"Liczba spraw kryminalnych rozwiązanych dzięki DNA w ostatnich pięciu latach zwiększyła się czterokrotnie, ale zupełnie niedopuszczalne jest, by policja przechowywała próbki osób zatrzymanych, a następnie zwolnionych bez postawienia zarzutu, albo uznanych za niewinne w postępowaniu sądowym" - czytamy w komentarzu "Independent".
Z danych uzyskanych przez liberalnego posła Normana Bakera i opublikowanych przez gazetę wynika, iż brytyjska policja ma 3 mln 130 tys. 429 próbek DNA, co odpowiada 5,23% ogółu ludności W. Brytanii, liczącej 59,8 mln.
Jest to ponad pięć razy więcej próbek niż zebrała policja austriacka (1,04% ogółu ludności) i amerykańska (0,99%). Dalsze trzy miejsca na tej liście zajmują policje: szwajcarska (0,94%), fińska (0,63%) i estońska (0,49%). Średnia europejska wynosi 0,3% ogółu ludności. Aż 125 tys. ludzi, których próbki przechowywane są w bazie danych brytyjskiej policji, nie ma na swym koncie żadnego przestępstwa czy wykroczenia.
Brytyjczycy jako pierwsi, jeszcze za rządów ostatniego dotychczas konserwatywnego premiera Johna Majora utworzyli bazę danych DNA, która po objęciu rządów przez laburzystów nie przestaje się rozrastać. Prognozy zakładają, iż baza wzbogaci się o co najmniej kolejny milion próbek do 2008 r.
Przed trzema laty policji przyznano prawo do pobrania i magazynowania próbek DNA od każdego zatrzymanego bez względu na to, czy był on następnie skazany, czy też nie. Jak zauważa "Independent" wprowadzenie tego prawa przeszło bez echa, ponieważ ogłoszono o tym w drugim dniu wojny z Irakiem w marcu 2003 r.
Raz pobrane dane DNA pozostają w policyjnych archiwach i ich usunięcie z nich jest praktycznie niemożliwe.