Bush "naprawi mosty" między USA a Europą?
Zbliżający się szczyt państw G-8 w Evian
we Francji będzie dla prezydenta Busha okazją do naprawienia
mostów między USA a Europą, nadwątlonych w wyniku sporu o Irak.
Nie wiadomo jednak, czy prezydent okazję wykorzysta.
30.05.2003 | aktual.: 30.05.2003 12:19
Według niektórych doniesień, doradczyni Busha ds. bezpieczeństwa narodowego Condoleezza Rice miała powiedzieć, że rząd USA zamierza teraz "ukarać Francję, izolować Niemcy i wybaczyć Rosji" za ich opozycję wobec wojny w Iraku. Nie rokuje to nadziei na szybką zgodę z dwoma sojusznikami z NATO.
Francja i Niemcy zasygnalizowały wolę pojednania głosując - wraz z Rosją - za rezolucją Rady Bezpieczeństwa ONZ, która oprócz zniesienia sankcji nałożonych na Irak przyznała USA i Wielkiej Brytanii kierownictwo w odbudowie i stabilizacji Iraku. Rola ONZ w tym dziele ma być jedynie doradcza, choć Paryż i Berlin chciały dla niej roli głównej.
Bush jednak wyraźnie nie zamierza odpowiedzieć podobnym gestem. Sekretarz stanu Colin Powell powiedział wcześniej, że Francja musi "ponieść konsekwencje" aktywnego torpedowania amerykańskiej polityki wobec Iraku.
Administracja wydaje się iść za radą byłego szefa dyplomacji, cieszącego się wielkim autorytetem Henry Kissingera, który zalecał, aby Francji nie pobłażać, bo inaczej podobne sytuacje będą się powtarzać.
Chirac spotka się z Bushem w Evian, ale tylko dlatego, że jest gospodarzem szczytu. Dwustronnego spotkania z kanclerzem Schroederem w programie nie przewidziano. Tymczasem Niemcom, jak wynika z wielu sygnałów, bardziej nawet niż Francji zależy teraz na odzyskaniu względów Waszyngtonu.
W czwartkowym wywiadzie dla telewizji PBS niemiecki ambasador w USA, Wolfgang Ischinger, wyraził rozczarowanie, że nie dojdzie do bezpośredniej rozmowy Busha ze Schroederem.
"Tracimy w ten sposób okazję, aby supermocarstwo i najsilniejszy gospodarczo kraj w Europie omówiły rozmaite problemy" - powiedział ambasador i wyraził nadzieję, że do spotkania dojdzie później.
Jak wynika z wypowiedzi Busha i jego współpracowników, jest on gotów do zgody, ale tylko na własnych warunkach, nie czyniąc na rzecz Francji i Niemiec ustępstw w spornych sprawach dotyczących Iraku i całego regionu Zatoki Perskiej.
Administracja USA sugeruje, że most transatlantycki należy naprawiać nie wracając do tego, co poróżniło sojuszników, tylko "patrzeć w przyszłość" i szukać pól współpracy tam, gdzie istnieje jednomyślność i pełna zbieżność interesów, na przykład w pomocy dla biednych krajów.
Przedstawiciele administracji porównują to do prób pogodzenia skłóconego małżeństwa. Nie należy zaczynać od prób analizowania ostatniej kłótni, tylko - jak to określił anonimowy urzędnik cytowany w "Washington Post" - od "rozmowy o żmudnych obowiązkach na następny dzień, co będzie początkiem naprawy związku".
Bush, zapytany w czwartek w wywiadzie dla telewizji francuskiej, czy nadal gniewa się na Chiraca, odpowiedział, że jest "tylko rozczarowany, podobnie jak cały naród amerykański", ale dodał, że "teraz czas pójść naprzód".
"Są pola możliwej współpracy między naszymi krajami, na przykład Afryka. Wiem, że prezydentowi Chiracowi bardzo zależy na pomocy Afryce. Mnie też. Trzeba jej pomóc w walce z epidemią AIDS i nędzą" - powiedział Bush.
Jak oświadczył jednak ambasador Ischinger, Niemcy, podobnie jak inne państwa europejskie, chcą także wspólnego z Ameryką formułowania strategii rozwiązywania kluczowych problemów bezpieczeństwa, jak konflikt na Bliskim Wschodzie czy stabilizacja Iraku po wojnie.
Zdaniem krytyków ekipy Busha, jest wątpliwe, czy przyzwyczajona do jednostronnego dyktatu w takich sprawach administracja Busha nawiąże z sojusznikami tego rodzaju współpracę. (iza)