PolskaBryki na kawałki, szyny na złom

Bryki na kawałki, szyny na złom

To jedyny sposób, bo trzy czwarte kradzieży na terenie Opolszczyzny przypada na złodziei z województwa śląskiego – ocenia młodszy inspektor Marek Dyjasz, nowy szef opolskiej grupy samochodowej, były szef sekcji zabójstw w Warszawie, wielki zwolennik kooperacji ze śląskimi policjantami - informuje "Dziennik Zachodni".

Bryki na kawałki, szyny na złom
Źródło zdjęć: © DZ

31.03.2005 | aktual.: 31.03.2005 09:52

Złodziejskie zagłębie

Opolskie zawsze było mekką dla złodziei samochodów z całej Polski. Na początku lat 90., gdy w kraju jeździło się głównie poldkami i fiatami, tylko na Opolszczyźnie można było „z marszu” natrafić na samochody bardzo dobrych zachodnich marek. Przyjeżdżali nimi z Niemiec byli mieszkańcy Śląska Opolskiego, którzy emigrowali na Zachód pod koniec lat 80. Szczególnie gorący był okres besuchu, czyli czas świątecznych odwiedzin przed Bożym Narodzeniem i Wielkanocą. Opolska policja rozdawała nawet kierowcom pojazdów na niemieckich numerach rejestracyjnych dwujęzyczne ulotki przestrzegające przed złodziejami samochodów. Pomogło – pod koniec lat 90. ilość kradzieży zaczęła spadać a wykrywalność poszła w górę (patrz statystyka). Jednak do czasu, bo w minionym roku nastąpiło załamanie – wykrywalność spadła do poziomu 9%, a liczba kradzionych aut podniosła się o połowę.

Pociąć i na giełdę

Nowy złodziejski boom to efekt masowego ściągania używanych aut z Unii Europejskiej. I tu w kraju przoduje Opolskie – samochody kupują ci opolanie, którzy pracują w Holandii lub ci, którzy mają krewnych w RFN. Łatwiej im namierzyć dobry komis i kupić tanio wóz w dobrym stanie. I to właśnie te samochody stają się pożądanym i łatwym łupem dla złodziei z województwa śląskiego. Pożądanym, bo to na wielkich śląskich giełdach samochodowych jest ogromny popyt na części do najpopularniejszych zachodnich marek. Łatwym, bo spadek kradzieży w minionych latach uśpił czujność właścicieli. Kiedyś stawali na głowie, by zabezpieczyć swoje samochody, teraz zapominają o najbardziej podstawowych środkach ostrożności. Efekt to 903 auta skradzione w Opolskiem w minionym roku. Złodziejskie tropy zwykle prowadzą na Górny Śląsk, choć bywa i odwrotnie. "Blisko współpracujemy z komendami w Strzelcach Opolskich i Kędzierzynie-Koźlu. W ostatnich czasach zatrzymaliśmy na swoim terenie kilku złodziei z tamtych rejonów. W grę wchodziły
kradzieże aut i kradzieże domowe" - mówi sierżant sztabowy Krzysztof Skowron z Zespołu Komunikacji Społecznej KMP w Gliwicach. Gliwiccy policjanci mogą mówić o sukcesie - w porównaniu z dwoma pierwszymi miesiącami dynamika kradzieży aut spadła u nich o całe 50 procent. Czy to dlatego, że miejscowi złodzieje chętniej penetrują Opolszczyznę? Kto wie? W Opolskiem też odnotowano spadek dynamiki, ale wyraźnie niższy, bo tylko o jedną piątą. To efekt polityki nękania, jaką zaczęto stosować wobec niepożądanych gości zza granicy województwa.

Trzepią łysych

Metoda jest prosta: opolska drogówka ma nakazane prewencyjne legitymowanie i spisywanie wszystkich podejrzanych osób poruszających się wozami na śląskich numerach rejestracyjnych. Nobliwi panowie mogą sobie jechać spokojnie, ale młodzi kierowcy (zwłaszcza ci wystrzyżeni i poruszający się grupkami) mają sporą szansę, że zostaną zatrzymani do rutynowej kontroli. Chodzi o to, by szybko zorientować się, kto krąży po danym terenie. Potem wystarczy wymienić się informacjami z policjantami z katowickiej grupy samochodowej, by wiedzieć, czy dany osobnik był już notowany. Gdyby doszło w okolicy do kradzieży, łatwiej wytypować podejrzanego. Prewencyjne zniechęcanie śląskich złodziei skutkuje tym, że muszą się zapuszczać coraz głębiej. Ostatnio gwałtownie skoczyła liczba kradzieży aut z parkingu przed opolskim Realem – w ciągu miesiąca uprowadzono stamtąd 6 wozów. To jedyny hipermarket w Opolskiem, więc zawsze są tam tłumy kupujących a parking pęka w szwach. Policja podejrzewa, że i te kradzieże mogą być dziełem
przyjezdnych. Nie bez powodu. Kilka dni temu pod Realem spisano czterech młodych mieszkańców Gliwic. Nic nie kupowali, kręcili się tylko bez celu przed sklepem.

Wzięte marki Powinni się strzec właściciele dobrych aut średniej klasy: passatów, golfów czy audi. Największe „wzięcie” mają ostatnio passaty. W Opolskiem na 129 ukradzionych od 1 stycznia samochodów było aż 20 passatów. Za powszechny wzrost liczby kradzieży samochodów i dramatyczny spadek wykrywalności (mowa o roku 2004, bo teraz policja odzyskuje utracone pole) odpowiada nasza akcesja do Unii i wejście w życie przepisów umożliwiających sprowadzanie używanych samochodów. Łupem złodziei padają nawet te, które wjechały do kraju na lawetach. Bo dziś auta, poza bardzo dobrymi brykami zwijanymi na konkretne zamówienie, kradnie się głównie na części. Choć sprowadzane z Unii używane auta nie są drogie, to ich strata jest wyjątkowo bolesna. Bo zwykle w grę wchodzą auta nawet kilkunastoletnie, których właściciele nie ubezpieczają.

Pogranicze w ogniu... palników do cięcia metalu Opolsko-śląskie pogranicze jest też intensywnie penetrowane przez złodziei złomu z Katowickiego. "Kratki ściekowe, znaki drogowe, linie energetyczne, trakcja kolejowa. Wszystko, co się da. Oceniamy, że na złodziei z woj. śląskiego przypada nawet 80% przypadków kradzieży metali" - mówi nadkomisarz Krzysztof Jędryszczak, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Strzelcach Opolskich. Jedna tylko KPP w Krapkowicach rozbiła w tym roku dwie dobrze zorganizowane śląskie szajki. Najpierw na gorącym uczynku przyłapano sześciu mieszkańców Gliwic w wieku 36-62 lata, którzy byli właśnie w trakcie demontowania 60 metrów torów z nieczynnej linii kolejowej koło krapkowickich Zakładów Papierniczych. Kilka tygodni później złapano trzech mieszkańców Bytomia w wieku 19-50 lat, którzy, jak ustalono w toku śledztwa, między listopadem 2004 a lutym 2005 roku kroili tory między Moszną a Dobrą. Wyceniono, że za skradzione elementy metalowe dostali w punktach skupu złomu 34 tysiące
złotych. "Mamy bardzo podobne doświadczenia, zdecydowana większość przypadków kradzieży złomu to dzieło gości z województwa śląskiego. By daleko nie szukać, w tym roku namierzyliśmy śląską grupę, która w lesie między Kędzierzynem a Raciborzem kradła tory i tak zwane dławiki. Takie urządzenie kosztuje do 3,5 tysiąca złotych, a w skupie złomu dostawali za nie jakieś 180-200 złotych" - informuje nadkomisarz Włodzimierz Kominek, oficer prasowy KPP w Kędzierzynie-Koźlu.

Opolskie to dla złomiarzy prawdziwa ziemia obiecana. W minionych latach polikwidowano tu sporo lokalnych połączeń kolejowych, które zazwyczaj biegną przez lasy i bezdroża. Jeśli złodziejska szajka ma dobre rozeznanie, a tak zwykle bywa, to bez trudu namierzy odludne odcinki torów, które tylko czekają na ekipę z palnikami. By wpaść, trzeba mieć pecha i nadziać się na policyjną zasadzkę. "Przyznam, że cholernie ciężko takich sprawców namierzyć. Sprzyja im też to, że po pożarze w Kuźni Raciborskiej i po powodzi z 1997 roku starannie wyremontowano mnóstwo leśnych duktów. Jest którędy uciekać" - mówi "Dziennikowi Zachodniemu" nadkomisarz Kominek. A efekt? W przygranicznej gminie Bierawa dwie trzecie wszystkich przestępstw popełniają złoczyńcy na występach gościnnych. Złodzieje złomu buszują też po nieczynnych stacjach kolejowych. Przykładem może być stacja w Leśnicy. Kiedyś był tu ogromny ruch, ludzie jeździli pociągami na pielgrzymki na Górę św. Anny, dziś stacja świeci pustkami. Mieszkający na dworcu była
zawiadowca musiał ciężkimi sztabami zablokować dostęp do dawnej poczekalni, z której już i tak wyniesiono wcześniej niemal wszystko, co się dało.

Statystyka

Kradzieże samochodów w woj. opolskim

Według miejscowej policji, znaczący procent aut pada łupem złodziei z woj. śląskiego.

Rok Ilość samochodów Wykrywalność

1995 881 11,8%
1996 839 14,4%
1997 753 14,8%
1998 1.080 14,3%
1999 944 19,9%
2000 812 25,4%
2001 676 33,7%
2002 554 20,2%
2003 663 23,0%
2004 903 9,0%

Źródło: KWP w Opolu

Kradzieże samochodów w woj. śląskim

Rok Ilość samochodów Wykrywalność

2001 6.126 12,1%
2002 6.430 10,7%
2003 7.920 8,6%
2004 7.668 10,8%

Źródło: KWP w Katowicach

Spadek liczby kradzieży samochodów w woj. śląskim potwierdza tezę opolskich policjantów, że śląscy złodzieje aut chętniej operują dziś na Opolszczyźnie.

Marek Świercz

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)