Buntownicy Samoobrony chcą rozszerzyć protest
Grupa zbuntowanych sosnowieckich działaczy
Samoobrony nie przestaje protestować przeciwko kształtowi list
wyborczych partii i dąży do rozszerzenia swojej akcji na inne
okręgi wyborcze.
18.08.2005 | aktual.: 18.08.2005 17:57
Lider protestu Marcin Latos - który dzień wcześniej opuścił szeregi partii - w obecności dziennikarzy demonstracyjnie obciął sobie nożyczkami krawat Samoobrony. Wezwał też szefa partii Andrzeja Leppera do rezygnacji z kandydowania na prezydenta, zarzucając mu brak wiarygodności.
W wyniku konfliktu w łonie partii Samoobrona nie zarejestrowała w Sosnowcu swojej listy. Przedstawiciele partii nie złożyli żadnych dokumentów niezbędnych do rejestracji komitetu.
Jak wynika z nieoficjalnych informacji, buntownicy chcą teraz doprowadzić do upadku listy w okręgu rybnickim. Na razie nie została ona tam jeszcze zarejestrowana - przedstawiciele Samoobrony zostali zobowiązani do usunięcia braków.
W środę działacze Samoobrony z Sosnowca zaapelowali do członków partii w całej Polsce, którzy także czują się oszukani składem i kolejnością na listach, o rezygnację z udziału w wyborach. Oczekują, że doprowadzi to do wycofania tych list, na których znaleźli się "spadochroniarze" - osoby, które wcześniej nie uzyskały poparcia władz regionalnych partii.
Zdaniem Latosa zmiany na listach wyborczych miały służyć wywołaniu konfliktu w śląskiej Samoobronie, aby skłócić jej członków, a tym samym osłabić pozycję partii oraz umniejszyć znaczenie jej regionalnego lidera, posła Andrzeja Grzesika.
Śląscy posłowie mogli być najsilniejszą grupą wśród parlamentarzystów Samoobrony. Tego się bano i dlatego wywołano konflikt. Gdyby nie mocna pozycja posła Grzesika, związana z jego członkostwem w komisji śledczej ds. PKN Orlen, również on straciłby pierwsze miejsce na liście - ocenił Latos.
Latos dodał, że Grzesik został w czwartek wezwany przez wiceszefa Samoobrony Stanisława Łyżwińskiego do Warszawy, gdzie ma spotkać się z Andrzejem Lepperem. Zbuntowani działacze obawiają się, że Grzesik zostanie ukarany za bunt w śląskich strukturach partii.
Te działania służą rozbiciu partii. Lepper pokazał, że nie zależy mu na wartościowych ludziach. Ale największy cios to fakt, że Lepper okłamał posła Grzesika i kandydatów, obiecując im pierwsze-drugie miejsca na listach. A jeżeli okłamuje członków własnej partii, może okłamywać też wszystkich Polaków - uważa Latos.
Według niego Grzesik, który w środę spotkał się ze zbuntowanymi działaczami, nie zawaha się powiedzieć Lepperowi, że czuje się oszukany. Winą za całą sytuację Latos obarcza także Janusza Maksymiuka i Stanisława Łyżwińskiego z kierownictwa Samoobrony.
Konflikt w śląskiej Samoobronie wybuchł we wtorek, kiedy - według relacji sosnowieckich działaczy Samoobrony - do Katowic przyjechali z Warszawy pełnomocnicy, którzy mieli zarejestrować listy wyborcze w okręgach woj. śląskiego. Nie pokazali jednak gotowych list, a do śląskich działaczy zaczęły dochodziły informacje, że różnią się one od tych zatwierdzonych wcześniej przez regionalne struktury. Ok. 50 potencjalnych kandydatów rozpoczęło okupację biura wojewódzkiego partii.
Według działaczy pełnomocnik partii w ogóle nie dostarczył listy do Okręgowej Komisji Wyborczej. Szef Biura Krajowego partii Janusz Maksymiuk powiedział natomiast, że listy w Sosnowcu nie zarejestrowano, ponieważ została ona pełnomocnikowi skradziona, a razem z listą skradziono pisemne zgody na kandydowanie oraz oświadczenia lustracyjne kandydatów. Według Maksymiuka listę skradziono najprawdopodobniej z hotelu w Katowicach, gdzie przebywał pełnomocnik. Przyznał jednak, że nie zna szczegółów tej sprawy.
Sosnowieccy działacze określają całą sytuację mianem zamachu na Samoobronę. Domagają się usunięcia Maksymiuka z partii, apelują też o zwrot pieniędzy, wpłaconych przed rejestracją list na konto Samoobrony.