Bronisław Komorowski: nie piszę się na kłamstwa wyborcze
- Ci, którzy obiecują, że jak wygrają wybory prezydenckie, to cofną reformę emerytalną, nie mówią o konsekwencjach, bo to "szkodliwe wyborczo" - mówił prezydent
Bronisław Komorowski w wywiadzie dla Polsatu, "Rzeczpospolitej" i Polskiego Radia.
Zobacz również galerię zdjęć: Tak zagłosują znani Polacy
Komorowski był pytany o m.in. o kwestię emerytur; przypomniano mu, że decyzja o podwyższeniu wieku emerytalnego wzbudziła sprzeciw części społeczeństwa oraz m.in. jego największego rywala do prezydentury - kandydata PiS Andrzeja Dudy.
- Na tym polega nieuczciwość polityczna, że nie mówi się wyborcom - bo to są wyborcze zarzuty - co by było, gdyby nie było tej reformy. A byłoby jedno - zmniejszyłyby się emerytury. Nie ma cudów, mamy czas kryzysu demograficznego - powiedział prezydent. Podkreślił, że w sytuacji, gdy zmniejsza się liczba Polaków, którzy pracują, alternatywą dla obecnie zastosowanego rozwiązania byłoby albo zwiększenie składki emerytalnej dla ludzi młodych albo zmniejszenie emerytur.
Według Komorowskiego niektórzy z jego kontrkandydatów nie mówią, jakie konsekwencje przyniosłoby cofnięcie reformy emerytalnej, bo - jak mówił prezydent - "to jest szkodliwe wyborczo". - A kłamanie Polakom jest - okazuje się - pożyteczne wyborczo. Ja się na to nie piszę - powiedział.
Zdaniem Komorowskiego system emerytalny nie jest jednak pozbawiony mankamentów i w niektórych elementach wymaga udoskonalenia, np. uwzględnienia w wysokości emerytury stażu pracy. - Kancelaria prezydenta przygotowuje rozwiązania, które pozwoliłyby na dobre ubezpieczanie się młodych pracowników, czyli płacenie większych składek - powiedział. Zastrzegł, że byłoby to rozwiązanie dostępne dla średniozarabiających. - Poprawianie systemu - tak, rozwalanie systemu - nie - podkreślił Komorowski.
"Dobry klimat dla rodziny"
Prezydent poruszył też temat kryzysu demograficznego i jego zapobieganiu m.in. poprzez wprowadzanie kompleksowego programu "Dobry klimat dla rodziny". Podkreślił, że polega on na współdziałaniu rządu, samorządu i organizacji pozarządowych dla poprawy sytuacji rodzin. Ocenił, że wydłużone urlopy rodzicielskie i ulgi przyczyniły się do zwiększenia w ostatnim czasie dzietności w Polsce.
Także emigracja zarobkowa - zadaniem prezydenta - jest zjawiskiem, które stopniowo się zmniejsza. - Apogeum wyjazdów za granicę, szczególnie młodych ludzi, przypadło na lata 2005-2007, czyli na czasy rządu PiS - przekonywał.
Bezpieczeństwo Polski
Prezydent był też pytany o kwestie bezpieczeństwa. Podkreślił, że Ukraina stała się obszarem konfrontacji świata zachodniego i wschodniego, bo Rosja odeszła od koncepcji miękkiej współpracy na rzecz twardej konfrontacji. - Na to trzeba reagować - zbroić się w ramach rozsądku, wzmacniać Sojusz Północnoatlantycki, wzmacniać obecność sojuszu na wschodniej flance, dbać, by Ukraina była elementem świata zachodniego, ale równocześnie należy pilnować tego, by nie popadać w przesadę - przekonywał.
Komorowskiego pytano też o wtorkową deklarację poparcia przez szefa "Solidarności" Piotra Dudy kandydata PiS Andrzeja Dudę. - Nic się specjalnie nie zmieniło. W poprzednich wyborach związek zawodowy "Solidarność" poparł kandydata Jarosława Kaczyńskiego i on przegrał wybory prezydenckie - odpowiedział prezydent.
"Jestem otwarty na dialog"
Zapewnił, że był i jest otwarty na dialog ze wszystkimi związkami zawodowymi i konsekwentnie działał na rzecz przywrócenia dialogu trójstronnego. Tymczasem kandydat PiS nawoływał do zawetowania tzw. ustawy śląskiej. - Kiedy on podkręcał strajk pod bramą kopalni, ja rozmawiałem z szefami central związkowych, także z Piotrem Dudą, z OPZZ i tak dalej - mówił.
Dodał, że jego rozmowy przynoszą skutek, bo wypracowany przez pracodawców i pracowników projekt jest obecnie przedmiotem narad i konsultacji w rządzie.