Bułgarskie władze uspokajają: bez paniki, nie pijcie jodyny
Bułgarskie media, powołując się na oficjalne źródła, przestrzegały przed paniką w związku z pożarem na terenie elektrowni czarnobylskiej na Ukrainie. - Nie pijcie jodyny, jest szkodliwa - wzywały.
05.07.2015 | aktual.: 05.07.2015 00:36
Wszystkie instytucje w kraju, mające do czynienia z sytuacją radiologiczną i zdrowiem publicznym - resorty ochrony środowiska i zdrowia, MSW, Agencja Regulacji Atomowej, Akademia Nauk, Czerwony Krzyż - zdementowały informacje o podwyższonym promieniowaniu, niemniej panika nie ustaje - piszą dzienniki "Standard", "Presa" i "24 czasa".
W Warnie panuje największy niepokój, podgrzewany przez lokalne media i serwisy społecznościowe, według których "promieniotwórcza chmura zawisła nad miastem". W aptekach masowo wykupuje się jodynę, matki nie wychodzą z dziećmi na spacery.
W innych częściach kraju sytuacja jest spokojniejsza, jednak ankieta przeprowadzona w piątek przez telewizję publiczną wykazała, że trzy czwarte widzów nie wierzy zapewnieniom władz o braku niebezpieczeństw.
- Nie ma żadnych zmian w tle promieniowania - zaznaczyła minister ochrony środowiska Iwelina Wasilewa. Szefowa MSW Rumiana Byczwarowa poinformowała o zapewnieniach ukraińskich władz, że sytuacja wokół Czarnobyla jest pod kontrolą. Telewizja pokazała urządzenia, kontrolujące tło radiacyjne, które nie odnotowały podwyższonego promieniowania. Szef Czerwonego Krzyża Christo Grigorow poinformował, że centrala organizacji w Szwajcarii nie ma danych o zwiększonym promieniowaniu.
Pożar w Czarnobylu
Pod koniec czerwca ukraińscy strażacy walczyli z pożarem, który wybuchł w zamkniętej strefie wokół elektrowni atomowej w Czarnobylu i objął 130 hektarów pól. - Ogień nie zagraża siłowni - zapewniaały władze.
Pożar rozprzestrzeniał się w okolicach niezamieszkanej przez ludzi wsi Kowszyliwka, około 50 kilometrów na zachód od elektrowni.
- Sytuacja znajduje się pod kontrolą. Będę bardzo wdzięczny, jeśli nasze szanowne media nie będą przekazywały nieprzemyślanych informacji, by uniknąć paniki wśród ludności - pisał na Facebooku szef Państwowej Służby Sytuacji Nadzwyczajnych Mykoła Czeczotkin.
Służba uspakajał jednocześnie, że promieniowanie w obwodzie kijowskim, gdzie znajduje się czarnobylska elektrownia, jest w normie.
Bułgarzy nie wierzą w zapewnienia władz
- Zawsze nas okłamują. Nie wiemy, co się dzieję naprawdę - cytuje "Standard" mieszkankę Warny. Podobne wybuchy paniki zdarzały się w Bułgarii kilkakrotnie w ostatnich latach. Zawsze, kiedy pojawiają się informacje o ukraińskiej elektrowni, powracają wspomnienia z 1986 roku, kiedy ówczesne komunistyczne władze nie poinformowały o niebezpieczeństwie związanym z wybuchem w Czarnobylu. Postawa ówczesnej władzy pozostawiła trwały ślad w świadomości społecznej.
Po zmianach politycznych w końcu lat 80. wytoczono proces ówczesnemu wicepremierowi Grigorowi Stoiczkowowi i wiceministrowi zdrowia Lubomirowi Szindarowowi za niepodjęcie koniecznych kroków mających na celu ochronę ludności. Obydwu skazano na dwa lata pozbawienia wolności.
Zobacz także: Pożar wokół elektrowni w Czarnobylu