Bracia Bakraoui planowali atak na elektrownię atomową
• Zmienili jednak plany po zatrzymaniu Saleha Abdeslama
• Kilkunastu pracowników siłowni Tihange straciło przepustki
• Informację na ten temat podał dziennik "Derniere Heure"
24.03.2016 | aktual.: 24.03.2016 21:04
Z informacji dziennika "Derniere Heure" wynika, że bracia Bakraoui, którzy wysadzili się we wtorek w Brukseli, planowali atak na elektrownię atomową. Zmienili jednak plany po zatrzymaniu Saleha Abdeslama. Tymczasem kilkunastu pracowników elektrowni atomowej Tihange utraciło w ubiegłym tygodniu przepustki. Odebrano im prawo wstępu na wniosek Krajowego Urzędu Bepieczeństwa.
W grudniu ubiegłego roku, podczas przeszukania jednej z kryjówek dżihadystów śledczy znaleźli ok. 10-godzinne nagranie. Początkowo je zlekceważyli, ale wkrótce okazało się, że jest ono niezwykle istotne. Okazało się, że ktoś zainstalował kamerę naprzeciwko domu wysokiego rangą przedstawiciela przemysłu atomowego. Ukryta kamera miała rejestrować wejścia i wyjścia z domu dyrektora.
Nie wiadomo, kiedy nagranie powstało i początkowo nie wiadomo też było, kto był jego autorem. Kamerę zdemontowano w nocy, co utrudniło rozpoznanie odpowiedzialnych za to osób.
Z informacji "Derniere Heure" wynika jednak, że w końcu śledczym udało się rozpoznać dwie zamieszane w całą sprawę osoby: byli to bracia Khalid i Ibrahim Bakraoui.
Nie wiadomo co sprawiło, że dżihadyści zmienili plany. Być może wpływ na to miało zwiększenie kilkanaście dni temu ochrony trzech belgijskich elektrowni atomowych i wysłanie tam ok. 140 żołnierzy. Z całą pewnością do zmiany celu skłoniła też zamachowców operacja policji w dzielnicy Forest w Brukseli i zatrzymanie Saleha Abdeslama.
Wszystko wskazuje na to, że celem terrorystów mogła być elektrownia Tihange. To właśnie z niej, po zamachach w Brukseli ewakuowano niemal wszystkich pracowników, pozostawiono tylko tych kluczowych dla funkcjonowania obiektu. Skąd te wnioski? Jak ustaliła gazeta w ubiegłym tygodniu, na wniosek Krajowego Urzędu Bezpieczeństwa, odebrano prawo wstępu na teren tej elektrowni jej jedenastu pracownikom.
Szefostwo elektrowni potwierdziło "Derniere Heure" te informacje. Nie chciało jednak ujawnić, dlaczego osoby te utraciły zaufanie władz.