ŚwiatBush za "poważnymi reperkusjami" wobec Korei Płn.

Bush za "poważnymi reperkusjami" wobec Korei Płn.

Prezydent USA George Bush oświadczył, że USA nie zamierzają wcale używać siły wobec Korei
Północnej po poinformowaniu przez nią o pierwszej próbie z bronią
atomową i potwierdził wolę rozwiązania sporu z reżimem tego kraju
na drodze dyplomacji.

11.10.2006 | aktual.: 11.10.2006 19:36

Wezwał także Radę Bezpieczeństwa ONZ do uchwalenia surowych sankcji wobec Korei Północnej, które uniemożliwiłyby jej eksportowanie broni i materiałów nuklearnych oraz utrudniły finansowanie budowy broni atomowej.

Na konferencji prasowej przed Białym Domem Bush powiedział, że sam komunikat reżimu w Phenianie o teście nuklearnym - czego rząd USA wciąż nie potwierdza jako sprawdzonego faktu - stanowi "zagrożenie dla międzynarodowego pokoju i stabilizacji".

Podkreślił jednak, że Stany Zjednoczone "nie mają zamiaru atakować Korei Północnej" i że nie wyczerpano jeszcze wszystkich dyplomatycznych środków przekonania reżimu Kim Dzong Ila do rezygnacji z broni nuklearnej. Wódz naczelny (którym w USA jest prezydent) musi wypróbować wszelkie metody dyplomatyczne, zanim użyje wojsk - oświadczył.

Zapowiedział wszakże, że w odpowiedzi na test północnokoreański USA zwiększą współpracę z krajami regionu w zakresie rozbudowy systemów antyrakietowych.

Sekretarz generalny ONZ Kofi Annan wezwał administrację USA do podjęcia dwustronnych rozmów z Phenianem na temat broni nuklearnej. To samo proponują w USA niektórzy eksperci i politycy związani z Partią Demokratyczną.

Zapytany na konferencji o dwustronne rozmowy, Bush odpowiedział zdecydowanie, że je wyklucza. Sugerował, że nie ma sensu takich rozmów podejmować, o czym świadczą - jego zdaniem - doświadczenia poprzedniej administracji prezydenta Clintona.

Prowadziła ona dwustronny dialog z Phenianem i zawarła z nim układ, na mocy którego Korea Płn. zobowiązała się do zawieszenia budowy broni atomowej w zamian za pomoc w paliwie i żywności. Umowa została złamana przez reżim północnokoreański.

Przekonaliśmy się, że to (dwustronne rozmowy) nie spełniło zadania. Wyciągnąłem z tego lekcję - oświadczył prezydent i dodał, że jest za kontynuowaniem rozmów wielostronnych, z udziałem także Chin, Korei Południowej, Japonii i Rosji. Toczyły się one przez pewien czas, ale od roku pozostają zawieszone.

W ONZ pojawiła się tymczasem nadzieja, że sankcje przeciw Korei Północnej mogą być uchwalone. Chiny (stały członek Rady Bezpieczeństwa) - które poprzednio sprzeciwiały się jakimkolwiek sankcjom wymierzonym w Phenian - zasygnalizowały, że gotowe są zgodzić się na nie, pod warunkiem jednak, że w wyniku sankcji nie będzie cierpieć ludność cywilna.

Na konferencji Bush bronił także, jak zwykle, swojej polityki w Iraku. Zapowiedział, że wojska amerykańskie pozostaną tam do 2010 roku. Podkreślił też, że stanowczo nie zgadza się szacunkami, jakoby od początku wojny w Iraku zginęło ponad 600.000 osób cywilnych. Oceny takie przedstawili naukowcy z Uniwersytetu Johnsa Hopkinsa.

Tomasz Zalewski

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)