Brak specjalistów to wynik błędu reformy edukacyjnej?
Zdaniem "Naszego Dziennika, błędne
założenia, jakie zostały przyjęte podczas przeprowadzania reformy
edukacji w 2000 roku - 80% uczniów ma zyskać maturę w
szkołach ogólnokształcących, a pozostałe 20% w szkołach
zawodowych - spowodowały, że dziś mamy deficyt pracowników w wielu
branżach.
Gwałtowne zmiany na polskim rynku pracy związane z migracją zarobkową oraz wzrostem gospodarczym powodują, że zmianie ulega również model zarządzania pracownikami. Zaczynamy już odchodzić od motywowania przez zastraszanie. Problemem pozostaje jednak wada strukturalna w systemie edukacyjnym przygotowującym nowe kadry pracownicze - uważa gazeta.
W okresie transformacji systemowej, jak i w ciągu ostatnich lat, jeśli chodzi o pracę w wielu przedsiębiorstwach, mieliśmy do czynienia z sytuacją patologiczną. Pracodawca nie myślał o szkoleniu załogi czy motywowaniu jej premiami. Była to w gruncie rzeczy motywacja strachu - stwierdza prof. Mieczysław Kabaj z Instytutu Pracy i Spraw Socjalnych. Dodaje, że pracownicy byli przekonani, iż w przypadku, gdy ich praca nie będzie się podobała zatrudniającemu, zostaną po prostu wyrzuceni na bruk. Z kolei pozostający bez pracy mieli duże problemy z jej znalezieniem.
Zaczynamy już od tego odchodzić, choć - jak mówi profesor - nie wszyscy tę zmianę dostrzegają. Dla przedsiębiorców zaczyna się okres przejściowy, który nie będzie trwał zbyt długo. W przekonaniu prof. Kabaja, właściciele firm muszą już zacząć odchodzić od modelu zarządzania opartego na strachu, czyli od zmuszania ludzi do intensywnej i kiepsko wynagradzanej pracy. Muszą zacząć dbać o właściwą atmosferę i godne traktowanie ludzi w miejscach pracy - akcentuje rozmówca "Naszego Dziennika". (PAP)