Bushowi przybywa sojuszników, Europie ubywa solidarności
Najbliżsi przyjaciele Ameryki w Europie wezwali w czwartek przeciwników wojny z Irakiem do solidarności z USA. Ich apel, przyjęty "z wdzięcznością" przez prezydenta George'a W. Busha, ujawnił, że sprawa Iraku wyraźnie podzieliła Europę.
30.01.2003 20:46
List ośmiu europejskich przywódców, wspierający politykę Waszyngtonu wobec Iraku, "nie przyczynia się do wspólnego stanowiska Unii Europejskiej w tej sprawie" - oświadczył premier sprawującej obecnie przewodnictwo w UE Grecji Kostas Simitis. "Sposób, w jaki została wyrażona inicjatywa pięciu państw Unii i trzech krajów kandydujących, nie przyczynia się do wspólnego stanowiska w tym względzie" - powiedział Simitis.
We wspólnym liście premierzy Wielkiej Brytanii, Hiszpanii, Włoch, Portugalii, Węgier, Danii, Polski i prezydent Czech zaapelowali o jedność z USA w sprawie kryzysu irackiego. Rzecznik prasowy greckiego MSZ powiedział, że Grecja "nie była poinformowana" o liście.
Szef francuskiej dyplomacji Dominique de Villepin sprzeciwił się takiemu "przeciwstawianiu jednej Europy drugiej Europie" i podkreślił, że "przecież wszyscy opowiadamy się za tym samym: niezłomną postawą wobec Iraku, a jednocześnie troską o to, aby kryzys rozwiązać w ramach ONZ".
W Warszawie dyrektor Centrum Stosunków Międzynarodowych Janusz Reiter powiedział, że "wyraźnie sprawa Iraku podzieliła Europę. Boję się, że to jest podział, który będzie miał długotrwałe skutki".
Tymczasem w ONZ i w NATO Waszyngton nadal napotyka trudności ze strony krajów takich jak Niemcy, które chcą dać inspektorom ONZ więcej czasu na skontrolowanie zbrojeń Bagdadu. Na posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa ONZ, które zakończyło się w czwartek nad ranem, Stany Zjednoczone nie zdołały przekonać większości państw członkowskich, że czas na pokojowe uregulowanie konfliktu z Irakiem już się skończył. Według Associated Press, co najmniej 11 spośród 15 członków Rady - w tym trzej stali członkowie Rady: Francja, Rosja i Chiny - było za przedłużeniem inspekcji.
Administracja USA przygotowuje dowody ukrywania przez Irak broni masowego rażenia, ale - według przecieków do mediów - będą one miały co najwyżej charakter "poszlakowy". Dowody te mają być zaprezentowane przez sekretarza stanu Colina Powella na posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa ONZ w środę 5 lutego.
Rzecznik Białego Domu Ari Fleischer powiedział, że prezydent Bush dysponuje już "całym Everestem dowodów", że Irak posiada broń masowego rażenia, i "wcale nie ma potrzeby, żeby ten Everest był jeszcze większy".
George W. Bush oświadczył, że z zadowoleniem powitałby udanie się kierownictwa irackiego z Saddamem Husajnem na emigrację. Zastrzegł, że nawet gdyby Saddam zdecydował się na emigrację, "rozbrojenie Iraku pozostaje tym samym celem". Bush zapowiedział też, że końcowa faza negocjacji dyplomatycznych w sprawie Iraku potrwa "tygodnie, a nie miesiące", ale odmówił podania konkretnych terminów.
Brytyjski premier Tony Blair wyraził przekonanie, że społeczność międzynarodowa może się zjednoczyć w kwestii Iraku, lecz przestrzegł przed "ustalaniem arbitralnych terminów". Blair oświadczył, że społeczność międzynarodowa powinna się trzymać ONZ- owskiej drogi rozbrajania Iraku i dał do zrozumienia, że będzie namawiał prezydenta Busha, by poczekał na drugą rezolucję Rady Bezpieczeństwa.
Saddam Husajn, który w ostatnich tygodniach buńczucznie groził Amerykanom, po raz pierwszy nieco spuścił z tonu. "Mamy nadzieję, że nie dojdzie do wielkiej konfrontacji militarnej między nami a Amerykanami i tymi, którzy ich poprą" - powiedział na naradzie z oficerami.
Iracki przywódca oświadczył, że wdając się w konflikt z Irakiem Amerykanie mogą tylko przegrać. Tym razem nie groził już jednak żołnierzom amerykańskim "śmiercią u bram Bagdadu". Powiedział jedynie, że "jeśli jednak dokonają tej agresji, o której mówią, znajdą się w znacznie gorszej sytuacji niż obecnie". (iza)
[
]( http://wiadomosci.wp.pl/pisane-ci-pisanie-6039096887997569a )
Skomentuj tę sprawę! Czy Polska powinna się aż tak bardzo angażować po stronie Ameryki? Czy Polska powinna bardziej liczyć się ze zdaniem Niemiec i Francji? Czy Polsce potrzebny jest "Wielki Brat" za oceanem?
Redakcja wiadomości poszukuje osób, które mają ciekawe spostrzeżenia, dotyczące publikowanych informacji. Jeśli chcesz się tymi uwagami podzielić, to zapraszamy Cię do współredagowania naszego serwisu i czekamy na Twój komentarz dotyczący powyższego tematu.