ŚwiatBrzeziński: USA mogą zmienić stanowisko ws. tarczy w Europie

Brzeziński: USA mogą zmienić stanowisko ws. tarczy w Europie

Profesor Zbigniew Brzeziński nie wykluczył, że
jeśli listopadowe wybory prezydenckie w Stanach Zjednoczonych
wygra kandydat Partii Demokratycznej, Waszyngton może odstąpić od
rozmieszczenia elementów swojej tarczy antyrakietowej w Europie
Środkowej.

09.03.2008 | aktual.: 09.03.2008 12:07

Amerykański politolog, były doradca prezydenta USA Jimmy'ego Cartera ds. bezpieczeństwa narodowego, mówił o tym w sobotę w wywiadzie dla radia Echo Moskwy. Profesor doradza obecnie w sprawach polityki zagranicznej Barackowi Obamie, jednemu z kandydatów Demokratów na prezydenta.

Jest możliwe, że demokratyczny rząd będzie o wiele sceptyczniej odnosić się do instalowania niektórych elementów systemu obrony przeciwrakietowej. Sądzę, że zrewiduje on dotychczasowe stanowisko albo przyjrzy się mu uważniej - powiedział Brzeziński.

Pytany o sytuację w Rosji po niedawnych wyborach prezydenckich, politolog wyraził pogląd, że kluczowe decyzje na Kremlu w najbliższym czasie będzie podejmować Władimir Putin, a nie Dmitrij Miedwiediew.

Poglądy Putina na to, jak Rosja powinna rozwijać się politycznie, jak powinna odnosić się do świata, jego poglądy na Amerykę, są dobrze znane. Są to poglądy, które będą kształtować politykę i kierunki działania prezydenta Miedwiediewa - ocenił profesor Brzeziński.

Politolog nie wykluczył, że "z czasem Miedwiediew zdoła uzyskać pewien stopień politycznej legitymizacji". Uda mu się stworzyć wokół siebie grupę całkowicie oddanych mu ludzi. Wtedy środek ciężkości władzy między Miedwiediewem i Putinem zacznie się zmieniać. Nie sądzę wszelako, by nastąpiło to szybko - wskazał Brzeziński.

Profesor podkreślił, że "na danym etapie Putin jest postacią dominującą, a Miedwiediew - nominalnym przywódcą".

Takie sytuacje w polityce już występowały. Znamy je także z sowieckiej historii. Tak zwany szef państwa w ZSRR nie miał absolutnie żadnego znaczenia z punktu widzenia kształtowania polityki. W faszystowskich Włoszech było tak samo. Głową państwa nominalnie był król, a politykę określał Mussolini - zauważył Brzeziński.

Odpowiadając na pytanie, jaką politykę - jego zdaniem -powinna prowadzić Rosja, amerykański politolog wyraził pogląd, że produktywna jest taka polityka, która pozwoli Rosji być atrakcyjną, pozostawać częścią Europy i świata zachodniego jako takiego, integrować się ze wspólnotą światową.

Zdaniem Brzezińskiego, "Rosja rozwijałaby się pomyślniej, jeśli nie byłaby tak scentralizowana". Centrum podejmowania decyzji nie powinno znajdować się tylko na Kremlu, tylko w Moskwie. Jeśli stan Nowy Jork lub stan Kalifornia kierowałby się wyłącznie instrukcjami budżetowymi z Waszyngtonu, to niczego by nie osiągnął. Nie jest najlepszym wariantem zarządzanie Dalekim Wschodem z Kremla - powiedział.

Profesor oświadczył również, że jest optymistą, jeśli chodzi o przyszłość stosunków amerykańsko-rosyjskich. Coraz więcej Rosjan, młodych Rosjan, obywateli Rosji, pragnie normalnych relacji z USA. To samo dzieje się w Ameryce (w stosunku do Rosji). Nowe pokolenie, które dochodzi do głosu, będzie poprawiać stosunki między naszym krajami - wskazał Brzeziński.

Młode pokolenie myśli inaczej, niż myślą dinozaury. Sądzę, że pozytywny potencjał relacji między USA i Rosją jest duży - dodał.

Jerzy Malczyk

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)