PolskaBurze nad niemal całą Polską; Trójmiasto zalane; nie kursowały pociągi

Burze nad niemal całą Polską; Trójmiasto zalane; nie kursowały pociągi

Przed gwałtownymi burzami, silnym wiatrem i możliwymi opadami gradu ostrzegają służby z województw mazowieckiego i warmińsko-mazurskiego. Popołudniowe burze mają wystąpić na całym terytorium obu województw. W Małopolsce do godz. 23 spodziewane są burze z lokalnymi opadami gradu. W Trójmieście nastąpiło oberwanie chmury - centrum Gdańska było zalane. Nie kursowały pociągi z Gdańska do Tczewa, bo na torowisko osunęła się skarpa. W woj. warmińsko-mazurskim pociąg utknął na małej stacji po tym, jak ułamane konary zerwały trakcję.

Burze nad niemal całą Polską; Trójmiasto zalane; nie kursowały pociągi
Źródło zdjęć: © PAP

01.07.2009 | aktual.: 01.07.2009 20:49

Trójmiasto - nie kursują pociągi

Trójmiasto zostało zalane. Ulice zamieniły się w rwące rzeki. Deszcz przestał padać, ale skutki ulewy będzie trzeba usuwać do późnego wieczora. Najgorzej było na ulicy Kartuskiej i w okolicach Urzędu Miasta, na ul. Słowackiego czy na Jaśkowej Dolinie. Na gdańskim Chełmie padał grad.

Opady sparaliżowały komunikację miejską. Z Urzędu Miejskiego strażacy wypompowywali wodę na tory co uniemożliwiało kursowanie tramwajom. W tramwaj przy ul. 3 maja piorun uderzył w tramwaj.

Marcin Czeczatka z IMiGW w Gdyni powiedział, że w ciągu 15 minut miejscami spadło 12-15 litrów wody na metr kwadratowy. - To jakby wylać wiadro wody na powierzchnię jednego metra - dodał. Poinformował, że średnio w Polsce miesięcznie spada około 50 litrów wody na metr kw. Zapewnił, że nawet tak duży opad nie stanowi zagrożenia powodziowego. - Może być to jedynie chwilowy problem dla kanalizacji - dodał.

Dariusz Grabowski z Wojewódzkiego Stanowiska Koordynacji Ratownictwa w Gdańsku poinformował, że Straż Pożarna przyjęła już prawie sto zgłoszeń o zalanych piwnicach w Gdańsku, Gdyni i w powiecie wejherowskim. - Myślę, że będzie ich coraz więcej, gdy ludzie wrócą z pracy do domu i zobaczą skutki ulewy - dodał.

Osuwisko spowodowało całkowite wstrzymanie na pewien czas ruchu pociągów na trasie Gdańsk-Tczew. - Udało nam się już odblokować jeden z dwóch torów, ruch będzie powoli przywracany - poinformowała rzecznik spółki Polskie Linie Kolejowe Oddział Regionalny w Gdańsku Ewa Cymanowicz-Ginter dodając, że prace przy oczyszczeniu drugiego toru mogą jeszcze potrwać około czterech-pięciu godzin.

Rzecznik podkreśliła, że do momentu udrożnienia drugiego toru, w ruchu pociągów będą występowały utrudniania. - Na ten czas zdecydowaliśmy się uruchomić między Gdańskiem a Tczewem autobusową komunikację zastępczą - poinformowała.

Warmińsko-mazurskie: pasażerowie utknęli w Sątopach

Również w woj. warmińsko-mazurskim nawałnica powaliła drzewa na tory kolejowe. Strażacy usunęli już konary, ale pociągi przejeżdżają wahadłowo, ponieważ ciągle uszkodzona jest trakcja - poinformował mł. kapitan Łukasz Kowalski ze straży pożarnej w Olsztynie.

Nawałnica powaliła na tory drzewa tak, że na stacji utknął pociąg relacji Olsztyn-Czerwonka. Żeby strażacy mogli usunąć przeszkody z trakcji trzeba było odłączyć napięcie. - Udało nam się już "uwolnić" pociąg, ale ruch na tej stacji odbywa się wahadłowo, ponieważ nad jednym torem ciągle uszkodzona jest trakcja. Naprawianie jej potrwa do godz. 21-22 - powiedział Kowalski.

Lubuskie: zalane piwnice

Gwałtowne burze przeszły też nad Lubskiem i Ośnem Lubuskim przeszły gwałtowne burze. - Przy usuwaniu skutków nawałnic pracuje wielu strażaków - poinformował oficer dyżurny lubuskiej straży pożarnej.

- Woda zalała trzy główne ulice Lubska i piwnice wielu budynków. Wdarła się m.in. do posterunku policji. Do usuwania skutków burzy ruszyły wszystkie zastępy z miejscowej jednostki ratowniczo-gaśniczej. Prawdopodobnie będzie trzeba także uruchomić ochotników z okolicznych miejscowości - powiedział dyżurny.

Według strażaków, usuwanie skutków burzy może zająć wiele godzin. Interwencje związane są głównie z wypompowywaniem wody z ulic, piwnic i podwórek.

Dolnośląskie - 53 mln zł strat

25 osób ewakuowano z dwóch miejscowości w gminie Mysłakowice k. Jeleniej Góry z powodu intensywnych opadów deszczu, które w środę przechodzą nad Kotliną Jeleniogórską. Ponadto ulewne deszcze odcięły od świata dwie miejscowości w powiecie wałbrzyskim: Głuszycę i Jedlinę Zdrój. Drogi dojazdowe do tych miejscowości są nieprzejezdne.

Tymczasem w innych rejonach województwa m.in. w Kotlinie Kłodzkiej sytuacja stabilizuje się. Stabilizuje się również sytuacja na głównych dopływach Odry, opada woda m.in. w Bystrzycy. Wojewoda podkreślił jednak, że z powodu spodziewanych opadów zagrożenie powodziowe nadal istnieje.

W regionie nadal obowiązuje alarmy przeciwpowodziowe w siedmiu miejscach: w gminach Nowa Ruda Żórawina i Kamieniec Ząbkowicki, w powiatach kłodzkim i ząbkowickim oraz w miastach Wrocław i Stronie Śląskie. Pogotowia przeciwpowodziowe ogłoszono w 19 miejscach, miastach: Wrocław, Ścinawa, Dzierżoniów, Jelenia Góra, Legnica, powiatach wrocławskim, trzebnickim, średzkim, wołoskim, legnickim, lubińskim, górowskim, głogowskim, oławskim, jeleniogórskim, lwóweckim, oraz w gminach Bystrzyca Kłodzka, Nowogrodziec, Kłodzko.

Na ponad 53 mln zł wyceniono straty w infrastrukturze hydrotechnicznej, które na Dolnym Śląsku spowodowała powódź. Krajowy Zarząd Gospodarki Wodnej ma zwrócić się do rządu, aby przekazał środki na naprawę z rezerwy budżetowej.

Jak powiedział po spotkaniu sztabu kryzysowego wojewoda dolnośląski Rafał Jurkowlaniec, straty przewyższają dwukrotnie kwotę, którą szacowano podczas pierwszego rekonesansu w niedzielę. - Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej potrzebuje pieniędzy na zabezpieczenie uszkodzeń, aby uchronić niektóre budynki i budowle hydrotechniczne przed kolejnymi stratami - powiedział wojewoda. Obecną RZGW pilnie potrzebuje 750 tys. zł. Naprawy wymaga m.in. część wału - mur oporowy w Kłodzku.

Wojewoda dodał, że na bieżąco jest przekazywana pomoc gminom, które najbardziej ucierpiały w powodzi. Do 1 lipca rozdysponowano ponad 900 tys. zł pomiędzy 191 gospodarstw w gminach najbardziej dotkniętych powodzią, zwłaszcza w Kotlinie Kłodzkiej.

W środę wojewoda przekazał kolejne pieniądze. Półtora miliona zł otrzymały gminy Kłodzko, Bystrzyca Kłodzka, Lądek Zdrój, Radków, Sobótka, Stronie Śląskie, Marcinowice, Stare Bogaczowice oraz Świdnica.

Również w środę odbyło się w Urzędzie Wojewódzkim szkolenie 4 komisji, które będą szacować straty rolnicze. Komisje będą pracowały z samorządami na terenach, które najbardziej ucierpiały w powodzi. - Samorządy wyceniają straty w uprawach rolniczych, a komisje będą je weryfikowały. Na podstawie tych weryfikacji będą wypłacane pieniądze - dodał wojewoda.

Sytuacja powodziowa na Dolnym Śląsku stabilizuje się. Przez Wrocław przechodzi spłaszczona fala powodziowa, która nie wyrządziła większych szkód. Wojewoda podkreślił, że zbiornik retencyjny w Mietkowie pod Wrocławiem przygotowany jest na przyjęcie dużych opadów deszczu, bowiem przez cały czas trwają kontrolowane zrzuty wody.

Stabilizuje się również sytuacja na głównych dopływach Odry, opada woda m.in. w Bystrzycy. Wojewoda podkreślił jednak, że z powodu spodziewanych opadów zagrożenie powodziowe nadal istnieje.

W regionie alarmy przeciwpowodziowe obowiązują jeszcze w 7 miejscach: w gminach Nowa Ruda Żórawina i Kamieniec Ząbkowicki, w powiatach kłodzkim i ząbkowickim oraz w miastach Wrocław i Stronie Śląskie. Pogotowia przeciwpowodziowe ogłoszono w 19 miejscach, miastach: Wrocław, Ścinawa, Dzierżoniów, Jelenia Góra, Legnica, powiatach wrocławskim, trzebnickim, średzkim, wołoskim, legnickim, lubińskim, górowskim, głogowskim, oławskim, jeleniogórskim, lwóweckim oraz w gminach: Bystrzyca Kłodzka, Nowogrodziec, Kłodzko.

42 mln zł strat - Opolskie

Ponad 42 miliony zł wynoszą wstępnie oszacowane straty w wyniku ubiegłotygodniowych podtopień na Opolszczyźnie. Najwięcej szkód - ponad 14,5 miliona zł - spowodowała woda w powiecie nyskim, poinformował rzecznik wojewody opolskiego Kordian Michalak.

W całym województwie podtopionych zostało 308 domów, woda zniszczyła też 18 mostów i spowodowała konieczność ewakuacji 19 osób. Największe straty w infrastrukturze poniósł powiat nyski. Woda zniszczyła tam 22 kilometry dróg i 14 mostów, zalała 183 domy i cztery obiekty sportowe. Naprawa szkód - według wstępnych oszacowań - będzie kosztowała ponad 14,5 miliona zł.

W powiecie nyskim woda poszkodowała trzy gminy. Największe straty - 9,8 mln zł - poniosła gmina Paczków, gdzie położone są Dziwiętlice - miejscowość, którą w poniedziałek odwiedził premier Donald Tusk. Premier zapowiedział jak najszybsze uregulowanie lokalnej rzeczki, która po obfitych opadach deszczu w kilka godzin całkowicie zalała wieś.

W powiecie brzeskim straty w wysokości ponad 8 milionów zanotowano w gminie Lewin Brzeski. Woda zalała tam 74 domy i zniszczyła cztery mosty. W powiecie namysłowskim ponad 9 mln szkód wyrządziło oberwanie chmury w gminie Pokój, gdzie w poniedziałek przez godzinę na metr kwadratowy spadło prawie 80 litrów wody.

W opolskim powiecie ziemskim straty zanotowano w pięciu gminach. Łączne - wstępnie oszacowane szkody - to prawie 9,3 mln zł.

Śląsk - odwołano pogotowie przeciwpowodziowe

Wojewoda śląski odwołał wprowadzone niespełna tydzień temu pogotowie przeciwpowodziowe w powiatach cieszyńskim, raciborskim, wodzisławskim, gliwickim i rybnickim oraz w Gliwicach, Rybniku i Jastrzębiu Zdroju.

Łączne straty wyrządzone w woj. śląskim przez lokalne powodzie i podtopienia szacowane są na ok. 30 mln zł. Szkody w infrastrukturze i rolnictwie odnotowano w 32 gminach, a w 18 ucierpiał także prywatny majątek mieszkańców.

Wydając zarządzenie o odwołaniu pogotowia wojewoda wziął pod uwagę "zanik opadów deszczu oraz ciągłe obniżanie się stanów wody na posterunkach wodowskazowych" - poinformowała Renata Kostiw-Rydzek z biura prasowego wojewody. Zagrożenie powodziowe w regionie ustało, trwa natomiast szacowanie strat, spowodowanych przez ulewy i podtopienia. W sumie uszkodzonych zostało 811 domów mieszkalnych. Poszkodowanych zostało 2255 rodzin, z których 640 wymaga wsparcia tzw. zasiłkami celowymi. Kwota zasiłków z rządowej pomocy to ponad 3,1 mln zł.

Największe szkody woda uczyniła w infrastrukturze, uszkadzając ponad 42 km dróg; ich naprawa pochłonie blisko 15,5 mln zł. Zniszczone lub poważnie uszkodzone zostały 44 przepusty i urządzenia kanalizacyjne - ich naprawa to koszt blisko 3,8 mln zł.

Naprawa 14 mostów to kolejne 6,5 mln zł, a uszkodzonych i zerwanych kładek - ok. 720 tys. zł. Uszkodzonych zostało też 39 budynków komunalnych - tu straty sięgają ponad 730 tys. zł.

Zniszczonych zostało również 1532 hektarów upraw. Łączne straty w rolnictwie szacowane są wstępnie na ponad 1,2 mln zł.

Służby kryzysowe w regionie uspokajają, że zarówno sytuacja pogodowa, jak i stany rzek ustabilizowały się, choć w niektórych miejscach nadal przekroczone są stany ostrzegawcze. Tak jest m.in. na Wiśle w Jawiszowicach i Nowym Bieruniu oraz na Odrze w Chałupkach i Raciborzu Miedonii.

Mimo odwołania pogotowia przeciwpowodziowego regionalne służby uważnie monitorują stan wałów ziemnych zbiornika wody Goczałkowice - zauważono bowiem ich miejscowe przesiąkanie. Jak uspokajają specjaliści, to zjawisko naturalne przy wysokim poziomie wody, powodów do obaw nie daje też stan wałów.

- Nie ma żadnych zagrożeń. Nastąpiło lekkie przesiąkanie wałów, ale to normalne zjawisko hydrologiczne, gdy grunt jest bardzo wilgotny. Zbiornik jest na bieżąco monitorowany, a miejsca przesiąkania na bieżąco zabezpieczane - poinformował Andrzej Nowak z centrum zarządzania kryzysowego wojewody.

Utworzony na Wiśle zbiornik Goczałkowice to główne źródło wody pitnej dla mieszkańców aglomeracji katowickiej, pełni też funkcję przeciwpowodziową. Oddany do użytku w 1956 r. powstał przez przegrodzenie rzeki zabezpieczoną płytami ziemną zaporą czołową w pobliżu miejscowości Zabrzeg oraz uformowanie bocznego wału od strony Chybia i Strumienia.

Minionej doby strażacy interweniowali w woj. śląskim 72 razy. W akcjach usuwania skutków nawałnic i lokalnych podtopień uczestniczyło w sumie prawie 300 strażaków, którzy głównie pompowali wodę z zalanych piwnic i usuwali nadłamane konary drzew. Tak było m.in. w Bielsku-Białej. Silna burza przeszła też nad Kłobuckiem, gdzie we wtorek uszkodzone zostały lokalne linie energetyczne. Szkody już naprawiono.

W Kaniowie koło Bielsko-Białej, gdzie w miniony weekend nurt rzeki Białej znacznie rozmiękczył wał przeciwpowodziowy, trwało pompowanie wody z zalanej niecki o powierzchni ok. 40 arów. Woda w tym miejscu powoli opada, przepompowywana jest przez wały do Wisły. Nie ma już zagrożenia dla okolicznych domów.

Według bieżącej prognozy hydrologicznej, na Wiśle po Dęblin oraz na jej dopływach przewiduje się spadki stanów wody, które będą utrzymywać się na granicy strefy stanów średnich i wysokich oraz w strefie stanów wysokich. Na niewielkich rzeczkach w dorzeczu Wisły po burzach możliwe są ponowne gwałtowne wzrosty poziomu wody i przekroczenie stanów ostrzegawczych.

Meteorolodzy: to nie koniec

Centrum Zarządzania Kryzysowego m.st. Warszawy prognozuje, że burzom - oprócz możliwego gradu - towarzyszyć będzie przelotny deszcz, jednak miejscami spaść może nawet do 40 litrów wody na metr kwadratowy. Wiatr w obu regionach może w porywach dochodzić do 90 km na godzinę.

Straż pożarna zwraca uwagę na zachowanie ostrożności, nieparkowanie samochodów pod drzewami i usunięcie nieprzytwierdzonych przedmiotów z balkonów.

Warmińsko-mazurscy strażacy apelują też do żeglarzy o powrót do portów i zacumowanie łodzi - poinformował dyżurny Wojewódzkiego Stanowiska Koordynacji Ratownictwa Państwowej Straży Pożarnej w Olsztynie.

Małopolskie centrum kryzysowe ostrzega też przed burzami, silnymi wiatrami oraz opadami deszczu i gradu w Małopolsce. Zaleca się wyłączenie urządzeń elektrycznych, unikanie przebywania pod drzewami, tablicami reklamowymi, w pobliżu urządzeń elektrycznych i metalowych, zdjęcie z balkonów i parapetów ruchomych przedmiotów, zabezpieczenie dachów.

Więcej o pogodzie w serwisie pogoda.wp.pl

warszawaburzagrad
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)