Brutalny atak w Londynie. Obcięli głowę krzycząc "Allahu akbar"
Trwa zbieranie śladów po brutalnym morderstwie - islamscy napastnicy mieli odciąć żołnierzowi głowę. Zostali zatrzymani. Są w ciężkim stanie po wymianie ognia z policją. Śledczy sprawdzają powiązania dwójki napastników z Nigerią. Tymczasem w dzielnicy Woolwich zgromadzili się skrajnie prawicowi demonstranci. Doszło do przepychanek z policją. Rejon Londynu, w którym doszło do zabicia żołnierza, został odcięty przez służby bezpieczeństwa.
23.05.2013 | aktual.: 23.05.2013 12:17
Zobacz zdjęcia: Brutalne morderstwo w Londynie
Brytyjski premier przyznał, że zabójstwo w Woolwich nosi znamiona ataku terrorystycznego. Zwołał nadzwyczajne posiedzenie sztabu antykryzysowego Cobra.
Według cytowanych przez BBC świadków zdarzenia dwaj napastnicy w wieku ok. 20 lat o nieeuropejskich rysach nożem i tasakiem zaatakowali mężczyznę idącego ulicą w dzielnicy Woolwich we wschodnim Londynie. Jak podała agencja PA, obcięli mu głowę, wznosząc okrzyki "Allahu akbar" (Bóg jest wielki).
Według świadków napastnicy przeciągnęli ciało ofiary na środek ulicy i tam je zostawili. Wymachując bronią palną i nożami, domagali się od znajdujących się w pobliżu ludzi, by robili im zdjęcia. - O wszystkim zapomnieli, martwili się tylko o to, czy robią im zdjęcia - mówił jeden ze świadków.
W nagraniu udostępnionym mediom przez świadka widać mężczyznę trzymającego nóż i tasak w zakrwawionej ręce, który mówi: "Przykro mi, że kobiety musiały być tego świadkami, ale u nas kobiety muszą oglądać to samo", po czym dodaje: "Nigdy nie będziecie bezpieczni. Obalcie swój rząd, nie zależy mu na was".
Kiedy na miejsce przybyła policja, napastnicy nie próbowali zbiec, grozili policjantom i zmusili ich do użycia broni. Przedstawiciel Scotland Yardu Simon Letchford poinformował, że policjanci otworzyli ogień do mężczyzn, którzy - zdaniem policji - byli uzbrojeni. Mężczyźni z ranami postrzałowymi zostali przewiezieni do dwóch różnych szpitali. Letchford potwierdził, że zginęła jedna osoba.
Poseł z miejscowego okręgu Nick Raynsford twierdzi, że ofiarą napaści padł jeden z żołnierzy stacjonujących w pobliskich koszarach, jednak nie zostało to oficjalnie potwierdzone. Według jednego ze świadków zaatakowany mężczyzna miał na sobie koszulkę z nazwą wojskowej organizacji dobroczynnej.