Brytyjskie media o wpływie ataku w Biesłanie na wizerunek Putina
Brytyjskie media krytykują w sobotę chaotyczny
sposób przeprowadzenia akcji przez rosyjskie siły bezpieczeństwa w
szkole w Północnej Osetii. Zdaniem komentatorów, twarda polityka
prezydenta Rosji Władimira Putina wobec Czeczenii nie zdała
egzaminu. Rosną więc obawy o eskalację konfliktu rosyjsko-
czeczeńskiego.
"Putin doszedł do władzy jako silny człowiek, który rozwiąże problem czeczeńskich secesjonistów. Jest jednak dalej od tego celu, niż kiedykolwiek" - pisze "The Daily Telegraph". "Jego reputację niszczy nie tylko nieudolność w walce z terrorystami, ale również szokująco wysokie koszty operacji uwalniania zakładników. Podczas ataku sił specjalnych na teatr na Dubrowce zginęło 130 zakładników, liczba ofiar w szkole w Biesłanie jest jeszcze wyższa. To tragiczne, ale zakładnicy w Rosji musza się obawiać nie tylko porywaczy, ale i śpieszących im na ratunek" - dodaje gazeta.
"W dodatku władze mają przygnębiającą skłonność do ukrywania faktów i rzucania kalumni. W Osetii Północnej ukrywały liczbę zakładników, w przypadku moskiewskiego teatru sugerowały, że to porywcze otruli ofiary, podczas zatonięcia okrętu Kursk mówiono, że został staranowany przez okręt NATO. Duch sowieckiej dezinformacji umiera wolno i to zmniejsza nasze współczucie dla ciężkiej sytuacji, wobec jakiej często staje Kreml. Bez względu jednak na oszustwa i niekompetencję, musimy pamiętać przede wszystkim o ofiarach" - podsumowuje "Daily Telegraph".
"To może być decydujący moment dla przywództwa Władimira Putina" - ocenia publicystka dziennika "The Times" Bronwen Maddox. "Ta historia to dla Rosjan komunikat - polityka Putina wobec Czeczenii zawiodła, choć twarde stanowisko w tej sprawie wyrobiło mu reputację i doprowadziło do władzy. Krwawy koniec oblężenia i inne incydenty terrorystyczne tego lata mogą poważnie podważyć jego pozycję. Trzeba też pamiętać, że brutalność rosyjskiej armii i brak kontroli nad niektórymi żołnierzami przyczyniły się do radykalizacji nastrojów w Czeczeni i zainspirowały bardziej fanatyczny separatyzm" - dodaje.
"Nic w dotychczasowej historii rządów Putina i jego służb bezpieczeństwa nie wskazywało na to, żeby miało dojść do pokojowego rozwiązania w Biesłanie, lub że szacunek dla życia zakładników będzie ważniejszy, niż polityczna potrzeba szybkiego rozwiązania konfliktu. Oszczędzanie ludzkiego życia zajmuje dużo czasu. Putin chce przede wszystkim stworzyć wrażenie przygniatającej siły, która spacyfikuje niepokoje wewnątrz kraju. Terroryści również musieli mieć świadomość, że prawdopodobnie zginą" - komentuje "The Guardian".
Anna Gumułka