Bronił się, ale o jeden kopniak za dużo
Rok więzienia w zawieszeniu na dwa lata - taki wyrok usłyszał młody mężczyzna, który - zdaniem sądu - przekroczył granice obrony koniecznej, gdy odpierał atak pijanego agresora. Kopnięty napastnik uderzył głową o krawężnik i po kilku dniach zmarł w szpitalu. Wyrok nie jest prawomocny.
22.04.2009 16:33
We wrześniu ubiegłego roku w Sokółce (Podlaskie) skazany student szedł z dziewczyną, gdy oboje zostali zaczepieni przez jednego z dwóch mężczyzn pijących alkohol. Napastnik wyzywał młodych ludzi, a potem próbował zaatakować ich płytą chodnikową. Gdy okazało się, że nie da rady jej podnieść, ruszył w kierunku chłopaka z gołymi rękami.
Ten podstawił mu nogę i gdy napastnik upadł, kopnął go jeszcze w twarz. Jak zaznaczył sędzia Sądu Okręgowego w Białymstoku, było to "o ten jeden kopniak za dużo". Po tym ciosie mężczyzna uderzył głową w betonowe schody i stracił przytomność. Z poważnym urazem głowy trafił do szpitala. Po kilku dniach zmarł.
Prokuratura zarzuciła chłopakowi pobicie ze skutkiem śmiertelnym. Analizując przebieg zdarzenia i kwalifikację prawną, sąd rozdzielił zdarzenie na dwie fazy. Pierwsza, gdy chłopak podstawił nogę napastnikowi, była obroną konieczną. Kopniak - zdaniem sądu - był już przekroczeniem jej granic.
Sąd zaznaczył jednak, że chłopak nie inicjował bójki - to jego napadnięto i to późniejsza ofiara była agresywna.