Brytyjscy uczniowie pod specjalnym nadzorem
Każdy licealista dostanie swój numer, a informacje o jego sukcesach i grzeszkach trafią do rejestru - donosi "Rzeczpospolita".
Swój numer (ULN) Brytyjczyk zachowa nawet po opuszczeniu szkoły. Jego stopnie, wyniki egzaminów, raporty o złym sprawowaniu czy wagarach trafią do internetowego rejestru o nazwie "Zarządzanie danymi między partnerami" (MIAP) i pozostaną tam do czasu, gdy osiągnie wiek emerytalny. Zdaniem władz elektroniczny życiorys pomoże uczniom w otrzymaniu pracy lub stypendium po zakończeniu szkoły.
Oprócz numeru – zapewnia rząd – każdy uczeń otrzyma dwa hasła dostępu do rejestru. Będzie miał kontrolę nad tym, które informacje znajdą się w jego elektronicznym CV. Będzie mógł je udostępnić innym osobom.
W zapewnienia rządu, że dostęp do danych będzie ograniczony, mało kto wierzy. Zdaniem organizacji walczących z ingerencją władz w prywatność obywateli nowy system będzie służył agencjom rządowym do śledzenia ludzi na każdym kroku, a pracodawcom – do sprawdzania pracowników za ich plecami.
Zaniepokojeni brytyjscy rodzice widzą w rządowym pomyśle numeracji i śledzenia uczniów próbę przejęcia kontroli nad życiem ich dzieci. Dyrektorzy szkół popierają wprawdzie stworzenie rejestrów szkolnych sukcesów i porażek uczniów, lecz nie chcą, aby trafiły one do Internetu.
MIAP ma ruszyć najpóźniej we wrześniu - czytamy w "Rzeczpospolitej".