Brytyjski polityk do Camerona. "Bez histerii ws. fali imigracji"
Uważany za głównego euroentuzjastę w Partii Konserwatywnej Ken Clarke wezwał brytyjskiego premiera Davida Camerona do prowadzenia "rozsądnej polityki migracyjnej". Ocenił, że w tej kwestii w Wielkiej Brytanii zapanowała "fala histerii".
21.10.2014 15:53
W rozmowie z dziennikiem "Daily Telegraph" Clarke, były minister w rządach Margaret Thatcher, Johna Majora i Davida Camerona, zaapelował do konserwatystów, by odżegnali się od "nonsensów" głoszonych przez euroesceptyczny, antyimigrancki UKIP. W opublikowanej we wtorek rozmowie zaapelował do Camerona, by "zignorował idiotyczne ambicje ludzi, których głównym interesem jest wyjście z Europy".
Wielka Brytania ograniczy "falę imigrantów"?
Źródła na Downing Street potwierdziły, że David Cameron przed Bożym Narodzeniem zamierza przedstawić swoje propozycje rozwiązań ograniczających imigrację do Wielkiej Brytanii. Podczas poniedziałkowej wizyty w fabryce samochodów w Dagenham Cameron powtórzył, że celem rządu jest renegocjacja zasad członkostwa Wielkiej Brytanii w UE, a następnie poddanie tych zmian pod referendum w 2017 roku, w którym Brytyjczycy będą mogli zdecydować, czy opuścić UE, czy pozostać w niej na nowych zasadach. Cameron składał takie obietnice już wcześniej, pod presją eurosceptyków ze swojej partii oraz rosnących notowań UKIP.
Zdaniem brytyjskich mediów pewne zmiany w zakresie swobody przepływu osób byłyby możliwe nawet bez renegocjacji członkostwa w UE. Według "The Sunday Times" rząd Camerona rozważa wprowadzenie ograniczeń w liczbie wydawanych numerów ubezpieczenia (National Insurance Number), które są niezbędne do legalnego podjęcia pracy na terenie W. Brytanii.
Miałyby one być wydawane dla określonej liczby osób lub na ograniczony czas. Zdaniem gazety, ograniczenia te dotyczyłyby wyłącznie obywateli krajów, które przystąpiły do UE po 2004 roku.
Skutki zamknięcia granic dla brytyjskiej gospodarki
Na łamach "Daily Telegraph" Clarke podkreślił, że w kwestii imigracji władzom "nie wolno rozpocząć licytacji na ignorancję i zaślepienie", a ograniczenia zaszkodziłyby brytyjskiej gospodarce.
- Nie ma sensu nakładać arbitralnych ograniczeń. Potrzebujemy ludzi (przyjezdnych), by mieli wkład w naszą gospodarkę - przekonywał. - W świecie zachodnim wszędzie są cudzoziemcy, którzy przyjeżdżają do pracy - zaznaczył, mówiąc że "większość dzieci jego przyjaciół pracuje za granicą" i we współczesnym świecie "należy do tego przywyknąć".
Także szef współrządzących Liberalnych Demokratów Nick Clegg ostrzegł, że ograniczanie imigracji z UE mogłoby wyzwolić reakcję "wet za wet", która uderzyłaby w Brytyjczyków w Hiszpanii.
W brytyjskich mediach propozycja Camerona już zyskała nazwę "mechanizmu chorwackiego". Chorwacja po przystąpieniu do UE wprowadziła bowiem ograniczenia w uzyskiwaniu pozwoleń na pracę dla obywateli niektórych krajów, w tym również Wielkiej Brytanii. Będą one obowiązywać do 2020 roku. Taki mechanizm Chorwacja wywalczyła jednak w toku negocjacji akcesyjnych. Nie jest jasne, na jakiej zasadzie jego wprowadzenie byłoby możliwe w kraju już będącym członkiem UE.
Innym rozwiązaniem, tym razem podniesionym przez komentatorów telewizji BBC, mogłoby być uruchomienie mechanizmu "hamulca awaryjnego", który pozwala zablokować swobodę przepływu osób, jeśli osiągnie ona określony poziom. Problemem jest jednak interpretacja warunków uruchomienia tego mechanizmu. Zdaniem części ekspertów jest to możliwe tylko w przypadku nadzwyczajnej sytuacji, np. kataklizmu naturalnego
Podobnym ograniczeniem - tyle że swobody przepływu kapitału - były ograniczenia nałożone na Cypr w efekcie kryzysu bankowego w tym kraju.
Pojawiające się od pewnego czasu zapowiedzi wprowadzenia ograniczeń imigracyjnych skrytykował w poniedziałek przewodniczący Komisji Europejskiej Jose Manuel Barroso. "Jakie byłyby kryteria takich ograniczeń? Zamożność danego kraju? Czy na pewno chcemy tworzyć Unię Europejską dla obywateli pierwszej i drugiej kategorii?" - pytał retorycznie. Według niego błędem byłoby także przeprowadzenie referendum w sprawie wystąpienia Wielkiej Brytanii z UE.
Cameron: trzeba o tym rozmawiać
W odpowiedzi David Cameron oświadczył w czasie poniedziałkowej wizyty w Dagenham, że "jego jedynym szefem są brytyjscy obywatele".
- Musimy odnieść się do obaw Brytyjczyków dotyczących imigracji. Chciałbym, żeby było całkowicie jasne, kto jest moim szefem i przed kim ostatecznie odpowiadam - są to brytyjscy obywatele. Chcą oni żebyśmy zajęli się tym problemem i nie są to oczekiwania bezzasadne - mówił.