Brytyjczycy zaskoczeni skutkami brexitu. Boris Johnson i "Operation Escalin"
Premier Wielkiej Brytanii Boris Johnson rozważa użycie wojska, aby zapewnić dostawy do stacji paliw. Przez braki kadrowe wśród kierowców ciężarówek część stacji na Wyspach zostało zamkniętych. Wśród planów operacja "Escalin", opracowana jeszcze przed brexitem.
Rosnące zaniepokojenie kierowców i alarmujące dane ze stacji benzynowych w całej Wielkiej Brytanii sprawiły, że rząd w Londynie zamierza sięgnąć po nadzwyczajne środki.
Jak podaje "The Guardian", w poniedziałek premier Boris Johnson ze swoimi ministrami omawiać będzie plan awaryjny, czyli zaangażowanie wojska do przewozu paliw z baz hurtowych na stacje dla kierowców.
Decyzja o interwencji zapadła po tym, jak koncern BP poinformował o brakach dwóch głównych gatunkach paliw na co trzeciej stacji, a brytyjski Związek Sprzedawców Paliw (PRA zrzesza prawie 5,5 tys. niezależnych placówek) nawet o 90 proc. stacji bez dostaw.
Zobacz też: Tusk prowadzi do Polexitu? Suski nie ma wątpliwości
Założenia rządowej interwencji już w niedzielę omówili ministrowie ds. przedsiębiorczości, transportu spraw wewnętrznych - informuje Sky News. Stacja wyjaśnia, że omawiano m.in. - przygotowaną już przed brexitem - "Operation "Escalin".
"Operation "Escalin" na kryzys po brexicie? Ma wady
Przewiduje ona powołanie setek żołnierzy do obsługi wojskowych ciężarówek z cysternami, ale ma też wadę. Na jej wdrożenie potrzeba co najmniej trzech tygodniach, co wynikać ma przede wszystkim z konieczności zachowania trybu powołania rezerwistów. Nie jest więc oczywiste, że w poniedziałek "Operaton Escalin" zostanie wybrana jako główny sposób na przeciwdziałanie kryzysowi paliwowemu na Wyspach.
W niedzielę sekretarz ds. przedsiębiorczości Kwasi Kwarteng przekazał, że firmy z sektora paliwowego zostaną czasowo wyłączone spod ustawy o konkurencji w celu wymiany informacji i optymalizacji sprzedaży.
Przeczytaj też: