Świat"Bush irytuje Putina"

"Bush irytuje Putina"

Relacjonując poniedziałkowe obchody 60.
rocznicy zakończenia II wojny światowej, prasa brytyjska pisze, że
pomimo odmiennego sposobu rozumienia demokracji, przywódcy USA i
Rosji potrafili zachowywać się swobodnie, choć niewątpliwie
prezydent USA George W. Bush mógł irytować władze Kremla.

10.05.2005 | aktual.: 10.05.2005 10:13

W artykule zatytułowanym "Bush oferuje wsparcie krytykom Putina" dziennik "The Guardian" pisze, że amerykański prezydent wykorzystał moskiewski Dzień Zwycięstwa do spotkania z rosyjskimi adwokatami "społeczeństwa obywatelskiego" i demokracji.

"Financial Times" zauważa, że rząd rosyjski był poirytowany tym, że Bush postanowił także odwiedzić Łotwę i Gruzję. Dziennik podkreśla, że przywódcy Rosji i USA podczas obchodów 60. rocznicy zwycięstwa nad hitlerowskimi Niemcami, pomimo wcześniejszych odmiennych deklaracji na temat powojennej spuścizny i zaangażowania w demokrację, wydawali się być zrelaksowani.

Dodaje także, że w porównaniu z uroczystościami upamiętniającymi 50. rocznicę pokonania hitlerowskich Niemiec, poniedziałkowa defilada - pomimo tego, że więcej było transparentów z wizerunkiem Lenina oraz symboli radzieckiego sierpa i młota - z pewnością miała mniej militarny charakter niż przed 10 laty, "gdy przywódcy oglądali 240 czołgów i 70 samolotów" huczących i przelatujących nad ich głowami.

"Również Mauzoleum Lenina było (...) dyskretnie ukryte za ekranami" - dodaje "FT" przypominając równocześnie, że 10 lat temu ówczesny prezydent Stanów Zjednoczonych Bill Clinton zbojkotował paradę na znak protestu przeciw rosyjskim działaniom wojennym w Czeczenii.

Wciąż jednak Czeczenia rzucała cień na poniedziałkowe obchody - napisał dalej dziennik i dodał, że było to widoczne we wzmożonym bezpieczeństwie w obawie przez zamachami terrorystycznymi.

Cytowany przez gazetę uczestniczący w obchodach dwóch rocznic dyplomata podsumował, że w 1995 roku rocznica nie miała tak międzynarodowego charakteru. Natomiast jeden z organizatorów powiedział, że tegoroczna uroczystość była "uznaniem roli Rosji w 1945 roku, ale co ważniejsze, była uznaniem roli Rosji w 2005 roku".

Natomiast "Independent" napisał, że w poniedziałek "historia odmieniła twarz, gdy George Bush jako pierwszy prezydent USA uczestniczył w wojskowej paradzie na Placu Czerwonym demonstrując amerykańsko-rosyjską przyjaźń, która byłaby nie do pomyślenia w czasie zimnej wojny".

Klaudia Balcerowiak

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)