Bronisław Komorowski: w Iraku grozi wojna
(RadioZet)
(RadioZet)
09.04.2004 | aktual.: 09.04.2004 09:50
Gościem Radia Zet jest Bronisław Komorowski, były minister obrony, poseł Platformy Obywatelskiej. Witam, Monika Olejnik. Dzień dobry. Dzień dobry pani. Witam słuchaczy. Sytuacja w Iraku jest właściwie bez wyjścia. Powinniśmy się właściwie wycofać, ale nie możemy. W Iraku grozi wojna ludowa, jak mówi gen. Balcerowicz w „Rzeczpospolitej”. Tak, taka wojna grozi. Jeszcze jej nie ma i oczywiście sytuacja jest zła. Polska znalazła się również w sytuacji niezręcznej, bo w tej chwili źle jest się wycofać i źle jest być na miejscu. Źle jest się wycofać, bo każde wycofanie żołnierzy polskich nosiło by charakter rejterady, ucieczki z pola walki, a więc oznaczało by poważne straty, jeżeli chodzi o polską wiarygodność sojuszniczą oraz o polski podział odpowiedzialności. Decyzją prezydenta i premiera Polska objęła strefę odpowiedzialności w Iraku. Za nią ponosi właśnie odpowiedzialność i ucieczka stamtąd byłaby niestety nieodpowiedzialnością. Ale czy odpowiedzialni są Amerykanie? Nie przypuszczali, że może dojść do takiej
sytuacji? Myślę, że Amerykanie liczyli się z tego rodzaju zagrożeniami. Wnioskuję to stąd, że wiem, że była przygotowywana akcja rozbrojenia bojówek w armii Mahdiego, radykalnej, stosunkowo nielicznej armii zbrojnej. Była decyzja o aresztowaniu samego szejka Sadra, więc niewątpliwie zbliżał się taki moment uderzenia w tę strukturę, która wydawała się, słusznie wtedy, przed miesiącem czy dwoma, źródłem potencjalnego zagrożenia dla procesu stabilizacji w Iraku. Wydaje się, że samą rozprawę z tymi formacjami w Iraku odłożono na czas po świętach szyickich i dzisiaj widać pewien błąd, bo to radykalne skrzydło szyickie, ono przystąpiło do uderzenia, do ofensywy próbując zyskać także poparcie opinii publicznej tak, jak to zwykle robią radykałowie. To jest wywołanie walki, w której są ofiary także po stronie ludności cywilnej, co wywołuje eskalację niechęci i nienawiści i napędza po prostu klientelę polityczną radykałom. Teraz jedyną metodą jest to, żeby zbrojnie zdobywać i atakować miasta? Nie, nie tylko. Według
mnie, i to się dzieje w Iraku, równolegle prowadzić dosyć ostre działania typu wojskowego, bo jednak Arabowie, jak wszyscy radykałowie, ustępują przed siłą. Każde pokazanie strachu, lęku jest zachętą do następnych uderzeń. Jednocześnie muszą być równolegle prowadzone działania do innych odłamów opinii szyickiej, do innych bardziej umiarkowanych szejków, jest ich sporo, którzy według mnie są zainteresowani tym, aby Sedrowi się noga podwinęła. Polacy znaleźli się w takiej sytuacji, jak wczoraj znaleźli się Japończycy. Wczoraj oglądaliśmy wstrząsające zdjęcia z zatrzymania Japończyków. Irakijczycy mówią, że jeżeli Japonia nie wycofa wojsk, to poderżną gardła tym Japończykom. Jeżeli coś takiego stałoby się z Polakami, to co wtedy? No to trzeba zastosować taką metodę jak się zawsze stosuje w walce z terroryzmem, bo jeżeli ktoś grozi przed kamerą, że poderżnie nożem gardło zakładnikowi cywilnemu, to wtedy jest terrorystą zwykłym. Wtedy się z nim nie dyskutuje ryzykując nawet życiem i zdrowiem zakładników, próbuje
się ich odbić i sądzę, że to ma miejsce. Ale proszę zwrócić uwagę na to, że równolegle innych zakładników, w tym przypadku misjonarzy koreańskich, uwolniono metodami czysto politycznymi, więc tutaj widać, że równolegle są prowadzone tutaj dwojakiego rodzaju działania. I słusznie. W brytyjskiej prasie pojawiają się krytyczne komentarze o polskich żołnierzach. Mówi się, że są przygotowani do misji pokojowej, a nie do walki. Tak, prasa sobie pisze różne rzeczy. Nasi żołnierze są przygotowani do tych misji, które wynikają z zadań, które zostały im postawione. Taka jest zasada w Iraku, że główny ciężar działań czysto wojskowych, uderzeń, ewentualnie pacyfikacji, dźwigają na sobie żołnierze amerykańscy. W polskiej strefie odpowiedzialności są oddziały polskie, hiszpańskie, bułgarskie, ukraińskie. Jest także odwód amerykański. Jest to rzecz normalna. W strefie brytyjskiej jest to trochę inaczej zorganizowane, ale dlatego że tak z góry zakładano. Natomiast oddziały polskie są przygotowane rzeczywiście głównie do
odpierania ataków, do funkcji patrolowych, konwojowych. Jest problemem to, o czym mówiłem wielokrotnie, że żołnierze nie są wyposażeni w stopniu wystarczającym w sprzęt opancerzony, który dawałby im poczucie bezpieczeństwa w nowego typu zadaniach jakim jest niewątpliwie uczestniczenie w walkach. Gościem Radia Zet jest Bronisław Komorowski. Jesteśmy również świadkami zupełnie innej sytuacji, tego że gen. Dukaczewski składa donos na płk. Tarnowskiego i w efekcie on nie dostaje awansu generalskiego. Co pan o tym sądzi? Wszelkie donosy są rzeczą brzydką, nawet jeśli składają je jedne służby na drugie służby specjalne. Nie podoba mi się. Uważam, że jest to nie tylko nie fair, ale powiedziałbym, że jest to na granicy prawa, bo jednak w ten sposób pan gen. Dukaczewski próbuje wyręczyć instytucje powołane do pilnowania kwestii lustracyjnej. To nie on jest powołany do tego, aby rozstrzygać tę sprawę. To sąd lustracyjny powinien najpierw ocenić czy jest złamane prawo lustracyjne, czy nie. Dopiero wtedy mogą być
stosowane różnorakie sankcje. Czy gen. Dukaczewski nie kompromituje naszych służb? Gen. Rusak, były szef WSI mówi, że śmieją się z nas na świecie i opowiada jak to gen. Dukaczewski przyszedł do pana Barcikowskiego i powiedział jak to znaleziono jakiś zeszyt z odręcznymi notatkami. Dlatego mówię, że póki nie jest udowodnione przed sądem, że płk Tarnowski złamał ustawę lustracyjną, to nie może być karany, także nie może być karany poprzez cofnięcie awansu generalskiego. Jeżeli jeszcze, rozumiem, tydzień wcześniej jego przełożeni uważali, że mu się ten awans należy. Ciekawe dlaczego tak długo trzymał tę sprawę gen. Dukaczewski. Tu się aż prosi taka najprostsza interpretacja, że tu mamy do czynienia z jakąś zemstą, jakimiś niechęciami towarzyskimi, albo po prostu konkurencją dwóch służb. Czy Sejm, sejmowa komisja, powinna to wyjaśnić? Powinna. Sejmowa komisja ds. służb specjalnych powinna zażądać wyjaśnień, dlaczego szef WSI zastępuje organa lustracyjne i dlaczego taką metodą działa, bo widać tutaj, że chodziło
o utrącenie awansu generalskiego, a nie bardzo wiadomo o co jeszcze. Czy Platforma Obywatelska żałuje wojny, którą wypowiedziała barbarzyńcom? Z barbarzyńcami trzeba zawsze postępować ostro, z nimi walczyć. Uważam, że zagrożeniem dla polskiej polityki jest tchórzostwo, także w obliczu agresywnego przeciwnika. Samoobrona od samego początku, to ona jest w ataku, w ataku na dorobek III Rzeczpospolitej, na elity polityczne, na ład konstytucyjny. Jeśli się idzie na wojnę z barbarzyńcami, to trzeba zawsze przypominać, że to oni byli pierwotnym zagrożeniem, a nie, że to my dzisiaj grozimy, jak widać... Jak widać. Właśnie. Ta konfrontacja była potrzebna... Nie przynosi takich wielkich efektów, aczkolwiek z sondaży wynika, że jednak Platforma zdecydowanie wygrywa przed Samoobroną. To cieszy. A Donald Tusk żałuje jednak tej wojny. Ale wczorajsze wyniki powinny stanowić pewną przestrogę zarówno dla opinii publicznej, jak i dla Platformy Obywatelskiej, bo widać, że ta przewaga nad Samoobroną jest chwiejna, nie jest tak
ustabilizowana i trzeba szukać skuteczniejszych metod w przekonywaniu opinii publicznej. Z tego co pisze prasa, fascynacja Andrzejem Lepperem jest wielka. Oto Andrzeja Leppera chciał poznać ambasador brytyjski... A ja mam satysfakcję, że dzisiaj już Andrzej Lepper musi się tłumaczyć ze swoich buńczucznych słów, że pokonał Platformę i dziękował już całej opozycji, że mu pomogła. Mam nadzieję, że troszkę tej pary z niego zostanie spuszczonej. Dziękuję bardzo. Gościem Radia Zet był Bronisław Komorowski z Platformy Obywatelskiej.