brzydkie, choć często są urodziwe. To nie wystarcza. Chciałyby być idealne. Takie jak dziewczyny z reklam i filmów. Dopiero wtedy poczułyby się kochankami - opowiada reżyser. Twórcy „Chcę być piękną“ wybiorą tylko kilkadziesiąt uczestniczek. Szukają takich, którym udział w programie do czegoś się przyda. Sprawi, że nabiorą pewności siebie, śmiałości, poczucia własnej wartości. Przy okazji przydałyby się ciekawe osobowości, które będą dopingować widzowie. - Nie jesteśmy od rozwiązywania najpoważniejszych problemów życiowych - ubezpiecza się Krzysztof Landsberg.
Bo nie mogą zrobić koka
- Ile panie palą papierosów? - pada pytanie do zestresowanej czwórki, która trafiła do pokoju przesłuchań. To dopiero rozgrzewka. Po chwili Grażyna z Wołomina zaczyna opowiadać historię choroby i ciężkiej operacji, które sprawiły, że z mężem rozdzielili sypialnie. - Mąż panią kocha? - Może kocha, ale chyba czuje niechęć - Grażyna płacze. - Jesteśmy 26 lat po ślubie. Chcę uratować związek i znów się uśmiechać. Do tego potrzebna jej korekcja ust, zębów, odchudzenie się, zrobienie czegoś z nogami. Do programu zgłosił ją 19-letni syn. Robi się nieswojo, a nastrój pogarsza jeszcze historia Małgorzaty, nr 302. Napisała, że jest zmęczona życiem. - Może to za mocno powiedziane, ale czasami mam naprawdę dość - mówi bardzo niewyraźnie (6 operacji rozszczepionego podniebienia), trzydziestolatka, która pracuje w firmie produkującej balony. Ludzie źle ją traktują. - Nawet własny brat mi ubliża - żali się Małgorzata. Co program ma zmienić w jej życiu? - Żebym tak nie mówiła. Dopiero Katarzyna ze Zbąszynia uśmiecha się i
stwierdza, że chce się poczuć bardziej dowartościowana. Przez męża i znajomych. Po programie będzie pewniej iść przez życie. - Bo kiedyś było inaczej, lepiej - opowiada matka dwójki dzieci. - Utyłam po porodach, porobiły się rozstępy, piersi mi obwisły, mam brzydkie zęby. Jakby się to dało poprawić, to zrealizowałabym marzenia. Poszłabym na studia, na rehabilitację - reklamuje się Kasia. - Czyli potrzebuje pani tylko kopa? - realizatorzy patrząc na niebrzydką dziewczynę, dziwią się jej determinacji. - A mąż pani nie może go dać? - reżyser żartuje, ale Kasia akurat się rozkleiła, bo ktoś zapytał o mamę, która niedawno zmarła.
Przez łzy zapewnia, że gdyby się dostała, dziećmi opiekowałaby się kuzynka. Na szczęście pełna energii Aleksandra Pawlik z Wrześni nie traci rezonu i zarówno na korytarzu, jak i przed reżyserami bawi barwnymi opowieściami o swoim życiu i charakterze. - Mam 15 lat młodszego męża, który powiedział, że kocha każdy centymetr mojego ciała, nawet jak będzie 100-kilowe, obwisłe i pomarszczone - trajkocze nr 150, ubrana w skórę i jeansy. - Ale ja muszę schudnąć, poprawić owal twarzy i zrobić coś z odstąjącymi uszami, bo nie mogę zrobić koka. Poza tym lubię szokować ludzi. Aleksandra, 41-letnia agentka ubezpieczeniowa, mówi, że codziennie pomaga ludziom, a wieczorem kładzie się do łóżka z Platonem (chodzi rzecz jasna o pisma filozoficzne) i zapewnia, że jak się dostanie, to wszystko, co czuje, opisze w pamiętnikach i reportażach. Na wizji. - A zgłosili mnie synowie, bo wiedzą, jak uwielbiam przygody.
Ona - brzuszek, on - Swietłana
Na półpiętrze kamienicy, w której trwają przesłuchania, przysiedli państwo Wanatowie. Mają nastoletnie dzieci, pracują jako dozorcy w przedszkolu w Piasecznie (Krzysztof dorabia jako masażysta). - Oglądamy „Chcę być piękną“ i „Łabędziem być“ całą rodziną. Jeśli nadarzyła się okazja, jedyna w życiu, to chcę spróbować - mówi niebrzydka blondynka, która chciałaby sobie poprawić rozciągnięty brzuszek, podciągnąć piersi, skorygować nosek, a przede wszystkim zlikwidować żylaki. - Same piersi kosztują z 10 tysięcy, nie byłoby nas stać - dodaje. Marzena siedzi mężowi na kolanach. -Tylko, żeby ci z telewizji za dużo nie pokazywali - ostrzega Krzysztof, który uważa, że Polki i bez operacji plastycznych są najładniejsze na świecie. Jak przeżyje dwumiesięczne rozstanie z żoną? - Poradzę sobie. Najwyżej jakąś Swietłanę zamówię - dokucza żonie. Wygląda na to, że nie bardzo chce, żeby była piękna.
Chcę być piękna to polska wersja holenderskiego programu „Make me beautiful“, który zebrał wielomilionową widownię na całym świecie. Uczestniczki reality show na 6 tygodni oddają się w ręce specjalistów od poprawiania urody: stylistów, fryzjerów, stomatologów, chirurgów plastycznych i trenerów fitness. Poddawane są zabiegom korekcyjnym, stosują dietę, trenują na siłowni po to, by swoich bliskich i telewidzów zaskoczyć zmianą wyglądu i nastawienia do życia. Przez czas trwania programu mieszkają poza domem, obserwują je kamery, które rejestrują ich emocje i wrażenia podczas poddawania się metamorfozie, w trakcie ćwiczeń i operacji plastycznych. W programie znajdą się też wywiady z rodziną i znajomymi finalistek. Finał odbywa się z udziałem bliskich uczestniczek. Ostatnio na castingi we Wrocławiu zaproszono blisko 500 kobiet. Kolejny rozpocznie się niebawem w Warszawie. W następnym etapie, po konsultacjach lekarskich, wybranych zostanie ok. czterdziestu kobiet (podobnie jak w holenderskim programie, w każdym
odcinku będą prezentowane po dwie). Emisja programu rozpocznie się w Polsacie pod koniec marca.
Jacek Antczak