PolskaBuzek żąda przeprosin po publikacji w "Super Expressie"

Buzek żąda przeprosin po publikacji w "Super Expressie"

Były premier Jerzy Buzek domaga się
natychmiastowych przeprosin od redakcji "Super Expressu" w
związku z artykułem "Premier Jerzy Buzek wziął kasę od
oszusta". Redaktor naczelny "Super Expressu" Mariusz Ziomecki
powiedział, że nie ma podstaw do przeprosin.

Jerzy Buzek uważa, że artykuł obraża jego dobre imię. Zapowiedział podjęcie "stosownych kroków prawnych", jeżeli "Super Express" nie przeprosi go. "Jest to kłamstwo, które prostuję. Nie wziąłem żadnych pieniędzy od pana Józefa Jędrucha, z którym nigdy nie rozmawiałem, z którym nigdy się nie spotkałem, którego w ogóle nie znam" - oświadczył Jerzy Buzek.

Jędruch sypie

Jak podał "SE", były szef Colloseum Józef Jędruch "sypie kolejnych polityków". Gazeta pisze o finansowaniu "Fundacji na rzecz Rodziny - Ludgarda i Jerzy Buzkowie". Wpłaty na rzecz tej fundacji Jędruch dokonał w 2000 r., kiedy Jerzy Buzek był premierem. Gazeta napisała, że "sam aferzysta mówi o wpłaceniu prawie 500 tys. zł, a fundacja przyznaje się do 100 tys.".

Ziomecki powiedział, że nie widzi powodu do przeprosin, "skoro były premier potwierdził, że wziął pieniądze, potwierdził, iż być może nie jest właściwe, że politycy zakładają fundacje. Nie wyjaśnił, dlaczego nagle na koncie jego fundacji pojawiła się duża suma pieniędzy, nie udokumentował prawdziwości swojego twierdzenia, że fundacja przejęła 100 tys. zł, podczas gdy Jędruch mówi o prawie 500 tys. zł".

Według Ziomeckiego były premier nie udostępnił żadnych informacji na temat wydatkowania pieniędzy, które wpłynęły na konto fundacji. "Premier wiedział, że 'SE' interesuje się tym tematem i starannie nas unikał. W świetle tego straszenie nas sądem odbieram jako akt paniki polityka, który został złapany w nieprzyjemnej dla niego sytuacji. Zamiast udostępnić opinii publicznej wgląd w konta i dokumenty i przeprosić, posuwa się do demagogicznych pogróżek" - zakończył.

Buzek wyraża ubolewanie

Na zwołanej konferencji prasowej w Katowicach Buzek wyraził ubolewanie, że Jędruch znalazł się wśród darczyńców założonej przez niego fundacji, ale też podkreślił, że w czasie dokonania wpłaty przez Jędrucha nic o niej nie wiedział, nie wiedział też wówczas nic o przestępstwach szefa Colloseum, bo "sprawa okazała się ważna i istotna wiele miesięcy później".

Dyrektor fundacji Jadwiga Kurpisz poinformowała, że Jędruch wpłacił na jej rzecz łącznie 300 tys. zł. 100 tys. zł darowizny, którą przekazał, trafiło na cele charytatywne. Kolejne 200 tys. zł wpłaconych przez szefa Colloseum zostało przekazane na organizację koncertu muzyki Wojciecha Kilara.

Były premier i jego małżonka Ludgarda podkreślali, że ich fundacja jest prowadzona zgodnie z prawem od pięciu lat i wszystkie dokumenty dotyczące jej działalności finansowej są do wglądu dziennikarzy.

Prokuratura wyjaśnia

W związku z publikacją w "SE" katowicka prokuratura poinformowała, że sprawa wpłaty na rzecz fundacji Buzków jest jej znana od dwóch lat i nie można mówić, by w tej kwestii doszło do popełnienia jakiegokolwiek przestępstwa.

Prokuratura poinformowała ponadto, że były szef Colloseum korzysta z prawa do odmowy składania wyjaśnień i w czasie dotychczasowych przesłuchań nie miał prokuratorowi nic do powiedzenia w zakresie postawionych mu zarzutów. Jędruch, sprowadzony w wyniku ekstradycji kilka tygodni temu z Izraela, jest podejrzany o wyłudzenie 430 mln zł.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)