Brukselo, nie karz dwa razy
Debiutujemy przed unijnym sądem. Dziś
pierwszy raz przedstawiciel Polski stanie przed Europejskim
Trybunałem Sprawiedliwości. Chociaż to nie my będziemy sądzeni,
lecz Francuzi, to wyrok będzie dla nas bardzo ważny - pisze
"Rzeczpospolita". Wyjaśnia, że w Luksemburgu odbędzie się
rozprawa przeciwko Francji, której grożą potężne sankcje finansowe
za łamanie prawa unijnego. Polska - podobnie jak Belgia, Czechy,
Dania, Grecja, Hiszpania, Niemcy i Wielka Brytania - stanęła po
stronie Francuzów. Wystąpi przed Trybunałem, by przedstawić swoje
stanowisko.
O co chodzi? O sieci rybackie, a konkretnie o wielkość ich oczek. Komisja Europejska stwierdziła, że oczka we francuskich sieciach są zbyt małe i zagrażają morszczukom. Bruksela wytoczyła Paryżowi proces przed Europejskim Trybunałem Sprawiedliwości. Unijni sędziowie przyznali jej rację. Wtedy Francuzi zmienili przepisy w sprawie oczek sieci. - Tyle że Komisja uważa, że nowe przepisy nie są w praktyce stosowane - mówi Sophie Mosca-Bischoff, rzeczniczka Trybunału - czytamy..
Komisja Europejska wystąpiła więc do Trybunału o nałożenie na Francję kary - 316,5 tysiąca euro za każdy dzień łamania prawa od chwili wydania wyroku. Wtedy zaczęły się dla Francuzów jeszcze większe problemy. Traktat ustanawiający Wspólnotę Europejską w art. 228 określa dwa rodzaje kar finansowych - oprócz sankcji za każdy dzień łamania prawa, także kary jednorazowe. Komisja Europejska nigdy nie wystąpiła o ukaranie państwa członkowskiego obydwoma karami jednocześnie. Tym razem też nie. Ale wniosek o nałożenie na Francuzów podwójnych sankcji złożył Holender Leendert Geeldhoed, jeden z tzw. adwokatów generalnych - prawników, którzy opracowują propozycje rozstrzygnięć dla Trybunału. Domaga się jednorazowej kary 115 mln euro plus 58 mln euro za każde pół roku łamania prawa.
Polska nie zgadza się z wnioskami Geeldhoeda. - Nie można karać dwa razy za to samo - przekonuje wiceszef Urzędu Komitetu Integracji Europejskiej Tomasz Nowakowski, który będzie reprezentował Polskę w Luksemburgu. Nowakowski przyznaje, że Polsce nie podoba się podwójne karanie z prostego powodu - niedługo to my możemy stanąć przed Trybunałem. Z ostatniego raportu Komisji Europejskiej wynika, że Polska nie dostosowała w pełni ustawodawstwa do ponad 250 wspólnotowych dyrektyw.
Stanowisko polskiego rządu wspiera Danuta Heubner, nasza komisarz w Brukseli. Jej prawnicy dowodzą w analizie, że art 228 traktatu nie daje podstaw do podwójnego karania. "Możliwe jest nałożenie albo jednej, albo drugiej sankcji" - napisali. - Będziemy dowodzić, że przepisy są u nas przestrzegane - twierdzi Nicolas de la Grandville, radca prawny przedstawicielstwa Francji przy UE. Jednak Francuzi coraz mniej się łudzą, że unikną kary. Decyzję, czy przychylić się do wniosku Leenderta Geeldhoeda, podejmie za kilka miesięcy 25 sędziów w tajnym głosowaniu. - Jak dotąd w ponad 80% przypadków sędziowie przychylali się do zdania adwokatów generalnych - przyznaje Tomasz Nowakowski. (PAP) Rzeczpospolita - Brukselo, nie karz dwa razy