Bush próbuje rozwiać wątpliwości nt Iraku
Prezydent USA George W. Bush
podjął próbę rozwiania wątpliwości na temat jego polityki
irackiej i oświadczył, że irackie siły bezpieczeństwa odgrywają
coraz większą rolę w walkach z rebeliantami. Przyznał jednak, że
nadal nie jest pewien, kiedy będzie można wycofać wojska
amerykańskie.
30.11.2005 | aktual.: 30.11.2005 14:53
Żadnej wojny nie wygrano dotychczas według kalendarza - podkreślił Bush, odrzucając żądania, aby administracja ogłosiła terminy ewakuacji wojsk z Iraku. Biały Dom. Oświadczył, że byłoby to szkodliwe, gdyż dodałoby otuchy rebeliantom.
Prezydent, którego popularność bardzo ucierpiała wskutek trudności w Iraku, przeszedł do ofensywy, ogłaszając 35-stronicowy plan zatytułowany "Nasza narodowa strategia zwycięstwa w Iraku".
Administracja USA ocenia w nim, że Irak jeszcze przez wiele lat będzie zmagał się z przemocą, ale w miarę jak jego siły zaczną w coraz większym stopniu przejmować odpowiedzialność za bezpieczeństwo, wojska amerykańskie będą mogły opuścić ten kraj.
Raport zwraca uwagę na rozbudowę irackiej armii i policji (212 tysięcy ludzi, wobec 96 tysięcy rok temu), postęp w tworzeniu demokratycznego systemu władzy i poprawę stanu gospodarki.
"Oczekujemy, ale nie możemy zagwarantować, że w ciągu przyszłego roku sytuacja naszych wojsk się zmieni w miarę postępów procesu politycznego oraz rozbudowy irackich sił bezpieczeństwa i nabierania przez nie doświadczenia - głosi raport. - Nasza obecność wojskowa może stać się mniej widoczna, ale pozostanie groźna; nadal będziemy w stanie przeciwstawić się skutecznie wrogowi, gdziekolwiek wystąpi".
Bush nie poprzestaje na raporcie, ale od środy do 15 grudnia, czyli dnia wyborów powszechnych w Iraku, zamierza wygłosić serię przemówień, aby przekonać Amerykanów, że ma konkretny plan działania i jest pewien, iż operacja iracka zakończy się sukcesem. W środę prezydent przemawia w Akademii Marynarki Wojennej w Annapolis.
Bush podkreśla postępy w rozbudowie i wyszkoleniu irackich sił bezpieczeństwa w chwili, gdy niesłabnąca fala przemocy w Iraku i śmierć przeszło 2100 żołnierzy USA zwiększyły sceptycyzm Amerykanów wobec wojny irackiej.
W ankiecie AP-Ipsos przeprowadzonej w tym miesiącu 62% Amerykanów oświadczyło, że nie podoba się im iracka polityka Busha. Ogólny wskaźnik aprobaty dla Busha wynosi 37% i jest najniższy od początku jego prezydentury.
Senator Russ Feingold, Demokrata, oświadczył we wtorek, że prezydent powinien był już wiele miesięcy temu przedstawić plan przewidujący elastyczny kalendarz wycofania wojsk USA z Iraku, zależnie od rozwoju wydarzeń w tym kraju.
Amerykanie zasługują na jasny plan zakończenia naszej misji wojskowej- powiedział Feingold, który rozważa możliwość ubiegania się o urząd prezydencki w wyborach 2008 roku. Irakijczycy powinni zaś wiedzieć bez żadnych wątpliwości, że nie zamierzamy bez końca pozostawać w tym kraju.
Dokument Białego Domu podkreśla, że zwycięstwo w Iraku wymaga czasu. "Nie jest rzeczą realistyczną oczekiwać, że w ciągu niespełna trzech lat od obalenia Saddama [Husajna] uda się ustanowić w pełni funkcjonującą demokrację i pokonać jej wrogów" - podkreśla raport.
Bush powiedział we wtorek, że decyzję o wycofywaniu wojsk USA poweźmie na podstawie oceny zdolności Irakijczyków do przejęcia odpowiedzialności za bezpieczeństwo i zgodnie z zaleceniami dowódców amerykańskich w Iraku.
Obecnie USA mają w Iraku około 160 tysięcy żołnierzy. Pentagon ogłosił, iż po wyborach powszechnych 15 grudnia liczebność kontyngentu amerykańskiego powróci do zwykłego poziomu około 138 tysięcy, ale poza tym nie zapowiedział dotychczas żadnych konkretnych redukcji na rok przyszły.
Biały Dom informuje w raporcie, że na froncie politycznym w Iraku stara się pomóc tamtejszym władzom w odizolowaniu wroga od tych, którzy chcą uczestniczyć w demokratycznych przeobrażeniach. "Wrogiem" są terroryści i ekstremiści powiązani z Al-Kaidą, zwolennicy Saddama Husajna oraz ludzie przeciwni reformom demokratycznym.
Raport podaje, że w walkach z rebeliantami uczestniczy obecnie przeszło 120 batalionów irackiego wojska i policji (wobec pięciu w sierpniu 2004 roku). Z tej liczby przeszło 40 batalionów może odgrywać główną rolę w operacjach bojowych (choć przy wsparciu sił USA).
Dokument podkreśla jednak, że trzeba jeszcze przezwyciężyć wiele trudności. Konieczne jest ukrócenie pomocy udzielanej rebeliantom i terrorystom z terenu takich krajów jak Syria i Iran. Rząd iracki musi zapewnić sprawne dowodzenie i nadzór nad siłami bezpieczeństwa. Nie wolno też tolerować przenikania do irackich sił bezpieczeństwa wrogów nowego rządu.