Bush o palestyńskich wyborach

Komentując zwycięstwo radykalnego ugrupowania Hamas w wyborach na terytoriach palestyńskich prezydent USA George Bush starał się podkreślić jego pozytywne strony, ale zaznaczył, że rząd USA nadal nie będzie traktował Hamasu jako partnera.

Bush o palestyńskich wyborach
Źródło zdjęć: © AFP

26.01.2006 | aktual.: 26.01.2006 19:12

Rezultat wyborów przypomina o potędze demokracji. Kiedy ludzie nie są zadowoleni ze status quo, dają temu wyraz. Wynik wyborów jest pozytywny, bo to dzwonek alarmowy dla kierownictwa palestyńskiego. Wybory powinny otworzyć oczy starej gwardii. Ludzie chcą poprawy usług, lepszej edukacji, służby zdrowia - powiedział prezydent na konferencji prasowej w Białym Domu.

Zaraz jednak dodał: Z drugiej strony, nie widzę, jak można być partnerem w (dążeniu do) pokoju, kiedy się popiera zniszczenie innego kraju. Jeśli twoją platformą jest zniszczenie Izraela, nie jesteś partnerem. Stany Zjednoczone nie popierają partii, które mają zbrojne skrzydło i chcą zniszczyć naszego sojusznika, Izrael.

Zapytany wszakże wprost, czy rząd USA wyklucza rozmowy z rządem stworzonym przez Hamas, Bush odpowiedział wymijająco. Jeszcze nie mamy rządu, więc trudno na ten temat spekulować - oświadczył.

Prasa amerykańska zwraca uwagę, że administracja Busha nie chce sobie zamykać drogi do uznania rządu wyłonionego przez Hamas.

Na konferencji dziennikarze pytali też prezydenta o politykę wobec Iranu w kontekście jego programu nuklearnego. Bush powiedział, że rząd USA popiera propozycję, by proces przetwarzania irańskiego uranu odbywał się pod nadzorem Rosji, i podkreślił, że nie można pozwolić, by Iran pod obecnym kierownictwem wszedł w posiadanie broni atomowej.

Bush ponownie bronił też swojej decyzji o telefonicznej inwigilacji Amerykanów po ataku 11 września 2001 bez nakazu sądowego. Zdaniem krytyków prezydent naruszył prawo.

Ten program jest legalny, ma na celu ochronę swobód obywatelskich i jest niezbędny - oświadczył. Zapytany, czy poprze ewentualną ustawę Kongresu, która formalnie upoważniłaby go do kontynuowania programu podsłuchów, dał do zrozumienia, że jest temu przeciwny.

Jeżeli wyjdzie na jaw, jak program działa, pomoże to nieprzyjacielowi. Będziemy wysłuchiwać różnych pomysłów, ale jeśli próba zapisania tego programu w ustawie zagrozi ujawnieniem jego charakteru, będę się temu opierał - oświadczył.

W Kongresie odbędą się w lutym przesłuchania w sprawie inwigilacji telefonicznej, prowadzonej przez wojskową Agencję Bezpieczeństwa Narodowego (NSA).

Bush odrzucił poza tym sugestie, że łączyły go bliższe związki ze skompromitowanym lobbystą Jackiem Abramoffem, oskarżonym o przekupywanie kongresmanów i oszukiwanie klientów. Pojawiły się one po ujawnieniu zdjęcia prezydenta z Abramoffem.

Zrobiłem sobie zdjęcia z wieloma osobami. Wspólne zdjęcie z kimś nie oznacza, że jestem jego przyjacielem czy znajomym, albo że go znam - powiedział.

Bush skrytykował ponadto ostatni raport sporządzony na zamówienie Pentagonu, w którym stwierdzono, że armia amerykańska jest przeciążona i trudno jej będzie pokonać ruch oporu w Iraku.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)