Brytyjskie media: J. Kaczyński i PiS nie mieli wyboru
Ani Jarosław Kaczyński, ani Prawo i Sprawiedliwość nie mieli wyboru - napisał na swym portalu "Daily Telegraph" w komentarzu do decyzji lidera PiS-u o kandydowaniu w wyborach prezydenckich 20 czerwca.
26.04.2010 | aktual.: 26.04.2010 20:39
Gazeta wskazuje, że w katastrofie pod Smoleńskiem zginął nie tylko brat bliźniak Jarosława Kaczyńskiego - Lech, ale także czołowi politycy partii, co "pozostawiło Jarosława jako jedynego wchodzącego w grę polityka z nazwiskiem i rangą".
Podobnego zdania jest "Financial Times": "Kaczyński był postrzegany jako jedyny potencjalny kandydat PiS-u zarówno z powodu bliskości z bratem, jak i z powodu tego, że robił co mógł, by w jego partii nie pojawili się przywódcy konkurencyjni wobec niego".
Obie gazety wskazują, że przed katastrofą sądzono, iż prezydent Lech Kaczyński będzie ubiegał się o drugą kadencję, choć sondaże wskazywały, że może doznać porażki w wyborach planowanych wówczas na październik br.
"Daily Telegraph" twierdzi, że "wprawdzie PiS zyskał większe poparcie od czasu katastrofy z 10 kwietnia, ale Jarosławowi nie będzie łatwo wygrać". Dziennik zauważa, że w okresie, gdy Jarosław Kaczyński był premierem, w Polsce dochodziło do politycznych napięć, które mu się pamięta.
W ocenie "Financial Timesa" Jarosławowi Kaczyńskiemu, który był głęboko wstrząśnięty tragedią pod Smoleńskiem, Polacy współczują, jednak sondaże opinii sugerują, że faworytem w wyborach jest marszałek sejmu Bronisław Komorowski.
Gazeta przypomina, że przed katastrofą Jarosław miał złe notowania, co gazeta tłumaczy "jego agresywnym językiem i wyraźnym pogorszeniem stosunków Polski z Rosją, Niemcami i UE w okresie, gdy był premierem (2006-07)".
"Kaczyński nie zdołał udowodnić swojej tezy, że Polska jest pod wpływem zakulisowej siatki złożonej z przedstawicieli przestępczego półświatka, dawnej komunistycznej agentury i biznesmenów" - napisał dziennik.
Z kolei BBC nie wyklucza, że katastrofa pod Smoleńskiem może przysporzyć Jarosławowi Kaczyńskiemu wyborców, którzy zagłosują dla niego z osobistej sympatii i współczucia.