Bush: akcja ratownicza po huraganie szwankuje
Prezydent USA George Bush przyznał, że akcja ratowania ofiar huraganu Katrina pozostawia wiele do życzenia. Poszkodowani i lokalne władze winią rząd federalny za opóźnienia w udzielaniu pomocy i w ewakuacji z zatopionego Nowego Orleanu.
02.09.2005 | aktual.: 02.09.2005 17:12
Wielu ludzi ciężko pracuje, aby pomóc tym, którzy ucierpieli, ale rezultaty (tych wysiłków) nie są do przyjęcia - powiedział Bush rano (czasu USA), przed wyjazdem na zniszczone żywiołem tereny. Dodał jednak pocieszająco: Poradzimy sobie z tą sytuacją i pomożemy ludziom potrzebującym pomocy.
Bush zatrzyma się najpierw w Mobile w stanie Alabama, gdzie ma zostać szczegółowo poinformowany o zniszczeniach. Poleci następnie helikopterem wzdłuż spustoszonego huraganem wybrzeża Zatoki Meksykańskiej i odwiedzi Biloxi w stanie Missisipi, gdzie żywioł zrównał z ziemią całe połacie miasta.
Plan podróży nie przewiduje jednak wizyty w najbardziej poszkodowanym Nowym Orleanie - jeśli nie liczyć zamierzonego przystanku na miejscowym lotnisku, oddalonym od centrum miasta.
Prezydent i cały rząd federalny są coraz ostrzej krytykowani za powolne tempo i nieskuteczność akcji ratunkowej. Mieszkańcy Nowego Orleanu mają pretensje o zwłokę z ewakuacją powodzian i dopuszczenie do chaosu i anarchii. Miasto opanowały uzbrojone bandy, plądrujące sklepy i napadające na ludzi.
W wywiadzie radiowym burmistrz Nowego Orleanu, Ray Nagin, wezwał władze stanowe i federalne do przysłania 500 autobusów, które szybciej przewiozłyby powodzian w bezpieczne miejsce. Powiedział też, że potrzebuje więcej wojska do zaprowadzenia porządku w mieście.
"Ludzie, to przecież katastrofa narodowa. Weźcie swoje tyłki, ruszcie się i pomóżcie nam!" - wołał.
Część poszkodowanych ewakuowano do Houston w Teksasie, ale miejscowy stadion Astrodome, gdzie zakwaterowano uchodźców, jest już pełny.
Tomasz Zalewski