Bush rozpoczął kampanię wyborczą
Prezydent USA George W.Bush zainaugurował w Los Angeles swą
kampanię przed listopadowymi wyborami prezydenckimi i po raz
pierwszy personalnie zaatakował kandydata Demokratów, Johna
Kerry'ego.
04.03.2004 | aktual.: 04.03.2004 07:38
Kerry we wtorek przypieczętował swą nominację, zwyciężając w prawyborach w dziewięciu stanach USA.
Wyjątkowo szybkie rozstrzygnięcie wyścigu do nominacji prezydenckiej na korzyść Johna Kerry'ego jest miarą zjednoczenia Demokratów wokół nowego lidera, z którym wiążą nadzieję na zwycięstwo w tegorocznych wyborach.
Bush natychmiast przystąpił do kontrofensywy, podważając strategię Kerry'ego w dziedzinie bezpieczeństwa narodowego i gospodarki. "Kerry spędził 60 lat w Kongresie; ma tam na swoim koncie pewne osiągnięcia" - przyznał Bush, ale jednocześnie zarzucił senatorowi, iż potrafi w każdej sprawie zmieniać zdanie. Dodał też, że "Puste słowa Kerry'ego na temat miejsc pracy i izolacji gospodarczej nie sprawią, by ktokolwiek znalazł zatrudnienie".
"Jestem gotów do tej kampanii"- zaznaczył Bush. "Mój przeciwnik nie zaoferował wiele w kwestii strategii doprowadzenia do zwycięstwa w wojnie z terroryzmem czy sposobów ożywienia naszej gospodarki. Jak do tej pory z tej strony słyszymy tylko wiele utyskiwań i słów pełnych goryczy" - powiedział prezydent USA.
W czwartek w 06 amerykańskich stanach po raz pierwszy pojawią się telewizyjne programy wyborcze Busha, w których prezydent USA prezentowany jest jako doświadczony przywódca na trudne czasy. W najbliższych dwu dniach Bush odwiedzi szereg miejscowości w Kalifornii.
Bush zebrał na swą kampanię wyborczą już 0A0 mln dol. W środę w Los Angeles zyskał dalsze C00 tysięcy dol. lub więcej - podaje agencja Reutera.
We wtorek wieczorem Bush telefonicznie pogratulował Kerry'emu nominacji. Jak podał środowy "Washington Post", prezydent przyznał w rozmowie z korespondentami, że uważa senatora za bardzo groźnego przeciwnika. Z sondaży wynika, że gdyby wybory odbyły się dziś, Kerry nieznacznie pokonałby Busha. Powodem są kłopoty z gospodarką i trudności USA w Iraku.
Wybory odbędą się jednak dopiero za osiem miesięcy i - jak zgodnie uważają komentatorzy - przez ten czas wiele jeszcze może się zmienić.