Bush i Blair: zamachy w Stambule nas nie przestraszą
Terroryści okazują głęboką pogardę dla ludzkiego życia - oświadczył prezydent USA George W. Bush, komentując krwawe ataki, do których tego dnia doszło w Stambule. Razem z goszczącym go w Londynie premierem Tonym Blairem wyraził żal z powodu zamachów.
"Wielka Brytania, Ameryka i inne wolne narody jednoczą się dzisiaj w żałobie i determinacji w pokonaniu zła" - dodał Bush.
"Terroryści usiłują nas, wolne narody, zastraszyć i zniszczyć nasze morale. Ale to im się nie uda - zaznaczył amerykański prezydent na wspólnej konferencji prasowej z Blairem. - Oni nienawidzą wolności, nienawidzą wolnych krajów. Dziś raz jeszcze widzieliśmy, jak daleko sięga ich żądza mordowania".
Podczas konferencji obaj przywódcy podkreślali zgodne stanowisko wobec terroryzmu. Blair zaznaczył, że czwartkowe zamachy, w których zginęło co najmniej 25 osób, nie wpłyną na zaangażowanie USA i Wielkiej Brytanii w Iraku.
"Raz jeszcze mieliśmy okazję się przekonać, że terroryści wszędzie czyhają na życie niewinnych ludzi - powiedział brytyjski premier. - Raz jeszcze musimy oświadczyć, że w obliczu terroryzmu nie może być mowy o wycofaniu się, o kompromisie, o wahaniu. Z tym zagrożeniem trzeba się zmierzyć, gdziekolwiek i kiedykolwiek zajdzie taka potrzeba. Nasza szlachetna misja w Iraku jest konieczna i żaden zbrodniczy postępek tego nie zmieni".
Obaj przywódcy użyli najnowszych ataków jako argumentu za pozostaniem amerykańskich i brytyjskich żołnierzy w Iraku.
Blair ocenił, że stabilność i demokracja w tym kraju "jest kluczowym elementem walki z fanatyzmem i ekstremizmem, który zabija niewinnych ludzi na całym świecie".
Bush z kolei nazwał Irak "głównym polem walki z terroryzmem". Podkreślił, że w miarę rozwoju sytuacji w Iraku, może wzrosnąć liczba stacjonujących tam żołnierzy USA.
"W Iraku może być mniej żołnierzy, tyle samo żołnierzy albo więcej żołnierzy - powiedział Bush. - Zależy, ilu będzie potrzeba do zapewnienia Irakowi bezpieczeństwa".
"Stany Zjednoczone dokończą w Iraku zadanie, którego się tam podjęły" - zaznaczył.
Wcześniej George i Laura Bushowie spotkali się z rodzinami kilku z 53 brytyjskich żołnierzy, którzy zginęli w Iraku. Do spotkania doszło w kaplicy królewskiego Opactwa Westminsterskiego w Londynie. W tej samej świątyni Bush złożył kwiaty na grobie nieznanego żołnierza.