Brytyjczyk skazany w Chinach na karę więzienia za zbieranie danych biznesowych
Brytyjski doradca biznesowy został skazany w Chinach na dwa i pół roku więzienia za nielegalne zdobywanie prywatnych danych chińskich obywateli i sprzedawanie tych danych swym klientom, w tym koncernowi farmaceutycznemu GlaxoSmithKline (GSK).
Sprawę Petera Humphreya i jego amerykańskiej żony Yu Yingzeng, którzy prowadzili firmę konsultowania ryzyka ChinaWhys, rozpatrywał sąd w Szanghaju. Oskarżeni twierdzili, iż nie przypuszczali, by ich działalność mogła mieć charakter przestępczy.
Sąd uznał oboje małżonków za winnych, orzekając wobec Yu nieco łagodniejszą karę dwóch lat pozbawienia wolności. Ponadto oboje mają zapłacić grzywny - Humphrey 200 tys. juanów (32,5 tys. USD), a jego żona 150 tys.
Odczytany przez przedstawiciela sądu na konferencji prasowej komunikat głosi, że Humphrey zostanie deportowany, ale nie podaje żadnych bliższych szczegółów na ten temat.
- Oboje oskarżeni przez dłuższy czas i przy wielu okazjach nielegalnie zbierali informacje odnoszące się do obywateli chińskich. Zgromadzili znaczne zasoby danych i używali także nielegalnych środków, w tym metod śledczych - oświadczył wiceprezes rozpatrującego sprawę sądu Tang Liming. Dodał, iż skazani mogą się w ciągu 10 dni odwołać od wyroku.
Humphrey i jego żona zostali aresztowani 13 miesięcy temu w związku z ich pracą na rzecz GSK. Na koncernie tym ześrodkowało się odrębne śledztwo w sprawie praktyk korupcyjnych z łapówkami sięgającymi setek milionów dolarów. Jednak w trakcie trwającej tylko jeden dzień rozprawy właścicieli ChinaWhys nazwa GSK ani razu nie padła.
Według prokuratury oskarżona para nielegalnie zdobyła i sprzedała ponad 250 materiałów informacyjnych prywatnej natury, w tym dokumenty na temat nieruchomości i dane o rozmowach telefonicznych - za co w Chinach grozi do trzech lat pozbawienia wolności.
58-letni były dziennikarz Humphrey oraz jego żona przyznali, że przy zbieraniu informacji działali w prawnej "szarej strefie", ale w żadnym momencie nie przyszło im na myśl, by to, co robią, było zakazane.
- W innych krajach mogliśmy przeprowadzać podobne badania, w tym dotyczące prywatnych informacji i prywatnych transakcji, legalnie za pośrednictwem sądów. Gdybyśmy wiedzieli, że jest to nielegalne, mój mąż i ja zniszczylibyśmy wszystkie ślady tych informacji - powiedziała przed sądem Yu.