Bułgaria wydali Francuza, który mógł mieć związek z zamachowcami
Sąd w Chaskowie na południu Bułgarii podjął decyzję o wydaleniu francuskiego obywatela Fritza-Joly Joachina, ściganego europejskim nakazem aresztowania za powiązania z zamachowcami, którzy 7 stycznia zaatakowali redakcję "Charlie Hebdo" w Paryżu.
29-letni Joachin w ciągu 10 dni ma być przekazany Francji. Mężczyzna został zatrzymany 1 stycznia na granicy z Turcją. Mężczyzna podróżował z trzylatkiem, którego - jak twierdzi żona zatrzymanego - porwał, by go wychować na islamistę.
Już po zatrzymaniu bułgarska prokuratura otrzymała drugi nakaz aresztowania, dotyczący domniemanych powiązań zatrzymanego z jednym z braci Kouachi, którzy w tym miesiącu w redakcji satyrycznego pisma "Charlie Hebdo" zabili 12 osób.
Pochodzący z Haiti Joachin potwierdził przed bułgarskim sądem, że kontaktował się z Cherifem Kouachim, lecz dodał, że były to wyłącznie "kontakty biznesowe" i nic nie wiedział o planowanym przez braci ataku terrorystycznym.
Sprawa Joachina stała się głośna w Bułgarii nie tylko z powodu jego powiązań z paryskimi zamachowcami, lecz jako część poważnego dla kraju problemu powstrzymania przepływu dżihadystów z Unii Europejskiej na Bliski Wschód.
O konieczności wprowadzenia zmian do krajowego ustawodawstwa, które umożliwiłyby zatrzymywanie radykalnych islamistów udających się za granicę, by walczyć w szeregach dżihadystycznej organizacji Państwo Islamskie, w kraju mówi się od miesięcy. Nacisk na Bułgarię w tej sprawie wywierają również kraje unijne, których obywatelami są udający się na Bliski Wschód ekstremiści.
W świetle obowiązującego prawa bułgarskie władze mogą zatrzymywać obywateli unijnych tylko, jeśli są objęci międzynarodowym nakazem aresztowania lub popełnili przestępstwo na bułgarskim terytorium.
Grupa robocza, mająca opracować nowelizację kodeksu karnego, ograniczającego możliwości tranzytowych przejazdów radykalnych elementów, została utworzona pod koniec ubiegłego roku. Projekt jeszcze nie jest gotowy.