Bronisław Komorowski: z tej mąki chleba nie będzie
Myślę, że będzie to koalicja w dalszym ciągu dużego strachu i małych interesów. Dużego strachu przed wyborami, łatwości rozdawania obietnic, często bez pokrycia. Nie sądzę, aby z tej mąki był jakiś dobry chleb możliwy do wypieczenia dla Polski - powiedział Wicemarszałek Sejmu Bronisław Komorowski (PO) w audycji "Sygnały Dnia".
03.02.2006 | aktual.: 03.02.2006 09:59
Widmo wcześniejszych wyborów zostało oddalone po wczorajszym podpisaniu paktu stabilizacyjnego.
- Ja odnoszę wrażenie, że to w ogóle był taki trochę teatr, kryzys wywołany na zamówienie polityczne przez Prawo i Sprawiedliwość po to, aby wywrzeć właśnie odpowiednie wrażenie na niesfornych koalicjantach – na Samoobronie, Lidze Polskich Rodzin – i zmusić ich do uległości. Więc prawdopodobnie PiS i Jarosław Kaczyński nie są dzisiaj zainteresowani wcześniejszymi wyborami, bo też i sondaże nie są życzliwe dla PiS-u. Jeśli sondaże się poprawią, to sądzę, że Jarosław Kaczyński ponownie zacznie myśleć albo przynajmniej ponownie zacznie straszyć swoich koalicjantów perspektywą wcześniejszych wyborów. Pakt jest podpisany na 12 miesięcy. Ja osobiście wątpię, aby on rzeczywiście przez te 12 miesięcy funkcjonował dobrze. I myślę, że prędzej czy później znowu się doczekamy w Polsce kolejnego kryzysu politycznego na tle właśnie straszenia przez PiS, przez rząd wcześniejszymi wyborami.
Jakie zalety, jakie wady tego dokumentu pan widzi?
- Właściwie to nie jest żadna nowość, bo przecież ta koalicja PiS-u, Samoobrony i Ligi Polskich Rodzin to jest ta koalicja, która rozstrzygnęła o sukcesie Lecha Kaczyńskiego w wyborach prezydenckich, to jest ta sama koalicja, która utworzyła – jeszcze z PSL-em na dodatek wtedy – rząd Kazimierza Marcinkiewicza, to jest ta sama koalicja, która przegłosowała budżet rządu. No i teraz ponownie coś podpisuje. Ja nie widzę specjalnie jakiejś nowej jakości w tym, poza deklaracjami. Myślę, że będzie to koalicja w dalszym ciągu dużego strachu i małych interesów. Dużego strachu właśnie przed wyborami, łatwości rozdawania obietnic, często bez pokrycia. Nie sądzę, aby z tej mąki był jakiś dobry chleb możliwy do wypieczenia dla Polski.
A tych sto kilkadziesiąt ustaw, które… właśnie nie wiadomo, trzeba przyjąć? Tak na dobrą sprawę, z pana doświadczenia parlamentarnego ile ustaw rocznie uchwala izba?
- No więc właśnie. Koalicja jest na 12 miesięcy, a te sto kilkadziesiąt ustaw wykracza zdecydowanie poza perspektywę jednego roku. Widać więc, że ważne są nie te, które zostały wpisane jako możliwe do przegłosowania, tylko te, które PiS zażądał, aby były, że tak powiem, na sztywno zobowiązaniem ich koalicjantów. To są w większości ustawy tak zwane policyjne, represyjne, a reszta to są pobożne życzenia. Tak wczoraj rozmawiałem z przedstawicielem Samoobrony w telewizji i odnosiłem wrażenie, że on sam się śmieje i nie wierzy w to, że te zobowiązanie działa w dwie strony. Innymi słowy, ogromna większość haseł takich sztandarowych Samoobrony czy Ligi Polskich Rodzin wykracza poza ten termin 12 miesięcy. Czyli nie są ściśle związane z paktem podpisanym tak bardzo uroczyście.
No to w takim razie po co polityk składa podpis pod dokumentem, który to dokument nie gwarantuje realizacji jego projektów politycznych?
- Ze strachu, ze strachu…
Przed wcześniejszymi wyborami?
- Ze strachu przed wcześniejszymi wyborami, być może z powodu jakichś małych interesów w postaci podziału jakichś stanowisk, może rad nadzorczych, a może udziału w rządzeniu agencjami rolnymi? To są właśnie te małe interesy i duży strach.
Kto kogo teraz trzyma w szachu w tej trójce?
- Właśnie ja myślę, że Jarosław Kaczyński odniósł sukces, ale to jest takie zwycięstwo pyrrusowe, za które mu przyjdzie zapłacić bardzo dużą cenę, bo sam widok, że tak powiem, podpisujących koalicję – po raz n-ty zresztą – pana Leppera, pana Giertycha i pana Jarosława Kaczyńskiego dla wielu ludzi jest wstrząsem, szczególnie dla ludzi, którzy głosowali na PiS w czasie wyborów, licząc na, nie wiem, IV Rzeczpospolitą, na głęboką przebudowę państwa. Myślę, że odbierają ci ludzie jako drwinę w tej chwili IV RP z twarzą Andrzeja Leppera, jako drwinę z zapowiedzi głębokiej przebudowy państwa deklaracje padające ze strony Andrzeja Leppera i Romana Giertycha o tym, że oni tą Polskę nareszcie zmienią na lepsze. To się nie trzyma kupy razem.
Więc myślę, że kto kogo tutaj będzie szantażował? Myślę, że głównie PiS będzie szantażował, aczkolwiek pewnie i jego koalicjanci też dyszą żądzą zemsty i odkucia się, bo też czytają sondaże opinii publicznej – i Samoobrona, i Liga Polskich Rodzin – że są śmiertelnie zagrożone, bo znaczna część ich wyborców pomaszerowała do PiS-u. Więc pewnie będą szukali sposobu na odróżnienie się. Będą na pewno zmiany, że tak powiem, w sympatiach. Ogromna część ludzi w Polsce jednak nie wierzy, jak sondaże o tym mówią, nie wierzą, żeby ta koalicja była koalicją dobrą i potrafiącą cokolwiek w Polsce zmienić na lepsze. I tu pewnie to spowoduje przepływ elektoratu do innych ugrupowań.