PolskaBrutalne miasto Białystok. Skinheadzi czują się bezkarni

Brutalne miasto Białystok. Skinheadzi czują się bezkarni

W Białymstoku skinheadzi czują się bezkarnie. Ich adwokatem jest mąż minister Barbary Kudryckiej. A neofaszystów ma rozbijać policjant, który nie złapał żadnego skina - czytamy we "Wprost".

Brutalne miasto Białystok. Skinheadzi czują się bezkarni
Źródło zdjęć: © Thinkstockphotos

01.07.2013 | aktual.: 01.07.2013 11:34

Podpalają mieszkania cudzoziemców, dewastują żydowskie cmentarze

W 2005 r. zabili pod domem Adriana, szefa proterianów, czyli kibiców Jagiellonii, który był synem białostockiego policjanta. W 2011 r. "ktoś" wymalował swastyki na pomniku ofiar mordu w Jedwabnem i dopisał: "Byli łatwopalni". W 2012 r. grupa zamaskowanych mężczyzn zaatakowała maczetami Ormianina. Kilka dni po tym ataku skinheadzi wszczęli burdę - wpadli do klubu i ranili nożem jedną z bawiących się tam osób.

O skinach z Białegostoku znowu zrobiło się głośno, kiedy próbowali podpalić mieszkanie Hindusa.

Po każdym takim incydencie służby zapowiadają bezwzględną walkę. Do akcji włączył się minister spraw wewnętrznych Bartosz Sienkiewicz i premier Donald Tusk. Jednak białostocka rzeczywistość jest pokręcona. Bo tam skin to kumpel - polityka, biznesmena, policjanta czy gangstera. Tu wszyscy się znają. Skinów i policjantów można spotkać w jednej z siłowni, gdzie wspólnie trenują.

W sprawach prowadzonych przeciwko białostockim skinom dochodzi do dziwnych zdarzeń: najczęściej świadkowie tracą pamięć lub całkowici zmieniają treść zeznań.

Walka w Białymstoku trwa regularnie. Zaczęła się na stadionie Jagiellonii próbą przejęcia władzy nad obiektem. Ale walka przeniosła się na ulice. Skini zaczęli przejmować ochronę w dyskotekach. Łysi stoją na bramkach w niemal każdym lokalu.

Bezkarni skini

W "Prognozach" - w jednym z klubów "ochranianych" przez skinów, dwóch ochroniarzy pobiło 24-latka. Brutalnie okaleczonego chłopaka nie udało się uratować. Właścicielem lokalu, w którym doszło do tragedii, jest krewny znanego białostockiego mecenasa i męża minister nauki i szkolnictwa wyższego Barbary Kudryckiej.

Policjanci z Białegostoku zanosili się śmiechem, kiedy minister Sienkiewicz wypowiedział w maju wojnę skinom. Dlaczego? Bo minister powołał jednocześnie na szefa CBŚ Igora Parfieniuka, byłego komendanta wojewódzkiej policji w Białymstoku. To właśnie za jego czasów swastyki pokryły pomnik ofiar mordu w Jedwabnem. Wówczas, tak jak teraz, powołano specjalny zespół do walki ze skinami. Pracował rok, a sprawców nie schwytano.

Źródło artykułu:Wprost
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (141)