Brytyjski raport nt. imigracji nie mówi nic o Polakach
82 stronicowy raport obejmuje wszystkie aspekty imigracji. Przeszukując ten gąszcz informacji i zeznań świadków, nie udało mi się jednak poznać obecnego statusu Polaka wśród brytyjskiego społeczeństwa i brytyjskiej gospodarki.
Może z powodu 76 świadków, z których żaden nie był Polakiem ani nie pochodził z Centralnej Europy. Właściwie to nie było żadnego eksperta z nowych krajów imigracji, choć mają oni wybitne osiągnięcia z zakresu ekonomii czy socjologii. Nie pierwszy już raz Polacy przeżywają deja vu syndromu Jałty. Polskie sprawy są dyskutowane bez udziału Polaków.
Niektóre z wniosków wysuniętych przez raport można przewidzieć. Federacja Polaków w Wielkiej Brytanii wręcz bombardowała ministrów i członków parlamentu o brak wiarygodnych danych statystycznych.
Kiedy popieraliśmy kontrowersyjną decyzję rządu w 2004 roku, aby otworzyć granice dla krajów UE, baliśmy się braku dalekowzroczności rządu w zakresie problemów społecznych, jakie spowoduje napływ imigrantów do WB. Rząd twierdził, że tylko 13 tys. imigrantów rocznie będzie przyjeżdżało do Wielkiej Brytanii. Jedna z najśmieszniejszych stron raportu (która tak naprawdę nie jest śmieszna) to errata, która zawiera wyjaśnienie sporządzone przez niemieckich naukowców, w jaki sposób rząd mógł się aż tak pomylić!
Raport Izby Lordów przyznaje, że imigranci przyczynili się do regularnego wpływania do budżetu państwa sześciu bilionów funtów rocznie. Zaraz potem jednak twierdzi, że jest to tak naprawdę nieistotne. Od kiedy dochód narodowy jest sprawą nieważną? Raport za głównych sprawców wysokiego dochodu narodowego brutto uznaje pracodawców.
Powszechny żal i niezadowolenie biorą się z faktu, że wysoki dochód narodowy nigdy nie był sprawiedliwie rozdzielany pomiędzy różne warstwy społeczeństwa. Ponadto wygodny system zasiłków socjalnych wcale nie zachęca do szukania pracy. Chyba w tym właśnie tkwi wina imigrantów! Ci Mali Anglicy, którzy ciągle opierali się imigracji, nie wahają się mówić „A nie mówiłem”. Rosnąca liczba przestępstw przeciwko Polakom na obszarach wiejskich daje im prawo twierdzić, że mieli rację.
Około miliona Polaków, którzy przybyli tu pięć lat temu, przyjechali tu w jednym celu – aby pracować. Jest trzy razy bardziej prawdopodobne, że przestrzegają oni prawa niż to, że respektuje je statystyczny Brytyjczyk. Wiele polskich dzieci chodzi tu do szkoły, leczą się przez NHS. Niektórzy otrzymują zasiłek na dziecko, ale tylko 3% jest uprawnionych, aby takowy otrzymywać. Ponadto wiele kosztów socjalnych jest pokrywanych z wkładu 1,9 biliona funtów, z podatku dochodowego i ubezpieczeń.
Obecność Polaków stała się bardzo popularna wśród klasy średniej, która potrzebuje hydraulików i niań. Catering, przemysł budowlany, lokalny publiczny transport i rolnictwo które Polacy ocalili od wyginięcia – długo można by wymieniać.
Związki zawodowe chcą ich zatrudniać. Tak samo jak Brytyjska Armia. Ich etyka pracy jest bardzo chwalona przez pracodawców. Polaków nie chcą w Wielkiej Brytanii niewykształceni, bez umiejętności i nisko opłacani, którzy zdali sobie sprawę, że rynek pracy to już nie zabawa. Raport zachęci ich do wygłaszania haseł: Polacy do domu.
A co jeśli naprawdę wyjadą? Historie o tym, że Polacy zaczną wracać do kraju, gdzie zaczyna być lepiej, wywołały panikę wśród pracodawców, przede wszystkim w sektorze rolnictwa. Niektóre media, które nękały Polaków za ich obecność w Wielkiej Brytanii, teraz zaczynają ich nazywać dezerterami za groźby powrotu do kraju. Gdyby tylko Wielka Brytania umiała się na coś zdecydować...