Brytyjczycy ścigali zaginiony okręt? Tajemnica losu San Juan
Śmigłowiec Wielkiej Brytanii tropił okręt podwodny Argentyny zanim ten zaginął - twierdzi rodzina jednego z marynarzy. Londyn stanowczo zaprzecza i zapewnia, że tragedia nie ma żadnego związku ze sporem o Falklandy. Jednostka zaginęła na południowym Atlantyku w połowie listopada - na jej pokładzie były 44 osoby.
Brytyjczyków oskarżyła siostra Roberto Daniela Mediny, który znajdował się na pokładzie okrętu San Juan. Kobieta twierdzi, że informacja o śmigłowcu była ostatnią, jaką otrzymała przez internet od brata.
- To był dziwny komunikat. Pisał też o chilijskim ścigaczu, który miał znajdować się ich w pobliżu - powiedziała argentyńskim mediom Jessica Medina. Dodała, że w tym czasie jednostka płynęła w kierunku Falklandów, wysp, o które od lat toczą spory rządy Argentyny i Wielkiej Brytanii.
Podobne wiadomości na początku listopada mieli otrzymywać też członkowie rodzin innych marynarzy z San Juan - zauważa Fox News.
Na te doniesienia natychmiast zareagowała brytyjska marynarka. "To całkowita nieprawda. Nie mamy żadnych helikopterów do zwalczania sił podwodnych, które rozlokowane są w rejonie Falklandów" - głosi oświadczenie Royal Navy. Tak samo zareagowało dowództwo marynarki wojennej Argentyny.
Nie uspokoiło to jednak rodzin marynarzy z San Juan. W piątek zapowiadają demonstracje na Plaza de Mayo w Buenos Aires i przed bazą morską w Mar del Plata, podczas których będą domagać się wyjaśnienia przyczyn tragedii. Rodziny zaginionych chcą też powołania w tej sprawie komisji śledczej w parlamencie.
Poszukiwania trwają
Argentyński okręt podwodny zaginął w połowie listopada podczas rejsu patrolowego z Ushuaia do Mar del Plata. Do tej pory go nie odnaleziono. Marynarze mieli zapas tlenu, który mógł starczyć tylko na 10 dni.
W ubiegłym tygodniu w akcję poszukiwawczą włączyły się statki USA i Rosji, które mają sprzęt pozwalający prowadzić poszukiwania na dużej głębokości.