Brytyjska Partia Pracy finansowana nielegalnie
Około 10 osób z aparatu partyjnego brytyjskiej Partii Pracy wiedziało o dotacjach na cele partyjne, które faktycznie pochodziły od biznesmena Davida Abrahamsa, ale były przekazywane pod innymi nazwiskami - powiedział tygodnikowi "Sunday Times" rzecznik Abrahamsa.
Brytyjskie prawo zabrania tajnych dotacji na cele partyjne i wymaga, by osoby wpłacające powyżej 5 tys. funtów były wyszczególnione z imienia i nazwiska w sprawozdaniach partyjnych.
Ujawnienie w ostatnich dniach, iż Abrahams - potentat na rynku nieruchomości - w okresie czterech lat, posługując się innymi osobami, przekazał rządzącej Partii Pracy ponad 650 tys. funtów zaszkodziło notowaniom laburzystów i jest jednym z powodów rosnącej popularności opozycji.
Według doniesień prasowych, dotacje Abrahamsa mają związek z uzyskaniem zgody na budowę parku biznesu od urzędów odpowiedzialnych za planowanie przestrzenne. Wcześniej zgody takiej mu odmówiono.
Nieprawidłowości wyszły na jaw, gdy brytyjska komisja wyborcza badała sprawozdania finansowe kandydatów ubiegających się o wybór na wicepremiera rządu.
Dotację od Abrahamsa za pośrednictwem innych osób przyjęła Harriet Harman, która zwyciężyła w wyborach, choć ją zwróciła, gdy zorientowała się, kto za nią stoi, zaś inny kandydat Peter Hain przyjął i nigdzie tego nie zgłosił. Zdaniem Harman ubieganie się o dotację u jednego z pośredników Abrahamsa zalecił jej sztabowi wyborczemu koordynator sztabu wyborczego Gordona Browna - Chris Leslie.
Lider konserwatywnej opozycji David Cameron powiedział BBC, iż jest mało prawdopodobne, by o całej sprawie nie wiedział premier Gordon Brown i zażądał wyjaśnienia tej kwestii. Cameron odnosi się też sceptycznie do twierdzeń Johna Mendelsohna, odpowiedzialnego w Partii Pracy za zdobywanie funduszy, iż o praktyce finansowania partii per procura dowiedział się niedawno i usiłował położyć jej kres.
Do dymisji podał się wcześniej sekretarz generalny Partii Pracy Peter Watt. W sobotę premier Gordon Brown zapowiedział reformę finansowania partii politycznych.
Brytyjska komisja wyborcza przekazała sprawę policji, która zbada, czy nie doszło do naruszenia ustawy z 2000 roku o finansowaniu partii politycznych, wyborów i referendów.
Nie jest to pierwszy skandal dotyczący finansowania Partii Pracy w okresie 10 lat jej rządów. Uprzednio Scotland Yard prowadził dochodzenie w sprawie nieoprocentowanych pożyczek przekazywanych na cele partii w zamian za zaszczytne, dożywotnie tytuły upoważniające do zasiadania w Izbie Lordów. Po ponad rocznym dochodzeniu, które kosztowało ponad 1 mln funtów policja uznała, iż jej dowody nie są na tyle mocne, by się dały obronić w postępowaniu sądowym.