Bush pokaże Putinowi
Prezydent Bush wyrusza w
czterodniową podróż do Europy, której kulminacyjnym momentem
będzie wizyta w Rosji w poniedziałek i udział w uroczystych
obchodach 60. rocznicy zakończenia II wojny światowej.
Na początku i na końcu podróży Bush odwiedzi jednak także - ku
niezadowoleniu Moskwy - dwie byłe republiki dawnego ZSRR: Łotwę i
Gruzję. Analitycy i komentatorzy amerykańscy uważają to za sygnał
dla Kremla, że USA nie godzą się na próby odtworzenia przez Rosję
imperium, obejmującego kraje "bliskiego pogranicza".
06.05.2005 | aktual.: 06.05.2005 11:13
W Rydze prezydent USA spotka się z prezydentami wszystkich trzech krajów bałtyckich: Łotwy, Litwy i Estonii. Prezydenci dwóch ostatnich krajów nie przyjęli zaproszenia na obchody do Moskwy, gdyż rząd rosyjski odmówił potępienia paktu Ribbentrop-Mołotow, który zadecydował o aneksji państw bałtyckich przez ZSRR.
Jadąc na Łotwę i do Gruzji i spotykając się w Rydze z przywódcami Bałtów, prezydent jasno daje do zrozumienia, że jego udział w uroczystościach rocznicowych w żadnym razie nie oznacza zaakceptowania ewentualnej dominacji Rosji w niepodległych krajach- republikach byłego Związku Radzieckiego - powiedział były wysoki urzędnik Departamentu Stanu, a obecnie ekspert Brookings Institution, Helmut Sonnenfeldt.
Na kilka dni przed podróżą, Bush wysłał list do prezydenta Łotwy, pani Vairy Vike-Freiberga, w którym podkreślił, że zwycięstwo aliantów w II wojnie światowej oznaczało dla krajów bałtyckich także początek sowieckiej okupacji.
To bardzo ważny list, przypominający prezydentowi Putinowi, że Rosja to nie Związek Sowiecki, oraz przypominający światu, że wyzwolenie narodów spod nazizmu niezupełnie było wyzwoleniem dla krajów bałtyckich - powiedział wybitny znawca Rosji, emerytowany profesor Uniwersytetu Harvarda, Richard Pipes.
Administracja Busha znajduje się w sytuacji sprzecznych nacisków w sprawie polityki wobec Rosji. Niektórzy wzywają prezydenta, aby ostrzej krytykował Putina za ograniczanie wolności mediów, centralizację władzy, politycznie motywowane szykany wobec przedsiębiorców, oraz brutalność wojsk rosyjskich w Czeczenii.
Dwaj kongresmeni: Demokrata Tom Lantos i Republikanin Christopher Cox ponowne wnieśli do Kongresu projekt rezolucji, wzywającej do wykluczenia Rosji z grupy G-8, ekskluzywnego klubu państw-największych potęg gospodarczych świata.
Część polityków i ekspertów, jak czołowy analityk z Nixon Center, Dimitri Simes, uważa jednak, że Bush nie powinien zanadto ingerować w wewnętrzne problemy Rosji i jej stosunki z byłymi republikami ZSRR. Ich zdaniem, niektórzy przedstawiciele rządu USA za bardzo angażują się w popieranie demokracji w takich krajach jak Ukraina i niepotrzebnie podsycają tam nastroje antyrosyjskie.
Pro-rosyjscy politycy, jak republikański kongresman Curt Weldon, uważają, że zamiast krytykować Putina za jego ocenę historii Rosji, Ameryka powinna się skupiać raczej na przyszłości, współpracy w wojnie z terroryzmem i na stosunkach ekonomicznych między obu krajami.
Zdaniem prasy w USA, prezydent Bush stanie przed trudnym zadaniem w czasie wizyty w Rosji, próbując pogodzić dobre stosunki z Kremlem z krytyką Putina.
Komentatorzy przewidują, że zastrzeżenia wobec polityki Kremla, Bush będzie wypowiadał raczej tylko w prywatnych rozmowach z Putinem, a w wystąpieniach publicznych skoncentruje się na podkreślaniu sojuszu USA i Rosji w czasie wojny oraz dobrych stosunkach między obu krajami obecnie.
Gazety zwracają uwagę, że poważnej próbie poddane będą deklaracje Busha o popieraniu demokracji na świecie w sytuacji, gdy Putin, sojusznik w wojnie z terroryzmem, narusza zasady demokracji i nie chce potępić zniewolenia narodów Europy wschodniej.
"Jak na prezydenta, który uczynił swoją misją promowanie demokracji na świecie, podróż Busha do Europy stanowi jedno z najtrudniejszych wyzwań w jego drugiej kadencji: próbę pogodzenia uhonorowania ogromnych ofiar poniesionych przez Rosjan w czasie II wojny światowej z jednoczesnym sprzeciwem wobec represji, jakie potem nastąpiły" - pisze czwartkowy "Washington Post".
Dziennik podkreśla, że Bushowi nie udało się jak dotąd przekonać Putina do odcięcia się od imperialnych posunięć Rosji sowieckiej.
Zdaniem "Los Angeles Times", "pojawienie się Busha u boku Putina na uroczystościach upamiętniających chwalebny moment w historii Rosji, będzie ostro kontrastować z działaniami amerykańskiego prezydenta przed i po paradzie zwycięstwa, kiedy wyjedzie do dwóch byłych sowieckich republik symbolizujących dziś kurczenie się wpływów Rosji".
Oprócz Rosji, Łotwy i Gruzji, Bush odwiedzi także Holandię, gdzie w niedzielę wygłosi przemówienie na cmentarzu żołnierzy amerykańskich w Margraten.
Tomasz Zalewski