PolskaBp Tadeusz Pieronek o konkordacie: potwierdza autonomię państwa i Kościoła

Bp Tadeusz Pieronek o konkordacie: potwierdza autonomię państwa i Kościoła

Konkordat potwierdza, że państwo i Kościół są wspólnotami autonomicznymi, rządzą się swoimi prawami, ale współpracują dla dobra obywateli - podkreśla były sekretarz episkopatu bp Tadeusz Pieronek.

Bp Tadeusz Pieronek o konkordacie: potwierdza autonomię państwa i Kościoła
Źródło zdjęć: © WP.PL | Paweł Kozioł

26.07.2013 | aktual.: 26.07.2013 08:20

W czasie negocjacji strony rządowej z kościelną w sprawie projektu umowy konkordatowej był ksiądz biskup sekretarzem Konferencji Episkopatu Polski, jak przebiegały te rozmowy?

Bp Tadeusz Pieronek: - Negocjacje rozpoczęły się w lutym 1993 r. i trwały do czerwca, konkordat został podpisany w lipcu. Obydwie strony zgłaszały swoje propozycje zapisów. Potrzebne było przede wszystkim ustalenie, na jakich zasadach i wartościach mają być oparte stosunki Kościół-państwo w nowej rzeczywistości, po upadku systemu komunistycznego. Konstytucja PRL mówiła o rozdziale Kościoła od państwa. Kościół nie oponował przeciwko tej zasadzie, ale pod warunkiem, że nie jest to rozdział wrogi, nastawiony na walkę z Kościołem i jego marginalizację. Przy pracach nad konkordatem przyjęto formułę, która się ukształtowała po Soborze Watykańskim II, że państwo i Kościół są wspólnotami autonomicznymi, rządzą się swoimi prawami, ale współpracują ze sobą dla dobra wspólnego i dobra obywateli. I to jest zasadniczy klucz do konkordatu.

Podczas prac nad projektem konkordatu dochodziło do kontrowersji, lewica nie była przychylna tej umowie. Jaki był klimat polityczny związany z negocjacjami?

Bp Pieronek: - Negocjował rząd Hanny Suchockiej, który miał większość w parlamencie i dążył do podpisania konkordatu. Stanowisko lewicy było oczywiście negatywne, bardzo często absurdalne i odwołujące się do najgorszych czasów stalinowskich. Wiedzieli jednak, że stoją na pozycji przegranej, dlatego starali się utrudniać negocjacje. W niektórych mediach pojawiały się różne oskarżenia dotyczące konkordatu. Po obaleniu rządu Hanny Suchockiej, fałszywie twierdzono, że nie miała ona uprawnień do podpisania konkordatu. Lewica po dojściu do władzy jesienią 1993 r. zablokowała ratyfikację. Prowadzone były negocjacje, rząd chciał, by do konkordatu załączyć dokument, w którym znalazłyby się pewne wyjaśnienia. Kościół się na to zgodził, ale do ratyfikacji i tak nie doszło. Konkordat został ratyfikowany dopiero w 1998 r., po objęciu rządów przez AWS.

Wielu komentatorów uważa, że konkordat rozwiązał większość problemów dotyczących relacji Kościoła i państwa, czego dotyczyły najważniejsze zapisy umowy pomiędzy Polską a Stolicą Apostolską?

- Udało się wygasić wszystkie źródła niepokojów w stosunkach państwa z Kościołem, które pochodziły jeszcze z czasów PRL. W konkordacie zawarto wiele szczegółowych zapisów dotyczących: wolności funkcjonowania Kościoła w Polsce, jego udziału w życiu publicznym, mianowania biskupów, organizacji diecezji, obecności religii w szkole, kwestii majątkowych, duszpasterstwa w szpitalach, wojsku, więzieniach. Można powiedzieć, że na linii Kościół - państwo jest w Polsce spokój. Oczywiście czasami - szczególnie przed wyborami - zdarzają się dyskusje czy pyskówki, ale konkordat dał Polsce spokój w sprawach religijnych.

Środowiska lewicowe domagają się wypowiedzenia konkordatu, gdyż uważają, że jest on przestarzałą formą regulacji stosunków ze Stolicą Apostolską.

- Wiele krajów w Europie, a nawet kraje muzułmańskie mają podpisany konkordat ze Stolicą Apostolską, to jest standard. Nie było tak, że Polska była jakimś wyjątkiem, bo papież był Polakiem. Konkordaty mają m.in. Węgry, Chorwacja, Estonia, Litwa, Słowacja, Łotwa, Słowenia, Albania, Bośnia i Hercegowina, Kazachstan, ale także niektóre landy niemieckie, Hiszpania, Francja, Włochy. Hasła typu: "zerwać konkordat" wygłaszają ludzie, którzy nie rozumieją otaczającego ich świata. Niech lepiej zapoznają się ustawodawstwem konkordatowym w Europie i na świecie.

Krytycy Episkopatu uważają, że biskupi zbytnio angażują się w życie polityczne i społeczne. Jakie jest zdanie księdza biskupa w tej sprawie?

- Chrześcijanie są wezwani do tego, żeby dawać świadectwo w życiu publicznym. W wielkim błędzie są ci, którzy uważają, że chrześcijanie mają się zamknąć w domach i modlić się z zasłoniętymi oknami. Takie postulaty ciągle zgłaszają ludzie, którzy nie rozumieją, że tolerancja dotyczy nie tylko ludzi niewierzących, ale także wierzących. Kościół tworzą obywatele i mają oni prawo zajmować stanowisko we wszystkich sprawach życia społecznego. Także biskupi są obywatelami i mają prawo wypowiadać się we własnym imieniu w każdej sprawie. To nie jest tak, że państwo może rządzić Kościołem i narzucać mu linię działania - jest autonomia. Jeżeli ktoś tego nie uznaje, to znaczy, że jest przeciwny konstytucji.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (15)